„Hello, coal, my old friend…” Trump sięga po węgiel, nakazuje zmianę długofalowej polityki
„…I’ve come to utilize you again”, chciałoby się powiedzieć w odniesieniu do węgla. Donald Trump ogłosił otóż kolejną zmianę: Stany Zjednoczone z powrotem sięgają po węgiel jako strategiczne źródło energii. USA zamierzają wrócić do rozwoju i rozbudowy elektrowni węglowych jako składnika swojego miksu energetycznego.
Elektrownie oparte o węgiel jako źródło energii znajdowały się w USA w stałym odwrocie. Nie był to skutek kalkulacji czysto (ani nawet w większości) ekonomicznej. Polityka ta motywowana była głównie hasłami ekologicznymi oraz priorytetyzowaniem „zielonych” źródeł. W efekcie udział siłowni węglowych w strukturze amerykańskiej sieci elektrycznej wyraźnie spadał. O ile w 2000 roku węgiel odpowiadał za zasilanie 51% elektrowni za oceanem, o tyle w 2023 roku było to już tylko 15%.
Te same jednak hasła ekologiczne, które wzywały do wycofania elektrowni węglowych, domagały się jednak także wymuszonej rezygnacji z samochodów spalinowych, kuchenek gazowych i innych narzędzi życia codziennego, jakoby szkodliwych na „klimatu”. Zastąpić je miały samochody i urządzenia elektryczne – co w oczywisty sposób potęgowało zapotrzebowanie na energię elektryczną. Do tego doszły też meteorycznie rosnące potrzeby centrów danych oraz innych gałęzi przemysły technologicznego
„Po latach zniewolenia przez Środowiskowych Ekstremistów, Szaleńców, Radykałów i Drani, pozwalając innym Krajom, w szczególności Chinom, na uzyskanie ogromnej przewagi gospodarczej nad nami poprzez otwarcie setek Elektrowni Węglowych, autoryzuję moją Administrację do natychmiastowego rozpoczęcia produkcji Energii z PIĘKNEGO, CZYSTEGO WĘGLA.”
~ Donald Trump, TruthSocial
Węgiel wraca do (oficjalnych) łask
W efekcie tego postulaty ekologiczne stały się źródłem wzajemnie przeczących sobie dążeń. Z tego powodu nawet w okresie rządów politycznie sympatyzującej z nimi administracji Bidena nie zrealizowano wielu z nich. Wiele ekologicznych nakazów i zakazów zostało też podważonych jako niekonstytucyjnych. Wszystko to stało się nieaktualne w momencie ponownego objęcia władzy przez Trumpa, który nie ukrywał swojego sceptycyzmu wobec emocjonalnych haseł ekologicznych.
Stąd też nie powinna stanowić zaskoczenia jego najnowsza deklaracja – a jeśli już, to to, że pojawia sie ona dopiero teraz. Prezydent USA ogłosił bowiem, że węgiel wraca na tapetę. Jak napisał, polecił organom administracji federalnej rozpoczęcie działań w celu stymulacji rozwoju energetyki węglowej. Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ma pracować obecnie nad serią rozporządzeń, które uchylą i wycofają politykę ekologiczną poprzednich administracji.
W krótkiej perspektywie czasowej może to oznaczać ponowne otwarcie zamkniętych w ubiegłych latach elektrowni wykorzystujących węgiel. Elektrownie takie – co również, i w zgryźliwym tonie, wypomniał Trump – w rekordowym tempie budują Chiny. Fakt ten nie tylko czyni bezcelowym jednostronne „ograniczanie emisji” przez USA (czy Europę, gdzie jednak nie brak postawy niedostrzegania tego problemu). Ma też po prostu zapewniać im znaczącą przewagę w wyścigu przemysłowym.
Może autor zajmie się czymś, na czym się zna? Na odważanie sensowności transformacji energetycznej może pozwolić sobie tylko ktoś o zerowej wiedzy fizycznej i ekonomicznej.