Jezioro skażone radioaktywnym, nuklearnym wyciekiem! Tajne dokumenty wywołały gigantyczny skandal

Jezioro skażone radioaktywnym, nuklearnym wyciekiem! Tajne dokumenty wywołały gigantyczny skandal

Tajne dokumenty właśnie wyszły na światło dzienne i malują obraz, którego Royal Navy wolałaby nigdy nie zobaczyć w mediach. Z bazy w Coulport, gdzie przechowywane są głowice nuklearne dla brytyjskich okrętów podwodnych, wyciekła radioaktywna woda. Miejsce akcji? Loch Long – malowniczy szkocki fiord, który na mapach turystów wygląda jak pocztówka, a w tajnych dokumentach jak scena z katastrofy.

Radioaktywna wpadka Royal Navy. Skażona woda trafiła do szkockiego jeziora

Co gorsza, wycieki miały miejsce nie raz, a powodem były… pękające, od lat nieremontowane rury. I nie mówimy tu o dwóch czy trzech rurach. Cała sieć liczy aż 1500 elementów, z czego według raportów nawet połowa była „po terminie przydatności”.

Według szkockiej agencji ochrony środowiska SEPA, woda z niskim poziomem trytu. Pierwiastka używanego w broni jądrowej, przedostała się do Loch Long po awariach w 2010 i 2019 roku. Jeden z wycieków w 2019 r. był na tyle duży, że zalał strefę przetwarzania broni nuklearnej, a następnie spłynął otwartym kanałem prosto do jeziora.

Oficjalnie poziomy promieniowania były „bardzo niskie” i nie zagrażały zdrowiu publicznemu. Jednak SEPA wprost stwierdziła, że cała sytuacja była efektem „rażących zaniedbań w utrzymaniu infrastruktury”.

Co najciekawsze, dokumenty te ujawniono dopiero po sześciu latach batalii sądowej z Ministerstwem Obrony, które zasłaniało się „bezpieczeństwem narodowym”. Szkocki komisarz ds. informacji uznał jednak, że chodzi raczej o ochronę reputacji niż tajemnic wojskowych.

Eksperci: „To skandal”

David Cullen, ekspert ds. broni nuklearnej z londyńskiego think-tanku BASIC, nie przebierał w słowach:
„To szokujące. Jesteśmy niemal dekadę w trakcie wartego 2 miliardy funtów programu modernizacji baz w Faslane i Coulport, a jeszcze w 2022 roku brakowało im sensownego systemu zarządzania majątkiem.”

Choć baza jest formalnie wyłączona z cywilnych regulacji środowiskowych, SEPA twierdzi, że teraz wprowadzono „znaczące ulepszenia” i wycieki się nie powtórzyły. Ale dla opinii publicznej sam fakt, że radioaktywna woda z militarnego obiektu trafiła do szkockiego jeziora, to historia, która na długo zostanie w pamięci.

Bo w tym przypadku mówimy nie tylko o „śmiercionośnym” arsenale, ale i o wodach, które, choć w teorii bezpieczne, nigdy nie powinny zetknąć się z czymkolwiek, co ma w nazwie „nuklearne”.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.