Ekoaktywiści wyjaśnieni przez sąd w USA. Muszą zapłacić potężne odszkodowanie. Czas na Europę?
Druga kadencja Donalda Trumpa z pewnością zostanie zapamiętana na długo. Miotła zmian w USA działa dosłownie wszędzie i robi radykalne porządki. Amerykański sąd wydał właśnie bezprecedensowy wyrok, w ramach którego nałożył na Greenpeace obowiązek zapłaty odszkodowania w wysokości 660 mln dolarów. Sprawa ma blisko dziesięć lat i dotyczy blokowania przez organizację budowy rurociągu Daktoa Access. Ekoaktywiści z Greenpeace żalą się, że ten wyrok doprowadzi do upadłości największej organizacji działającej na rzecz ochrony środowiska.
Greenpeace musi zapłacić 660 mln odszkodowania. Organizacja może zbankrutować
Zmiany w przestrzeni publicznej w USA po dojściu Donalda Trumpa do władzy widać gołym okiem. Wszelkiego rodzaju organizacje, lobby i grupy, które do tej pory były pod parasolem ochronnym, dziś muszą liczyć się z tym, że politycy i wymiar sprawiedliwości nie są im już tak przychylne, jak dotychczas.
Bardzo boleśnie przekonał się o tym Greenpeace. W środę amerykański sąd wydał wyrok w trwającej od dekady sprawie, która dotyczyła blokowania przez organizację budowy rurociągu Dakota Access. Po wielu latach sąd ostatecznie zadecydował, że Greenpeace musi zapłacić firmie naftowej Energy Transfer aż 660 mln dolarów odszkodowania.

Organizacja działająca na rzecz ochrony środowiska nie zgadza się z werdyktem i zapowiada, ze złoży odwołanie od wyroku. Sushma Raman, tymczasowy dyrektor wykonawczy Greenpeace, ocenił, że „Ta sprawa powinna zaniepokoić wszystkich, bez względu na poglądy polityczne. […] Wszyscy powinniśmy martwić się o przyszłość Pierwszej Poprawki i o pozwy takie jak ten, których celem jest zniszczenie naszych praw do pokojowych protestów i wolności słowa”.
Z kolei firma Energy Transfer oceniła, że werdykt sądu to zwycięstwo „Amerykanów, którzy rozumieją różnicę między prawem do wolności słowa a łamaniem prawa”. Ponadto rzecznik firmy ocenił, że wyrok powinien ucieszyć wszystkich obywateli, którzy „musieli znosić codzienne nękania i zakłócenia spowodowane przez protestujących finansowanych i szkolonych przez Greenpeace”.
Czas na zrobienie porządku z ekoaktywistami w Europie?
Szeroko rozumiana grupa aktywistów, nie tylko z Greenpeace, od dłuższego czasu mocno daje się we znaki również mieszkańcom Europy. O ile można starać się zrozumieć ich motywacje, o tyle sposób ich działania jest często uciążliwy i niezrozumiały. Oto kilka przykładów kontrowersyjnych akcji, które przeprowadzili ostatnio aktywiści.
Pod koniec stycznia dwie kobiety oblały czerwoną zupą słynną „Mona Lisę” Leonarda da Vinci. Kobiety nawoływały w ten sposób do przejścia na zdrowe odżywianie. Podobne incydenty wydarzyły się w przeszłości, dlatego obraz znajduje się za pancerną szybą i finalnie nie ucierpiał.

W październiku 2024 roku aktywiści Ostatniego Pokolenia oblali pomnik warszawskiej Syrenki farbą. Według aktywistów protest miał na celu zwrócenie uwagi na niewystarczające działania, które zapobiegają zmianom klimatu. Prokuratura Okręgowa w Warszawie oszacowała straty na ponad 360 tys. złotych.
Wiele kontrowersji mieszkańców miast europejskich wzbudzają również akcje przyklejania się aktywistów do dróg publicznych. Takie działania doprowadzają nie tylko do korków, ale również do wielu niebezpiecznych sytuacji, które mogą zagrażać życiu i zdrowiu.