Gospodarka leśna pod topór, żeby Zielonym się podobało. Przedstawiono plan

W wyborach parlamentarnych, które Australia przeprowadzi na wiosnę tego roku, ważyć się będzie nie tylko to, kto będzie rządzić przez najbliższe lata, ale też los całej gałęzi tamtejszej ekonomii. Winni temu są australijscy Zieloni. Swoje niejednokrotnie oceniane jako utopijne poglądy zamierzają realizować poprzez likwidację gospodarki leśnej na Antypodach.

W myśl opublikowanego przez Zielonych planu, wyrąb drzew w australijskich lasach naturalnych miałby zostać zakazany. Jak „dobrze” takie rozwiązania sprawdzają się w praktyce, pokazały niedawne pożary Los Angeles (kalifornijscy Demokraci uskuteczniali podobne postulaty, i także w imię ekologii). Na tym jednak nie koniec. Plan ten bowiem sam w sobie pochłonie gigantyczne koszty.

Zgodnie z owym planem, Australia miałaby bowiem przeznaczać 500 milionów dolarów australijskich (czyli około 310 milionów dolarów amerykańskich). Pieniądze trafiłyby… nie, nie do poszkodowanych przedsiębiorców. Australijski rząd federalny miałby je przeznaczyć dla lokalnych administracji i samorządów, które odpowiedzialne byłyby za wstrzymanie wycinki drzew.

Prezentując swój plan, Zieloni z naciskiem zaznaczyli, że pozwoliłby to ograniczyć emisje dwutlenku węgla i jego ekwiwalentów o 37,5 miliona ton. Partia spieszy też zapewnić, że stanowiłoby to 8,5 krajowego ogółu. Partia pominęła natomiast milczeniem takie błahostki, jak konsekwencje ekonomiczne. W ostatnim roku wartość drewna pozyskanego z naturalnych lasów australijskich wyniosła około 300 mln. dol. au.

Australia przed wyborami (i wyborem)

Naturalnie, jest bardzo prawdopodobne, że plan Zielonych pozostanie tym, czym jest – czyli planem. W zbliżających się wyborach ich szanse na zwycięstwo są, mówiąc oględnie, pomijalne. Australijscy ekologowie nastawiają się jednak na co innego. Obecny rząd premiera Anthony’ego Albanese i Partii Pracy ma pod górkę, zmagając się z zapalnymi społecznie problemami.

Skutkiem tego przegrywa w sondażach z opozycyjną, centroprawicową Koalicją Liberalno-Narodową. Już teraz przewaga Partii Pracy w parlamencie jest bardzo niewielka (dwa miejsca), co w przypadku dowolnych zysków opozycji oznaczałoby utratę władzy. Zieloni zakładają zatem, że – biorąc pod uwagę przewidywania – „powstrzymają” lidera opozycji, Petera Duttona, przed objęciem funkcji premiera.

W zamian za to mieliby zostać zaproszeni do rządu przez Albanese’a. W takiej sytuacji Australia, nie mająca tradycji rządów koalicyjnych, znalazłaby się właśnie pod władzą takowego. A ceną Zielonych za utrzymanie lewicy przy władzy byłoby właśnie posłanie komercyjnego leśnictwa w tradycyjnych lasach pod topór.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.