Donald Trump kasuje Ukraińców. Ogłosił, czym mają zapłacić za dalsze wparcie
Ile potrwa jeszcze wojna za naszą wschodnią granicą? Spekulacji w tym zakresie przybywa, ale na to pytanie wciąż trudno odpowiedzieć. Wiadomo już jednak, że USA nie chcą się angażować w konflikt za darmo. Prezydent Donald Trump złożył Ukraińcom propozycję (nie do odrzucenia?): otrzymacie pomoc wojskową w zamian za dostęp do metali ziem rzadkich.
Metale ziem rzadkich, czyli chińska dominacja
Czym są metale ziem rzadkich? W ten sposób nazywa się grupę kilkunastu pierwiastków, wśród których znajdziemy cer, neodym, iterb, lantan czy samar. Znajdują one zastosowanie w energetyce, także w segmencie OZE, przemyśle lotniczym i kosmicznym, motoryzacyjnym, elektronicznym czy zbrojeniowym. Pisząc krótko: mają wielkie znaczenie dla współczesnej gospodarki.
Obecnie największym graczem na rynku metali ziem rzadkich są Chiny. Ten kraj odpowiada za pokaźną część wydobycia i przetwórstwa wspomnianych pierwiastków. Gospodarki zachodnie są wręcz uzależnione od dostaw z Państwa Środka, a to utrudnia im konkurowanie na globalnym rynku. Dlatego coraz więcej mówi się w USA czy Europie o uniezależnieniu się od Chin w tym zakresie.
Surowce popłyną do USA z Grenlandii. Albo Ukrainy
Donald Trump jeszcze w czasach pierwszej prezydentury wyrażał zainteresowanie przejęciem Grenlandii. Amerykanin chciał ją wówczas po prostu kupić od Danii. Inicjatywa zakończyła się nie transakcją, ale dyplomatycznym skandalem. Temat wrócił kilka miesięcy temu, nowy prezydent chce przejąć wielką wyspę, tłumacząc to m.in. kwestiami bezpieczeństwa. Ale uwagę ekspertów przyciągają też grenlandzkie surowce. To nie tylko ropa czy gaz, ale właśnie metale ziem rzadkich.
Trudno stwierdzić, czy administracja Białego Domu porzuciła już pomysł przejęcia bogactw Grenlandii. Warto jednak zauważyć, że Amerykanie wyciągają ręce po zasoby innego kraju – Ukrainy. Donald Trump stwierdził wczoraj, że ukraińskie metale zim rzadkich mogą pełnić rolę gwarancji, że wsparcie militarne na rzecz naszego wschodniego sąsiada nie będzie darmowe. Co prawda Donald Trup nie podał szczegółów ewentualnego porozumienia, ale zapewnił, że Kijów ma być zainteresowany tym rozwiązaniem.
Donald Trump raczej nie daje Ukraińcom wyboru
Warto podkreślić, że obecny gospodarz Białego Domu nie jest pierwszym przedstawicielem amerykańskich elit, który chce uzyskać dostęp do ukraińskich złóż. Wcześniej takie pomysły głośno komunikowali senator Lindsey Graham czy publicysta Marc Theissen. W dyskusji tej powtarza się, że zabezpieczenie ukraińskich złóż to z jednej strony szansa dla USA, szerzej Zachodu na uniezależnienie się od Chin. Ale jest i druga strona medalu: jeśli Ukraina przegra wojnę i zostanie zdominowana przez Mokwę, to dostępność metali ziem rzadkich będzie jeszcze mniejsza, bo na ważnych złożach ręce położą Rosjanie i… Chińczycy.
Stanowisko Amerykanów już wzbudza mieszane uczucia w Europie, także wśród sojuszników USA. Pojawiają się głosy, że takie transakcje nie przysłużą się Ukrainie i utrudnią jej odbudowę po zakończeniu czy też zamrożeniu konfliktu. Pieniądze popłyną do amerykańskich koncernów. Ukraina nie ma jednak zbyt dużego pola do negocjacji – ewentualny sprzeciw może sprawić, że Donald Trump wstrzyma wsparcie. A to zapewne zakończy się klęską militarną naszego sąsiada.