Długi konsumentów w USA biją rekordy. 'Życie po amerykańsku’. Są nowe dane z Fed

Długi konsumentów w USA biją rekordy. 'Życie po amerykańsku’. Są nowe dane z Fed

Amerykańskie gospodarstwa domowe zadłużają się coraz bardziej, choć – przynajmniej na razie – nie widać paniki. Łączny dług obywateli USA wzrósł w trzecim kwartale 2025 roku o kolejne 197 miliardów dolarów, osiągając imponujące 18,59 mld USD. To nie jest już tylko statystyka – to mapa finansowych napięć, które mogą zadecydować o tym, jak długo Amerykanie będą w stanie utrzymać obecny poziom konsumpcji.

Wzrost nie jest równomierny, ale trend jest czytelny: coraz więcej domów finansuje swoje życie kredytem. Największy udział w tym wzroście mają oczywiście hipoteki, które w samym tylko trzecim kwartale zwiększyły się o 137 miliardów dolarów, osiągając łącznie 13,07 miliardów dolarów. Co ciekawe, aktywność na rynku nowych kredytów mieszkaniowych odbiła po okresie zastoju. W ciągu kwartału udzielono ich na 512 miliardów dolarów… To sugeruje, że część kupujących przestała czekać na dalsze obniżki stóp i postanowiła działać.

Źródlo: Fed, FRENY Consumer Credit Panel / Equifax

Karty kredytowe w górę

Choć rynek nieruchomości powoli się odradza, to nie tam bije dziś puls codziennej gospodarki. Szybciej rosną karty kredytowe, których saldo zwiększyło się o 24 miliardy dolarów, do rekordowych 1,23 biliona. W skali roku to niemal 6 procent więcej. To wzrost, który jak przyznają analitycy Fed, może wkrótce dać o sobie znać w statystykach zaległości.

Na razie jednak nie ma masowego załamania w spłatach. Amerykanie płacą, choć coraz częściej „na styk”. Widać to w strukturze zadłużenia – coraz więcej osób korzysta z linii kredytowych pod zastaw domu (HELOC), których saldo wzrosło o 11 miliardów dolarów.

W sumie tego typu kredytów pozostaje w obiegu 422 miliardy, czyli o ponad 100 miliardów więcej niż w dołku z początku 2022 roku. Innymi słowy: właściciele domów zaczynają ponownie traktować swoje nieruchomości jak bankomaty, co niepokojąco przypomina czasy sprzed kryzysu 2008 roku.

Studenci i kierowcy bez większych zmian

Pożyczki studenckie nadal stanowią jeden z filarów amerykańskiego zadłużenia. W trzecim kwartale wzrosły o 15 miliardów, do 1,65 biliona dolarów. Co ciekawe, mimo upływu czasu od wznowienia obowiązku spłaty po pandemicznej przerwie, wielu dłużników wciąż porusza się na granicy wypłacalności. Nie ma masowych bankructw, ale nie ma też widocznego postępu w spłatach. Sytuacja jest „zamrożona” w stanie niepewnej równowagi.

Rynek kredytów samochodowych pozostaje stabilny. Łączne saldo wynosi 1,66 biliona dolarów, bez istotnych zmian wobec poprzedniego kwartału. Dla sektora finansowego to dobry znak, dla gospodarki – niekoniecznie. Utrzymanie wysokich cen aut i rosnące koszty finansowania skutecznie hamują sprzedaż nowych pojazdów, a konsumenci wolą zatrzymać to, co już mają.

Amerykańskie gospodarstwa grają na czas

Całkowity dług niezwiązany z nieruchomościami wzrósł o 49 miliardów dolarów, czyli o 1 procent w skali kwartału. W ujęciu makroekonomicznym to nie dramat, ale widać, że Amerykanie zaczynają finansować coraz więcej codziennych wydatków kredytem. Od zakupów detalicznych po drobne remonty.

To nie przypadek. Mimo że Fed stopniowo luzuje politykę po długim okresie restrykcji, przeciętny konsument nadal czuje ciężar wysokich stóp. Widać to w nastrojach, widać też w portfelach. Właśnie dlatego rosnące salda zadłużenia mogą być interpretowane dwojako: z jednej strony to dowód odporności konsumentów, z drugiej. Cichy sygnał, że ten model wzrostu zaczyna się przegrzewać.

Dziś w USA dług nie jest już postrzegany jako problem. Po prostu to raczej element systemu, tak naturalny jak rachunek za prąd. Ludzie zaciągają kredyty, by utrzymać rytm życia, banki je udzielają, a Fed – z niezmienną cierpliwością – obserwuje wskaźniki, próbując wyczuć, kiedy wszystko zacznie skrzypieć. Na razie gospodarka amerykańska stoi na nogach…. Choć głównie na kredyt.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!