Fiskus będzie ściągać podatek, który prawnie nie obowiązuje, bo „rząd uwzględnił go w budżecie”
Kanadyjski fiskus deklaruje, że zamierza „pobierać” podatek, który formalnie nie obowiązuje. Parlament nie uchwalił jego podwyżki – to jednak dla urzędników mniejszy problem niż fakt, że rząd raczył już rozdysponować planowane „przychody fiskalne”. Prawo bowiem, jak wiadomo, jest dla frajerów obywateli, nie dla władzy.
Dzieje arogancji i sobiepaństwa organów fiskalnych mogłyby wypełnić niejedno opasłe tomiszcze. Nie trzeba by nawet w tym celu sięgać po przykłady historyczne, choć te były tak wyraźne, że trafiły nawet na karty historii biblijnych. W zupełności wystarczyłaby tutaj historia najnowsza – a w niej poczesne miejsce zajęłaby z pewnością skarbówka kanadyjska. Wraz ze swoim pomysłem, jak by tu ulżyć ciężkiej doli rządu – naturalnie na koszt obywateli tego kraju.
„Mam dla was kilka nowych, niskich podatków!”
Otóż rząd premiera Justina Trudeau oraz Partii Liberalnej zaplanował podwyżkę podatku od dochodów kapitałowych. Chce ją przeprowadzić poprzez rozszerzenie podstawy opodatkowania. Dotychczas w Kanadzie objęciu haraczem na rzecz drogiej władzy podlegała połowa przychodu z operacji kapitałowych. Trudeau, w ramach swej codziennej służby dla ludzi oraz ciężkiej pracy na rzecz lepszego jutra, chce ten próg podnieść z 50 do 66%.
Jest jeden mały szkopuł – żadnej zmiany w tym zakresie nie uchwalił kanadyjski parlament. I nie wiadomo, czy w ogóle uchwali. Rząd przeżywa ostatnio burzliwe chwile – niedługo przed Świętami odeszła zeń zastępczyni Trudeau i minister finansów, Chrystia Freeland. Koalicję parlamentarną z Liberałami zerwała także Nowa Partia Demokratyczna. Stąd też, w teorii, nowe pomysły podatkowe rządu są i pozostają tym właśnie – pomysłami.
Fiskus ma priorytety
Kanadyjski fiskus jednakże bynajmniej się tym nie przejmuje. Jak oświadczyli przedstawiciele Kanadyjskiej Agencji ds. Przychodów (Canada Revenue Agency), jej audytorzy będą „kontynuować aplikować proponowane przepisy” tak, jak gdyby już były one uchwalone. Fakt totalnego bezprawia zupełnie im nie przeszkadza. Mają bowiem na względzie rzecz znacznie ważniejszą. Otóż rząd zdążył już uwzględnić planowane „przychody” z nowej podwyżki podatku w budżecie. I za ich pomocą planuje pokryć część swego deficytu.
W tych warunkach takie drobnostki jak to, czy podatek ma moc prawną, czy też nie, w zrozumiały sposób muszą zejść na dalszy plan. Zresztą prawo – prawem, ale żeby to rząd albo fiskus miał go przestrzegać? Przecież kto ich pociągnie do odpowiedzialności, skoro za ściganie łamania prawa odpowiada, dla odmiany, rząd…? Rząd Trudeau wykazuje zresztą podobne podejście do kwestii wolności obywatelskich również i w innych dziedzinach.
Oczywiście, należy spodziewać się pozwów – sprawy sądowe będą jednak trwać i trwać, i kosztować pozywających. Fiskus zaś nie tylko może procesować się w nieskończoność, ale też w międzyczasie szykanować kogokolwiek, kto „śmiałby” go pozwać.
iy6mmj