
Efekty bałtyckiego sabotażu: powstanie nowa elektrownia, zabezpieczono finansowanie
- W Estonii powstanie nowa elektrownia. O takiej decyzji poinformował rząd tego kraju, dodając, że zabezpieczono na ten cel stosowne finansowanie.
- Decyzję podjęto po tym, jak w toku niedawnych wydarzeń połączenie energetyczne pomiędzy Estonią i Finlandią zostało przerwane.
- W wyniku, jak się podejrzewa, bardzo celowego i bynajmniej nie przypadkowego „przypadku”, kabel poprowadzony po dnie Zatoki Fińskiej został uszkodzony.
Jak ogłoszono, władze Estonii zarezerwowały 100 milionów finansowania budżetowego na projekt, w wyniku którego powstać ma w tym kraju nowa elektrownia. Ma ona w definitywny sposób poprawić bezpieczeństwo energetyczne tego bałtyckiego państwa. Projekt zrealizuje państwowa spółka energetyczna Eesti Energia AS.
Zarezerwowane finansowanie ma przyjąć formę dokapitalizowania tego przedsiębiorstwa. Zgodnie z planem, elektrownia powstanie do 2028 roku. Będzie ona zasilana gazem ziemnym – jak się należy domyślać, w żadnym wypadku niepochodzącym z najbliższego dostępnego źródła. Którym są rosyjskie terminale w pobliskiej Ust-Łudze, koło Petersburga.
Właśnie Rosja i stwarzane przez nią zagrożenie kładzie się długim cieniem na bardzo szybko i sprawnie podjętej decyzji Estończyków. Właśnie Rosję podejrzewa się bowiem o celowy sabotaż 170-kilometrowego połączenia energetycznego z Finlandią. Zaledwie w zeszłym tygodniu Finowie aresztowali rosyjski statek i jego załogę, której manewry wskazywały na próbę sabotażu tego kabla.
Elektrownia w podłym sąsiedztwie (międzynarodowym)
Nie byłby to skądinąd pierwszy agresywny i jednoznacznie wrogi akt Rosji. Kraj ten w relacjach z Estonią tradycyjnie wydaje się być pewien swojej bezkarności, wynikającej z różnicy rozmiarów. Pozwala sobie w związku z tym zarówno na dość pogardliwą retorykę, jak i na kroki praktyczne, które w przypadku większego (i silniejszego, zwłaszcza militarnie) kraju byłyby nie do pomyślenia.
Akt podobny do tego, jaki niedawno miał miejsce – jeśli (co gwoli rzetelności trzeba zaznaczyć) to faktycznie Rosja za niego odpowiada – mógłby zostać uznany nawet za casus belli. Tak bowiem należy interpretować celowe niszczenie krytycznej infrastruktury drugiego państwa. I choć członkostwo w NATO zapewnia Estonii przynajmniej margines bezpieczeństwa, to obawy w tym kraju są żywe.
Jeśli chodzi o sam sabotaż kabla – władze zapewniają, że podstawowe zaopatrzenie kraju w energię elektryczną nie było zagrożone. Zarazem jednak przerwanie połączenia narazi estońskich odbiorców i kraj w całości na straty rzędu 40-100 milionów euro. Częściowym remedium na takie sytuacje ma być właśnie nowa elektrownia