Firma „kończy wsparcie”, głośniki utracą funkcjonalności, klienci wściekli
Fot. Bose

Firma „kończy wsparcie”, głośniki utracą funkcjonalności, klienci wściekli

Firma Bose Corp., producent m.in. wielofunkcyjnych głośników – i to raczej tych nietanich – ma dla ich właścicieli niespodziankę. Jak poinformowała w tym tygodniu, jej głośniki z serii SoundTouch stracą jedną ze swoich głównych funkcji. A to dlatego, że firma „kończy wsparcie techniczne” dla tych urządzeń – które jakoby ma być niezbędne, by dało się z nich skorzystać w pełnym zakresie.

Zależne od tego wsparcia mają być, by być konkretnym, funkcje wymagające wykorzystania infrastruktury sieciowej i chmurowej. Umożliwiają one bezpośrednie odtwarzanie muzyki lub innych plików dźwiękowych z powszechnie wykorzystywanych usług streamingowych (takich jak Spotify, TuneIn, Tidal, Pandora, Apple Music czy Amazon Music, o wersji premium YouTube’a nie wspominając). Teraz właściciele sprzętu, którzy z tych funkcji korzystali, dowiedzieli się, że niedługo utracą tę możliwość.

To niejedyna zmiana na gorsze. Wyłączeniu ulegnie również opcja multi-room playback, co być może dla większości nabywców nie stanowi problemu – ale dla tych, którzy byli do niej przyzwyczajeni, a zwłaszcza tych, którzy za tę możliwość zapłacili, i owszem jest to problem. Jak ogłoszono, wszystkie te negatywne dla klientów, choć pozytywne dla perspektyw biznesowych firmy zmiany mają wejść w życie 18 lutego przyszłego roku.

Dobre głośniki – niestety z datą ważności

Jeśli chodzi o elementy pozytywne – wszystko to nie oznacza, że skądinąd bardzo dobre głośniki serii SoundTouch przestaną w ogóle działać. A to bynajmniej nie jest pewne, biorąc pod uwagę bezczelność, z jaką niestety niejeden producent pozwalał sobie zdalnie dezaktywować sprzęt stanowiący prywatną własność klientów. Zupełnie jakby ten wciąż należał do niego i mógł on z nim robić, co mu się podoba, niezależnie od faktu, że nabywcy za niego zapłacili.

Jak zaznaczono zatem, głośniki dalej będą działać podłączone do fizycznego urządzenia – czy to przewodowo, poprzez kabel, czy też wykorzystując Bluetooth. Zmiany te, przyznała firma Bose w swoim oświadczeniu, „mogą wymagać pewnego dostosowania”, i w związku z tym producent oferuje „informacje niezbędne do przystosowani się”. Ta wspaniałomyślna oferta niestety nie znalazła wielkiego uznania pośród klientów, których reakcje w sieci wahały się od prostego rozczarowania do wściekłości.

Drodzy klienci, macie kupować, a nie narzekać

W komentarzu medialnym Bose oświadczyła, że ta „trudna decyzja”, jak to określono (trudna dla kogo właściwie…?) była „niezbędna” z uwagi na rosnące koszty utrzymania infrastruktury sieciowej, z której korzystały głośniki SoundTouch do łączenia się – a którą firma ma utrzymywać od 2013 roku. I choć usługi sieciowe dla tej linii sprawdzały się dobrze, proces starzenia się technologicznego wspomnianej infrastruktury pod kątem osiągów i bezpieczeństwa sprawia, że czas ją wycofać.

Klienci odpowiadali na to jednak, że sprzedając im głośniki, producent nie był łaskaw wspomnieć o „dacie ważności” – zaś koszty po stronie firmy nie są obiektywną przyczyną, dla której miałaby ona prawo po prostu dezaktywować urządzenie, przynajmniej w pewnych aspektach. Pod adresem Bose pojawiły się zatem oskarżenia, że firma w arogancki sposób po prostu kradnie własność ludzi, którzy mieli nieszczęście jej zaufać i kupić jej produkty.

Jak wskazują komentatorzy, krok ten zdaje się wpisywać w stosowane przez wiele koncernów praktyki wymuszonego pogorszenia trwałości i funkcjonalności produktów. Tak, aby „na bezczela” zmusić klientów do coraz częstszej ich wymiany – i kupowania, kupowania, kupowania… A że to nieetyczne i być może wątpliwe prawnie? Zapewne, tylko aby tę kwestię faktycznie podnieść, musiałby się znaleźć ktoś, kto miałby czas i (zwłaszcza) pieniądze, aby się z firmą procesować.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.