Giełdy w strachu przed wojną. Iran grozi zamknięciem Ormuz. 'Ceny paliw wzrosną dwukrotnie?’. Oto podsumowanie rynkowe!

Giełdy w strachu przed wojną. Iran grozi zamknięciem Ormuz. 'Ceny paliw wzrosną dwukrotnie?’. Oto podsumowanie rynkowe!

Konflikt na Bliskim Wschodzie przybiera na sile, a jego bezpośrednie skutki coraz wyraźniej rysują się na rynkach surowców i w perspektywie makroekonomicznej największych gospodarek świata. Kluczowe pytanie, jakie zadają sobie dziś inwestorzy i ekonomiści, brzmi: czy mamy do czynienia z chwilową eskalacją napięć, czy z początkiem długotrwałego kryzysu geopolitycznego o globalnym zasięgu?

Cieśnina Ormuz znów w centrum uwagi

Iran oficjalnie zapowiedział możliwe ataki na amerykańskie bazy w Iraku oraz zadeklarował, że rozważa zamknięcie cieśniny Ormuz — wąskiego gardła światowego handlu surowcami energetycznymi, przez które przepływa około 20% światowej ropy i aż 30% gazu LNG.

To nie tylko lokalny konflikt. To potencjalny impuls do radykalnego przewartościowania rynkowych wycen, a także nowy katalizator inflacyjny, na który gospodarki Zachodu mogą być słabo przygotowane.

Geopolityczna oś Iran–Chiny–Rosja nabiera ciężaru

Zaskakująca, choć logiczna z punktu widzenia długofalowej strategii, była reakcja Chin. MSZ w Pekinie potępiło izraelski atak i opowiedziało się po stronie Iranu. Dla Teheranu to wyraźny sygnał, że w ewentualnym konflikcie może liczyć nie tylko na polityczne wsparcie, ale i na potencjalny dostęp do chińskiego zaplecza technologicznego i militarnego.

Zachód ma powody do niepokoju. Możliwe opóźnienia lub ograniczenia dostaw uzbrojenia do Izraela to nie tylko problem operacyjny, ale i strategiczny. Szczególnie, jeśli konflikt rozciągnie się w czasie i wymusi mobilizację przemysłową, której Izrael, w przeciwieństwie do Iranu czy Chin, może nie być w stanie utrzymać bez wsparcia USA.

Ropa powyżej 90 USD? To dopiero początek

Wzrost napięcia w regionie już teraz winduje ceny ropy. Samo zagrożenie dla cieśniny Ormuz wystarczyło, by notowania zaczęły wspinać się w kierunku 90 USD za baryłkę. Ale to scenariusz umiarkowany. W razie rzeczywistego konfliktu zbrojnego z udziałem infrastruktury naftowej — co zasugerował sam Benjamin Netanyahu, zapowiadając ataki na „wszystkie obiekty Iranu” — rynek ropy może znaleźć się w przedziale 130–150 USD, co byłoby powtórką z szoków energetycznych lat 70.

Do tej pory Izrael unikał ataków na irańską infrastrukturę ropy i gazu, prawdopodobnie ze względu na presję USA. Dla administracji w Waszyngtonie, wciąż walczącej z wysokimi kosztami życia, nowy impuls inflacyjny byłby ciosem politycznym i gospodarczym, który mógłby odwrócić trend spadkowy inflacji notowany od końca 2024 roku.

Nerwowo na rynkach

W tle pozostaje kwestia strategicznych surowców. Izrael, mimo technologicznej przewagi i doskonałego wyszkolenia wojsk, jest uzależniony od zewnętrznych źródeł zaopatrzenia, zwłaszcza w przypadku metali ziem rzadkich. Jeśli Chiny zdecydują się powtórzyć manewr z przeszłości i ograniczą eksport tych kluczowych komponentów do USA, skutki mogą być odczuwalne nie tylko dla izraelskiego sektora obronnego, ale i dla całego globalnego łańcucha technologicznego.

W obliczu eskalacji, poniedziałkowe otwarcie rynków finansowych może być wyjątkowo nerwowe. Inwestorzy obawiają się nie tylko bezpośrednich skutków konfliktu, ale także szerszego, długofalowego wpływu na inflację, łańcuchy dostaw i konsumpcję.

Z danych Bloomberga wynika, że ruch tankowców w cieśninie Ormuz już zaczął zwalniać. To niepokojący sygnał, który może świadczyć o prewencyjnych działaniach firm logistycznych i energetycznych.

USA: recesja w cieniu wojny?

Równolegle pojawiają się symptomy spowolnienia w samej gospodarce amerykańskiej. Już kilka tygodni z rzędu dane o nowych wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych oscylują wokół poziomu 250 tys. tygodniowo — historycznego progu zwiastującego schładzanie rynku pracy.

Równie niepokojące są dane ISM dla przemysłu i usług. Wskaźniki nowych zamówień spadają, zatrudnienie stoi w miejscu, a subindeksy cen szybują w górę. To niepokojąca mieszanka – szczególnie w zestawieniu z utrzymującymi się ekstremalnie wysokimi cłami na chińskie towary (średnio ok. 50%).

Jeśli scenariusz konfliktu w Ormuz się zrealizuje, a jednocześnie nie zostaną zniesione lub złagodzone restrykcje handlowe, rynek amerykański może doświadczyć nowej fali tzw. superinflacji — kosztowej, wymuszonej, niekonsumpcyjnej. To zaś oznacza nie tylko presję na Fed, ale też poważne ryzyko stagflacji lub łagodnej recesji w drugiej połowie roku.

Zmęczony rynek i sezonowe słabości

Nie bez znaczenia jest także kontekst techniczny. Główne indeksy giełdowe w USA mają za sobą bardzo mocny rajd od kwietnia do czerwca. Po takim wzroście – i przy sezonowo słabszym lecie – rynek był już narażony na korektę. Konflikt na Bliskim Wschodzie może stać się katalizatorem nie tylko realizacji zysków, ale i trwałej zmienności.

Podobne sygnały widać też na rynku kryptowalut – Bitcoin, po dynamicznym wzroście w pierwszym kwartale, wchodzi w okres sezonowego spowolnienia, co może zbiec się w czasie z odpływem kapitału z ryzykownych aktywów.

Połączenie narastającego konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie, napięć w relacjach USA–Chiny, ryzyka inflacyjnego oraz sezonowych słabości na rynkach akcji tworzy niebezpieczną mieszankę czynników ryzyka.

To lato może być jednym z najtrudniejszych kwartałów dla inwestorów od czasów pandemii. A to, czy skończy się na regionalnym kryzysie, czy stanie się początkiem szerszego załamania makroekonomicznego — zależy w dużej mierze od tego, co wydarzy się w cieśninie Ormuz.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.