I jak tam, sąsiedzie? Jest źle. Inflacja rośnie, bezrobocie bije rekordy, a Trump dokłada kolejne cła
Nowe dane pokazują, że u naszych zachodnich sąsiadów nie dzieje się najlepiej. Raport aprezentowany przez Destatis pokazuje jasno, że niemiecka gospodarka osuwa się coraz głębiej w kryzys. Inflacja w sierpniu wzrosła do 2,1% (z 1,8% w lipcu), a bez pracy pozostaje już ponad 3 miliony osób. Oficjalna stopa bezrobocia skoczyła do 6,4%. Co się dzieje u naszych zachodnich sąsiadów, jakie są tego bezpośrednie przyczyny i czy Niemcy rzeczywiście mają problem?
Niemcy duszą się pod presją. Inflacja rośnie, bezrobocie wystrzeliło, a Trump dokłada swoje cła
Choć głównym winowajcą często bywają ceny paliw czy żywności, tym razem problem jest szerszy. Inflacja bazowa – po odjęciu energii i jedzenia – stoi uparcie na poziomie 2,7%. To znak, że presja cenowa dotyka każdej kieszeni. Dosłownie. Sytuację pogarsza geopolityka. Lipcowe porozumienie handlowe z USA wprowadziło 15-procentowe cła na szeroką gamę europejskich produktów, co mocno uderzyło w niemiecki eksport. A we wrześniu przyszła kolejna bomba: nowy pakiet ceł obejmie także farmację. Sektor, który do tej pory wydawał się być absolutnie nietykalny.
Dla firm, które jadą na minimalnych marżach, to cios w plecy. Teraz muszą wybierać: albo podniosą ceny w Europie, by odbić straty, albo będą ciąć je do kości, by pozbyć się towaru, który nie sprzeda się w USA. W obu przypadkach niemiecka gospodarka jest na straconej pozycji.
Recesja zagląda w oczy
Po symbolicznym +0,3% PKB w pierwszym kwartale, drugi zakończył się -0,3%. To nie rozwój, to stagnacja na krawędzi recesji. Carsten Brzeski z ING podkreśla, że jeśli rynek pracy będzie dalej stygnąć, znikną presje płacowe i inflacja w końcu opadnie. Ale na razie ECB nie ma odwagi obniżać stóp. Europejski Bank Centralny trzyma się poziomu 2% i raczej nie zmieni go we wrześniu. A tymczasem konsumenci wciąż spodziewają się wyższej inflacji niż oficjalny cel: 2,5% za trzy lata. Krótko mówiąc: nikt już raczej nie wierzy w cudowne uzdrowienie.
To już nie tylko metafora. Gospodarka Niemiec – będąca przecież motorem całej Unii – rzeczywiście wygląda dziś jak luksusowy samochód bez paliwa. Inflacja nie spada, bezrobocie rośnie, eksport się dusi, a USA z uśmiechem nakłada kolejne cła. Jak pisał jeden z analityków: „Pacjent nie kuleje, on już leży twarzą w błocie. I nikt nie podaje mu ręki”.
