
Francja uruchamia produkcję rakiet SCALP po 15 latach. Co wie Macron?
Półtorej dekady po wygaszeniu produkcji pocisków manewrujących – które, jak sądzono, najpewniej nigdy nie zostaną użyte w realnej wojnie – Francja czuje potrzebę uzupełnienia swojego arsenału tej broni. I zamawia kolejne pociski MBDA SCALP-EG.
Wybudzenie z iluzji „wiecznego pokoju” i „końca historii”, której szczęśliwym zwieńczeniem jest epoka demokracji liberalnej, dla wielu decydentów w Europie była przeżyciem traumatycznym. Tak w sensie czysto światopoglądowym, jak i praktycznym. A zwłaszcza – finansowym. Oznaczała przecież konieczność zasadniczej zmiany paradygmatu podejścia do sił zbrojnych.
Tych samych, które traktowano dotąd w licznych krajach zachodniej Europy jako ledwie pozostałość groźnej historii i ulubiony obiekt cięć budżetowych – by zaoszczędzić środki na kolejne zwiększenie wydatków socjalnych i różne formy kiełbasy wyborczej. Tymczasem historia z hukiem powróciła, zaś państwa znalazły się w obliczu konieczności ponownego łożenia na utrzymanie (a w zasadzie odbudowę) swych armii na poziomie niepamiętanym od czasów Zimnej Wojny.
Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich krajów. Socjalistyczny rząd Hiszpanii premiera Pedro Sáncheza nie chciał słyszeć o tym nawet w tej sytuacji. Niedawno głośno dał temu wyraz na szczycie NATO. W końcu Hiszpania do Rosji ma daleko… W przypadku innych natomiast krajów widać faktyczne wysiłki na rzecz wzmocnienia swego potencjału wojennego. I nie chodzi jedynie o kraje środkowej i wschodniej Europy, od lat podchodzące rzetelniej do kwestii bezpieczeństwa militarnego niż „stara” UE.
Francja się wzbudziła?
Jednym z tych krajów jest Francja. W jej przypadku, prócz samych kalkulacji militarnych dochodzi kwestia ambicjonalna (pośród francuskich polityków wciąż żywe są reminiscencje myślenia w kategoriach imperialnych). Mając to na względzie, zaledwie niedawno ogłoszono zasadnicze zerwanie z polityką oszczędzania na siłach zbrojnych – co ogłosił sam prezydent Macron.
Ten sam Macron, którego początek urzędowania zaznaczył się kryzysem w armii i konfliktem z jej dowództwem ze względu na niedostateczne nakłady. Prócz innych projektów, Francja przypomniała sobie także o roli, jaką we współczesnej wojnie mogą odgrywać nowoczesne pociski manewrujące. O czym bowiem warto pamiętać, kraj ten, we współpracy z Wielką Brytanią, opracował własny model takiej broni (zamiast kupować, jak to częściej bywa, amerykańskie BGM-109 Tomahawk).
Chodzi właśnie o tytułowy pocisk MBDA Storm Shadow/SCALP-EG. Pierwsza z tych nazw, Storm Shadow, to miano, pod którym znane są one w Wielkiej Brytanii. Właśnie pod tą nazwą pociski te trafiły do Ził Zbrojnych Ukrainy (pierwsze dotarły tam w maju 2023 r.). I okazały się jedną z najcenniejszych i najgroźniejszych rodzajów broni w ich arsenale. Co zresztą wydatnie pomogło w przypomnieniu francuskim decydentom o ich roli.
Wracając do SCAPL-EG – nazwa ta, zgodnie z nomenklaturą, którą stosuje Francja, stanowi abrewiację od Système de Croisière Autonome à Longue Portée – Emploi Général. Tłumaczy się ją jako system broni autonomicznej dalekiego zasięgu ogólnego przeznaczenia. Jest to pocisk skrzydlaty (nie rakietowy – napędza go silnik turboodrzutowy), o cechach utrudnionej wykrywalności, oficjalnie o zasięgu niecałych 600 km.
Cień Burzy w wersji francuskiej
Biorąc pod uwagę doświadczenia wojny ukraińskiej, jak również coraz bardziej niespokojną sytuację w basenie Morza Śródziemnego (Libia, Liban, konflikty na linii Grecja/Cypr-Turcja czy Algieria-Maroko) nie dziwi fakt, że francuski rząd zapragnął odnowić swój arsenał tych pocisków. Problem w tym, że ich produkcję wygaszono 15 lat temu. A wraz z tym niezbędne łańcuchy dostaw. Mając to na względzie, Francja „wznowi” ich produkcję.
Tyle, że w Stevenage, w Wielkiej Brytanii, gdzie swoje zakłady ma MBDA UK, brytyjska filia europejskiego koncernu zbrojeniowego MBDA (samego będącego joint venture koncernów BAE Systems, Airbus i Leonardo). Zakłady te właśnie odwiedził francuski minister obrony, Sébastien Lecornu. Zapowiedział tam ponowne dozbrojenie francuskich sił zbrojnych w ten „symbol europejskiego przemysłu zbrojeniowego”.
Mimo wszystko, niewykluczone, że lokalizacja produkcji na Wyspach ma coś wspólnego z porozumieniem o współpracy (m.in. w sferze nuklearnej), jakie Francja niedawno zawarła z Wielką Brytanią. A co za tym idzie, jak w przypadku wielu podobnych programów współpracy między tymi krajami, będzie ona mieć charakter „coś za coś”. Kraje te współpracują m.in. w dziedzinie opracowania przyszłościowego następcy SCALP/Storm Shadow – pocisku FC/ASW.
Zagrożenie – zagrożeniem, ale o rodzimy przemysł zbrojeniowy na zachodzie Europy się dba. Niestety bardziej niż na wschodniej flance NATO.
gdzie są komentarze disqus?