Echa ogromnego pożaru EV: obowiązek certyfikacji baterii do samochodów elektrycznych

Korea wprowadzi program obowiązkowej certyfikacji baterii do samochodów elektrycznych. Ma to zwiększyć bezpieczeństwo użytkowania samochodów elektrycznych w kraju. Obawy przed EV są tam ostatnio szczególnie żywe – i kontrowersyjne.

Obowiązek certyfikacji ma wejść w życie w październiku tego roku. Władze Korei planowały to już wcześniej, ale teraz, na mocy porozumienia gabinetu oraz większości parlamentarnej, nastąpi to jeszcze szybciej. Wymóg uzyskiwania certyfikatów bezpieczeństwa ma w założeniu wymusić wyższe standardy bezpieczeństwa użytkowanych w EV baterii.

Niezależnie od tego, baterie samochodowe mają także podlegać obowiązkowi identyfikacji ich producenta. Dotyczyć to ma zwłaszcza tych wytwórców motoryzacyjnych, którzy nie produkują sami baterii, lecz sprowadzają je od poddostawców. Rząd już wcześniej naciskał na firmy motoryzacyjne, by uczyniły to dobrowolnie.

Nie będzie to jedyny krok w tym kierunku. Rząd chciałby także, aby wprowadzić ograniczenia do stacji ładujących – tak, aby uniemożliwić „overcharging„, czyli ładowanie baterii ponad ich pojemność. Dąży także do nowelizacji przepisów budowalnych i BHP – tak, aby wymóc obowiązek montowania na parkingach przeznaczonych dla EV odpowiednie systemy zraszające.

EV w ogniu – dosłownie i w przenośni

Propozycje te nie są naturalnie wolne od kontrowersji. Posiadaczy EV miał szczególnie rozeźlić postulat władz miejskich Seulu, aby zakazać trzymania na parkingach podziemnych w pełni załadowanych samochodów elektrycznych. Takie bowiem mają stwarzać szczególne zagrożenie przypadkowym i niekontrolowanym pożarem.

Zmiany te to następstwa fali publicznych reakcji na katastrofy z udziałem EV. Szczególnie głośny był w Korei pożar z początku sierpnia. Samochód elektryczny produkcji Mercedesa „spontanicznie” i bez zewnętrznej pomocy zajął się wówczas ogniem – i doprowadził do pożaru, w którym spłonęło łącznie 140 aut. Mieszkańcy budynku zaś musieli być zeń ewakuowani.

Rynek wozów elektrycznych nie ma ostatnio dobrej passy – w znacznej mierze dlatego, że popyt na EV był sztucznie wymuszany przez działania rządów. Które ulegały „ekologicznym” naciskom politycznym, zamiast pozwolić technologii dojrzeć, zaś rynkowi i konsumentom – podjąć własne decyzje

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.