Czy Rezerwa Federalna boi się stagflacji? Dowiemy się tego już dzisiaj
Notatki z marcowego posiedzenia Rezerwy Federalnej, które mają zostać dziś podane do publicznej wiadomości, mogą rzucić światło na to, jak bardzo urzędnicy Fed obawiali się ryzyka stagflacji – czyli jednoczesnego wzrostu inflacji i spowolnienia gospodarczego.
Podczas posiedzenia, które odbyło się w dniach 18–19 marca, przedstawiciele Fed zauważyli, że wcześniejsza pewność co do spowolnienia inflacji i stabilnego wzrostu została zastąpiona powszechnym poczuciem niepewności. Obawiano się, że nowe cła mogą podnieść inflację, a jednocześnie ograniczyć popyt i wzrost gospodarczy, a nawet zatrudnienie. Już wtedy zmieniono język komunikatu, usuwając zapis o „równowadze ryzyk” na rzecz sformułowania o „uwadze skierowanej na oba cele mandatu Fed” – czyli stabilność cen i maksymalne zatrudnienie.
Zmienne prognozy
Chociaż prognozy z marca zakładały dwa obniżenia stóp procentowych w 2025 roku, po ogłoszeniu nowych taryf rynki zaczęły oczekiwać nawet czterech cięć. Trump zapowiedział bowiem znacznie szersze niż przewidywano podwyżki ceł na towary z dziesiątek krajów, co podniosło średnią stawkę z około 2,5% do ponad 25%. To doprowadziło do gwałtownej wyprzedaży na globalnych rynkach akcji.
Choć protokół z marcowego spotkania nie odzwierciedli jeszcze pełni niepokoju, który pojawił się po 2 kwietnia, zazwyczaj zawiera on szczegóły dotyczące prognoz i scenariuszy branych pod uwagę przez decydentów, a także wagę przypisywaną różnym zagrożeniom.
Analitycy z firmy doradczej powiązanej z byłym członkiem zarządu Fed, Larrym Meyerem, wskazują, że marcowe spotkanie „ustanowiło punkt wyjścia”, od którego można teraz mierzyć wpływ reform Trumpa na przyszłe decyzje monetarne. – Polityka może zmieniać się bardzo wolno, a potem nagle – zaznaczyli.
Fed może stanąć przed najtrudniejszym scenariuszem: jednoczesną walką z rosnącą inflacją i spowolnieniem gospodarczym. Przewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell przyznał, że taryfy są „znacznie większe niż oczekiwano” i mogą skutkować zarówno wyższą inflacją, jak i wolniejszym wzrostem. Na razie jednak Fed nie uważa, że cele jego mandatu pozostają w sprzeczności.
Nie jest najciekawiej
Wskaźnik bezrobocia w Stanach Zjednoczonych w marcu wyniósł 4,2 proc., nieco więcej niż miesiąc wcześniej, ale zatrudnienie wzrosło o ponad 200 tys. miejsc pracy. Inflacja mierzona wskaźnikiem PCE osiągnęła 2,5 proc. w ujęciu rocznym, czyli wciąż nieznacznie powyżej celu banku centralnego.
Jednak od września nie widać dalszego postępu w walce z inflacją, a cła już zaczynają wpływać na gospodarkę. Rośnie popyt na auta, wina i inne towary zagrożone podwyżką cen. Jednocześnie spadają ceny ropy i koszty transportu, co może zrównoważyć część wpływu ceł na budżety gospodarstw domowych.
Z drugiej strony, spadek giełdowy od początku roku oznacza 5,5 biliona dolarów utraconego majątku, co może przełożyć się na zmniejszenie konsumpcji nawet o 140 miliardów dolarów. Jak zauważył Samuel Tombs z Pantheon Macroeconomics, bilans jest niepewny – między stagnacją a recesją.