„Flota Imperium nadchodzi”. Zachodnie okręty będą eskortować ruch zagrożonym szlakiem

Niestety, nie chodzi tu o Flotę Imperium Galaktycznego – choć ta z pewnością okazałaby się przydatna. Ma tego dokonać flota Imperium Americanum wraz z sojusznikami – głownie tymi europejskimi. Pentagon poinformował mianowicie o rozpoczęciu działań eskortowych w Zatoce Adeńskiej i na Morzu Czerwonym. Skierowane one są przeciwko jemeńskim Hutim (oraz, nieoficjalnie, ich irańskim sprzymierzeńcom).

Operacja, zgodnie z PR-ową manierą, określona została wzniosłym kryptonimem „Prosperity Guardian”. Polegać ma na zapewnieniu bezpieczeństwa ruchu towarowego na zagrożonych akwenach wokół Półwyspu Arabskiego.

Zadania te mają wziąć na siebie okręty należące do flot wojennych zaangażowanych państw. W skład koalicji, prócz USA, weszły Wielka Brytania, Francja, Włochy, Hiszpania, Holandia, Norwegia, Kanada, Bahrajn i Seszele.

O tyle dwa ostatnie z wymienionych krajów raczej nie słyną jako potęgi morskie (stąd ich obecność może mieć charakter bardziej polityczny lub logistyczny niż operacyjny), o tyle flota w dyspozycji pozostałych członków dysponuje istotnym potencjałem militarnym i może mieć znaczenie – jeśli państwa te faktycznie planują intensywnie zaangażować się w operację, co nie jest przesądzone.

Ich jednostki będą działać w ramach istniejącej już grupy zadaniowej Combined Maritime Forces, której obszarem kompetencji jest właśnie wspomniany region. Nie wiadomo natomiast, czy eskortowane mają być wszystkie jednostki cywilne, czy też tylko te własne lub sprzymierzone.

Zobacz też: Tether: donosimy rządowi i jesteśmy z tego dumni. A agenci federalni są u nas na…

Niszczyciel dobrej zabawy, pogromca ruchu handlowego

Decyzja jest bezpośrednio powiązana z nasileniem ataków pirackich przez jemeński zajdycki ruch Ansar Allah, znany jako Huti. Sprzymierzony z Iranem, Hezbollahem oraz innymi aktorami o podobnym profilu ideowym na Bliskim Wschodzie, Huti rozpoczęli kampanię napadów pirackich przeciwko żegludze w listopadzie.

Żeglugę tę udało się im faktycznie zakłócić. Wielu bowiem światowych operatorów niedawno zdecydowało o przekierowaniu ruch frachtowego na inne szlaki (gł. zastępując przejście przez Kanał Sueski trasą dookoła Afryki).

Teraz mogą wrócić na Morze Czerwone – jeśli operacja „Prosperity Guardian” okaże się skuteczna. Sprawa nie jest jednak wolna od dalszych pytań.

Huti ogłosili, że okręty koalicji staną się celem ich ataków. Jest to oczywiście duża przesada z ich strony, ponieważ ich potencjał morski jest bardzo „asymetryczny”. Są oni w stanie atakować cywilne jednostki, mogliby też spróbować uderzeń z zaskoczenia na wrogie jednostki, jednak zdobycie przewagi na morzu jest daleko poza ich zasięgiem. Nie to jest jednak najważniejsze.

Zobacz też: IBM zapłaci ponad 2 miliardy za niemieckie platformy biznesowe

Flota to jedno, jest jeszcze polityka

US Navy, której V Flota stacjonuje w Bahrajnie (prócz tego mając też okoliczne bazy w Dżibuti i na wyspie Diego Garcia), dyslokować na w ten rejon świata dwie grupy lotniskowcowe, prócz lotniskowca i grupy lotniczej składające się z szeregu jednostek eskortowych i zaopatrzeniowych. Wymienieni sojusznicy byliby w stanie dostarczyć dalsze fregaty i niszczyciele.

Jest to z pewnością ogromna siła w sensie czysto militarnym. Pytanie jednak, czy względy polityczne pozwolą na jej wykorzystanie? Faktyczne rozwiązanie problemu bowiem wymagałoby nie tyle samego odpierania ataków Hutich – co byłoby działaniem wyłącznie reaktywnym – lecz uderzenia na ich bazy i kampanii bombardowań, ostrzału, rajdów sił specjalnych etc. na terytoria kontrolowane przez ruch w Jemenie. Możliwości tej nie wykluczył Lloyd Austin na konferencji prasowej, pozostaje kwestia jej realizacji i skuteczności.

Warto też odnotować, kto nie znalazł się w gronie koalicji, mimo przynależności do Combined Maritime Forces. Do działań nie dołączy się ani Egipt (który z uwagi na interes ekonomiczny powinien być najbardziej zainteresowany), ani Arabii Saudyjskiej, ani też ZEA. Emiraty jakiś czas temu zrezygnowały nawet ze wspólnych operacji, które prowadziła we współpracy z nimi flota amerykańska. Zarzucali Amerykanom, że są oni… zbyt mało bojowo nastawieni w stosunku do agresywnych jednostek irańskich.

Może to sugerować, że państwa te nie wierzą w powodzenie operacji. Tym bardziej, że państwa, których flota będzie zwalczać Hutich w ramach „Prosperity Guardian”, owszem, mają na Bliskim Wschodzie swoje interesy. Ale nie są to interesy gardłowo ważne – tak jak w przypadku krajów arabskich. Czy też Iranu.

Może Cię zainteresować:

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.