Fed działa na oślep i popełni błąd? Deutsche Bank ostrzega przed danymi z USA
Czterdziesty dzień impasu politycznego w Waszyngtonie przyniósł wreszcie pierwsze oznaki przełomu. Grupa ośmiu demokratycznych senatorów postanowiła złamać partyjną dyscyplinę i poprzeć republikański projekt ustawy mającej przywrócić działanie rządu federalnego. To jeszcze nie koniec batalii legislacyjnej. Ale to nie koniec, bo Senat musi zatwierdzić ostateczny kształt dokumentu, a Izba Reprezentantów będzie musiała wrócić z przerwy, by przegłosować ustawę bez poprawek.
Dopiero potem ustawa trafi na biurko prezydenta. Innymi słowy: nawet jeśli politycy wreszcie się dogadają, biurokratyczna machina będzie potrzebowała jeszcze kilku dni, by z powrotem ruszyć. Tymczasem Wall Street przyzwyczajone do codziennego rytmu publikacji makroekonomicznych od tygodni błądzi po omacku. Co gorsza, po omacku błądzi też Fed. Bez danych o inflacji, bezrobociu i wielu innych. Rośnie ryzyko pomyłki w kształtowaniu polityki monetarnej.
Polityczne spory i bałagan w danych
Najdłuższe w historii USA zamrożenie pracy administracji odcięło rynki od praktycznie wszystkich kluczowych danych gospodarczych: raportów z rynku pracy, inflacji czy sprzedaży detalicznej. Na usta samo ciśnie się to porównanie. To tak, jakby pilot samolotu nagle stracił wszystkie wskaźniki i musiał polegać wyłącznie na instynkcie.
Jak na ironię, możemy dodać, że przecież Trump od dawna zapowiadał deregulację. Trumpiści mieli nawet 'skończyć’ z przymusem kwartalnych raportów finansowych dla giełdowych spółek… Ale inwestorzy powinni widzieć w tym procesie coś więcej. Polityczne spory zaczynają realnie wpływać na funkcjonowanie giełdy.
Kiedy w końcu biura statystyczne ponownie otworzą drzwi, na rynek spłynie prawdziwy potop informacji. Analitycy z Deutsche Bank, cytowani przez agencję Bloomberg ostrzegli, że inwestorzy powinni przygotować się na 'gwałtowny napływ zaległych danych’. Jeśli historia z 2013 roku ma być jakimkolwiek punktem odniesienia, pierwsze trafią raporty z rynku pracy. To one zwykle stanowią podstawę decyzji Rezerwy Federalnej.
Nie będzie NFP?
Szczególnie niepewna pozostaje kwestia inflacji. Biuro Statystyki Pracy miało opublikować wskaźnik cen konsumenckich za październik w miniony czwartek, ale z powodu paraliżu nie udało się zebrać danych w terenie. Nawet jeśli rząd otworzy się jutro, analitycy Bloomberga szacują, że urząd nie zdoła nadrobić zaległości na tyle szybko, by przygotować zarówno październikowy, jak i listopadowy raport przed grudniowym posiedzeniem Fedu.
To kłopot dla Jerome’a Powella i jego zespołu. Decyzje o dalszym kierunku polityki monetarnej – a więc o tym, czy Stany Zjednoczone doczekają się kolejnej obniżki stóp procentowych – zwykle opierają się na twardych danych o inflacji i rynku pracy. Brak tych informacji to jak jazda na ślepo po krętej drodze, zwłaszcza gdy rynek akcji nadal balansuje w pobliżu historycznych szczytów.
S&P 500 wciąż utrzymuje się około 13% powyżej poziomu z początku roku, mimo ostatniego skoku zmienności…. Co ciekawe, rynki obligacji również wyglądają imponująco. Amerykańskie Treasuries przyniosły 6,1% zwrotu od stycznia, co czyni je najlepszymi wśród głównych papierów rządowych na świecie. Fed może jeszcze w tym roku sięgnąć po cięcia i obniżyć stopy o kolejne 25 punktów bazowych.
W tym tygodniu kilku członków Rezerwy Federalnej ma wystąpić publicznie. Każde ich słowo będzie analizowane pod mikroskopem. Inwestorzy, pozbawieni przez tygodnie danych, będą chłonąć każdy niuans, jakby czytali z fusów. W centrum uwagi znajdzie się też raport NFIB z niewielkich, amerykańskich biznesów. Nie zanosi się jednak, byśmy poznali kluczowe dane z gospodarki USA przed grudniem. Ostateczne raporty mogą być niedokładne. W końcu ankieterzy nie pracują już od 41 dni!
