Dziel i rządź. Pekin rozkazuje wstrzymanie inwestycji w krajach UE, które popierają cła antydumpingowe
- Chińskie władze miały nakazać firmom motoryzacyjnym wstrzymanie inwestycji w tych krajach Unii Europejskiej, które poprały zaporowe cła na importowane z Chin EV.
- UE od dawna oskarża Pekin o masywne dotacje dla własnych producentów samochodów elektrycznych. Ma to ich zachęcać do rujnujących dla unijnego przemysłu praktyk dumpingowych.
Informacje o nakazie wstrzymania inwestycji są naturalnie nieoficjalne, choć raportują je światowe agencje. Decyzja taka miała zapaść na spotkaniu z przemysłem, które zorganizowało chińskie Ministerstwo Handlu 10. października tego roku.
Przypuszczalnie Ministerstwo nie musiało wydawać w tym celu formalnego aktu prawnego. W chińskich realiach bowiem istniejące tam duże firmy mogą działać wyłącznie w bliskiej symbiozie z komunistycznymi władzami.
Nakazało ono, aby planowane projekty – takie jak montownie, fabryki części czy inne zakłady – wstrzymać w części krajów UE. Chodzi o te państwa, które w głosowaniu Rady Europejskiej poparły wprowadzone niedawno zaporowe cła na import chińskich EV.
Cła, co rozjątrzyły mandarynów
W głosowaniu tym – 4. października bieżącego roku – „za” opowiedziało się 10 krajów. Były to: Bułgaria, Dania, Estonia, Francja, Holandia, Irlandia, Litwa, Łotwa, Polska i Włochy. „Przeciw” głosowały Malta, Niemcy, Słowacja, Słowenia i Węgry, reszta krajów natomiast się wstrzymała.
Chiński resort handlu „zachęcał” z kolei do tego, by inwestować w krajach, które były „przeciwko”. W odniesieniu natomiast do państw wstrzymujących się, pekińscy urzędnicy „zalecili” (czyli nieoficjalnie nakazali) przemysłowi, by ten był „ostrożny” w swoich decyzjach inwestycyjnych.
Tymczasem inwestycje te nabierają coraz większej skali. Wielu chińskich producentów usiłuje bowiem obejść cła i reżim celny. W tym celu otwierają swoje filie w granicach UE lub Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Mają one produkować właśnie na rynek europejski.
Divide et Impera
Chiny od dawna – nie tylko w kwestii rynku motoryzacyjnego – próbują wygrywać przeciwko sobie różne państwa UE. Wybierają one niektóre branże, które czerpią istotne zyski z chińskiego rynku. Następnie Pekin adresuje do nich niedwuznaczne, choć zawoalowane groźby.
Zarazem groźby te są warunkowe, i zależeć mają od niekorzystnych dla Pekinu pociągnięć rządu kraju, z którego pochodzi zainteresowana branża. Celem jest zmuszenie kręgów biznesowych w UE, by lobbowały u własnych rządów za uległością wobec interesów Chin. Tak, by z kolei ich interesy na tym nie ucierpiały.
To samo, tyle że w większej skali, zachodzi na forum unijnym. Celem politycznym Pekinu jest takie zagrożenie interesom poszczególnych państw, aby te forsowały propozycje korzystne dla Chin wobec innych krajów.
Ostatnim tego przykładem były właśnie cła na EV – przeciwko którym głośno protestował niemiecki przemysł motoryzacyjny. Mimo faktu, że dotowana chińska konkurencja również dla niego jest rujnująca. Zyski z chińskiego rynku mają być dlań jednak zbyt lukratywne, by z nich rezygnować.