Dostawca Airbusa oskarżany przez własnych związkowców o fałszerstwa, uchybienia jakości
Dostawca części lotniczych dla koncernu Airbus fałszował dokumentację oraz dopuszczał się nieprawidłowości w zakresie kontroli jakości. Takie zarzuty publicznie sformułowały związki zawodowe w imieniu pracowników zakładów odpowiedzialnych za produkcję owych części. O sprawie zrobiło się głośno zaledwie kilka dni po ogromnej w skali i skutkach awarii, która uziemiła tysiące samolotów Airbusa, wymuszając kosztowne przestoje i naprawy.
Z publicznymi zarzutami wystąpiła hiszpańska organizacja związkowa Unión General de Trabajadores (UGT). Oskarżyła ona firmę Sofitec Aero – poddostawcę koncernu Airbus – o to, że dopuszczał się narażania na szwank jakości i bezpieczeństwa (a także potencjalnie łamania prawa), w imię sprawnej realizacji zamówień. W wysłanym przez siebie liście związek zawodowy powołuje się na relacje pracowników zatrudnionych w zakładach firmy.
Chodzi o zakłady w miejscowości Carmona. Produkują one m.in. kompozytowe panele poszycia kadłubów samolotów – używanych m.in. właśnie w konstrukcji Airbusów A320 i pokrewnych. Jak twierdzą związkowcy, firma dążyła do realizacji zamówień za wszelką cenę, niezależnie od problemów, jakie miały wynikać w toku procesu produkcyjnego. Aby spełnić specyfikację, której Airbus wymagał od części, Sofitec Aero miał fałszować daty etapów ich procesu produkcyjnego, poświadczając tym samym nieprawdę.
Produkcja na skróty, dopchnięta kolanem
Choć może się to wydawać nagannym, ale niekoniecznie krytycznym technologicznie uchybieniem, to w praktyce może być inaczej. Miało to bowiem – jak w dalszej części zarzucają związkowcy – prowadzić do użycia lotniczych farb oraz uszczelniaczy, których termin przydatności do wykorzystania minął. Firma miała też prowadzić prowizoryczne naprawy paneli z włókna węglowego (których przecież, w przypadku naruszenia struktury, zasadniczo się nie naprawia), zamiast wymienić na nowe.
A to może już zaważyć na trwałości całej konstrukcji i mieć potencjalnie tragiczne konsekwencje. Co gorsza, Sofitec miał uniemożliwić pracownikom kontrolę obróbki części oraz śledzenie ich procesu produkcyjnego – wszystko to, aby informacje dotyczące naruszeń jakości oraz terminów nie przedostały się dalej (w szczególności, aby nie usłyszał o nich Airbus), a także aby dotrzymać terminowości dostaw oraz (na papierze oczywiście) wymogów technicznych europejskiego producenta.
Airbus nie wiedział, czy nie chciał wiedzieć…?
Jak twierdzi związek, praktyki takie miały mieć miejsce już od ponad roku. Co gorsza, adresatem informacji o tym miał być zarówno Airbus, kierownictwo firmy Sofitec Aero, jak i hiszpańskie organy regulacyjne i nadzorcze. Nikt jednak miał nie podjąć w związku z tym żadnych zdecydowanych działań. Teraz, naturalnie, problemy zostały dostrzeżone. Airbus przyznał w tym tygodniu, że będzie zmuszony zredukować wolumen dostaw w 2025 r. ze względu na konieczność dodatkowych inspekcji.
Ani koncern, ani Sofitec, ani organy regulacyjne nie odniosły się do zarzutów związku zawodowego dot. patologicznych praktyk, jakie miały miejsce w toku produkcji.
