Europejski kraj pozyskuje 100 proc. energii elektrycznej z OZE. To może być dla niego spory problem
Niepozorna Albania, która w ostatnich latach stała się dla Polaków jednym z turystycznych hitów, przyciąga teraz uwagę świata z innego powodu: energetyki. Okazuje się, że to jedno z nielicznych państw na naszym globie, pozyskujących energię elektryczną wyłącznie ze źródeł odnawialnych. Trudno nazwać ten klub elitarnym. Z pewnością jest ciekawy.
Albania czerpie energię z hydroelektrowni
Z danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej wynika, że aż 98 proc. energii elektrycznej Albania generuje z zasobów wodnych, a za pozostałe 2 proc. odpowiadają instalacje fotowoltaiczne. Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że mowa jest tylko o energii elektrycznej – śródziemnomorski kraj wciąż zużywa paliwa kopalne, by wytwarzać inne jej rodzaje. Jednocześnie celem władz jest rozwój energetyki wiatrowej. Kraj ma do tego spory potencjał. Zresztą, podobnie jest z fotowoltaiką.
Pozyskiwanie energii głównie z elektrowni wodnych ma swoje plusy, bo wciąż jest to źródło uznawane za „czyste”, ale trzeba zaznaczyć, że nie są one bez wpływu na środowisko naturalne. Przy ich uruchamianiu i eksploatacji nierzadko zmienia się biegi rzek, zalewa się tereny i tym samym niszczy przestrzeń. Już teraz emocje wzbudza np. zapowiedziana przez chińskie władze budowa hydroelektrowni na Wyżynie Tybetańskiej. Ma być znacznie potężniejsza od słynnej Tamy Trzech Przełomów i zapewne będzie miała wpływ na ekosystemy w innych krajach.
Zmiany klimatyczne mają wpływ na OZE
OZE często zarzuca się, że są niestabilnymi źródłami. Wiatr może przestać wiać, promienie słoneczne też nie docierają do paneli przez cały czas. Z wodą jest lepiej? Niekoniecznie, o czym przekonała się Zambia. Kraj ten uzależnił się od hydroelektrowni na jeziorze Kariba. Pozyskiwał z tego źródła ponad 80 proc. energii elektrycznej. To działało, dopóki rzeka Zambezi prawidłowo funkcjonowała. W końcu przyszła jednak gigantyczna susza i nie ma wody, która mogłaby zasilać turbiny.
Prąd w afrykańskim kraju zaczęto racjonować, rozgorzała dyskusja na temat dywersyfikacji energetycznej, a obywatele i przedsiębiorstwa usłyszeli, że muszą sobie jakoś radzić sami. Władze Albanii zapewne zdają sobie z tego sprawę i rozumieją, że rzeki w ich kraju też mogą wyschnąć, bo zmiany klimatyczne obserwujemy na całej planecie.
Odnawialne źródła dominują w ciekawej grupie państw
Oprócz Albanii w Europie jeszcze tylko jeden kraj w całości pozyskuje energię elektryczną z OZE. Mowa o Islandii, chociaż bliska tego wyniku jest też np. Norwegia. W obu tych przypadkach wiodącą rolę w systemach energetycznych odgrywają hydroelektrownie.
Na świecie 100 proc. energii elektrycznej z OZE pozyskują jeszcze: Etiopia, Demokratyczna Republika Konga, Paragwaj, Nepal i Bhutan. Dość egzotyczne grono. Trudno szukać w nim gospodarczej potęgi. W przypadku DRK mowa wręcz o jednej z najsłabiej rozwiniętych gospodarek na naszym globie. Państwo jest ogromne, ma dużą liczbę obywateli i bogate zasoby naturalne, ale konflikty wewnętrzne i korupcja doprowadziły kraj do wyniszczenia. Energię pozyskuje się z OZE, bo trudno zorganizować dla nich alternatywę. Z kolei w Bhutanie nowością wciąż jest telewizja…
Wracając do Europy. Warto przypomnieć, że Albania niedawno wprowadziła zakaz korzystania z serwisu TikTok. Na razie na rok, ale trudno stwierdzić, co wydarzy się po tym okresie. Władze kraju uznały, że platforma ma zły wpływ na młodzież, szerzej na społeczeństwo. Więcej na ten temat przeczytacie w tym tekście.