Gazociąg uszkodził się „przypadkiem”. Wyjaśnienie zagadki ubiegłorocznego incydentu na Bałtyku

W październiku ubiegłego roku świat obiegły doniesienia o tajemniczym incydencie na wodach Zatoki Fińskiej. Uległ wówczas uszkodzeniu Balticconnector – gazociąg łączący kraje bałtyckie i Finlandię. Tajemniczą ów awarię powszechnie przypisano Rosji.

Nie tylko byłoby to działanie w stylu, z którego Kreml jest znany, lecz ten ostatni miał także dążyć do zemsty za zniszczenie gazociągu Nord Stream II. Ten ostatni zniszczyli przypuszczalnie – z naciskiem na „przypuszczalnie”, pewności bowiem nie ma i jeszcze długo nie będzie – Ukraińcy.

Gazociąg Balticconnector. Żródło: ERR

W rosyjskiej narracji to jednak bez znaczenia. I tak za wszystko, co złe, najczęściej odpowiada wraży „Zachód” – wystarczy włączyć rosyjską telewizję… Tym większym zaskoczeniem może być fakt, że Balticconnector uszkodzić mieli jednak jakoby nie Rosjanie – a Chińczycy.

Taki tam przypadek

Jak poinformował chiński rząd władze Estonii i Finlandii, w wyniku „wewnętrznego śledztwa” ustalono w Chinach, że za uszkodzenie gazociągu odpowiada chiński statek. Chodzi o jednostkę NewNew Polar Bear, własność firmy NewNew Shipping Line zarejestrowaną w Hongkongu.

Jak twierdzą Chińczycy, ich kontenerowiec uszkodził Balticconnector „przypadkiem”. Miał on bowiem zostać zniesiony z kursu przez warunki atmosferyczne w toku „silnego sztormu”. Mhm, z pewnością. Ten jednak wniosek – po niemal roku od incydentu – przekazano Estończykom i Finom.

Co jednak ciekawe, fakt, że gazociąg uległ uszkodzeniu w wyniku aktywności jednostki pływającej, nie jest niczym nowym. Odnotowały go fińskie służby jeszcze w październiku 2023 r. Zgodnie z ich informacjami, w podmorską rurę uderzyła wleczona przez statek kotwica.

Od tego czasu minęło 10 miesięcy – i dopiero teraz Chiny zorientowały się, który statek tego dokonał? Przecież ta informacja nie była trudna do ustalenia, skoro jednak tego dokonano… Oficjalna chińska wersja, choć odpowiada na niektóre pytania, nieodmiennie rodzi jednak inne.

Balticconnector łączy wątpliwości

Oczywistym zagadnieniem jest, z czego wynikać miała zwłoka w przekazaniu tych faktów (i to w mało nagłośniony sposób) rządom Finlandii i Estonii. Inne, bardziej fundamentalne pytanie to to, czy oficjalnej wersji faktycznie można wierzyć? Nie wyjaśnia ona bowiem wszystkich okoliczności wydarzenia.

Wątpliwość budzi przykładowo to, co było w takim razie źródłem eksplozji, która towarzyszyła incydentowi. Co więcej, uszkodzeniu uległ nie tylko gazociąg, ale także podmorski kabel (o który wleczonej kotwicy byłoby znacznie ciężej zahaczyć niż o wysoko umieszczoną rurę gazową).

Wątpliwości te zdają się podzielać fińskie i estońskie służby, które prowadzą w tej sprawie śledztwo. Apelowały one do chińskich władz o odpowiedzi w sprawie, to nie doczekały się jednak formalnej pomocy prawnej z Chin – nie w formie, która umożliwiałaby włączenie informacji do materiału dowodowego.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.