Cło zostaje: sądowa ingerencja w wojnę handlową, Trump jednak stawia na swoim

Cło zostaje: sądowa ingerencja w wojnę handlową, Trump jednak stawia na swoim

Federalny Sąd Apelacyjny w Waszyngtonie wydał decyzję, w której zablokował zaskakujący wyrok Sądu ds. Handlu Międzynarodowego. Ten ostatni podważył decyzję dot. szeregu ceł nałożonych przez Donalda Trumpa, uznając, że nie miał on do tego prawa. Cło, zdaniem sędziego niższej instancji, winno być uchwalone przez Kongres. Nie zgodził się z tym Sąd Apelacyjny, utrzymując cła w mocy.

Decyzja o zablokowaniu nałożenia ceł – sztandarowego posunięcia ekipy Trumpa i fundamentu jego zagranicznej polityki handlowej, a także głównego argumentu w negocjacjach z partnerami i przeciwnikami – okazała się sporym zaskoczeniem. Dotąd bowiem przez lata kolejni prezydenci USA korzystali z uprawnień, by drogą administracyjną nakładać cło, i nie budziło to jakichś specjalnych kontrowersji (choc oczywiście nikt nie czynił tego na taką skalę, jak Trump).

Decyzja mało znanego Sądu ds. Handlu Międzynarodowego (U.S. International Trade Court) stwierdziła jednak, że decyzja Trumpa o nałożeniu barier celnych, korzystając z uprawnień zapewnianych przez Ustawa o Nadzwyczajnych Międzynarodowych Uprawnieniach Gospodarczych (International Emergency Economic Powers Act) była nadużyciem tejże ustawy, i nie spełnia jej wymogów. W konsekwencji, jak domagał się ów Sąd, cła – m.in. bazowe cło w wysokości 10% – miały być zablokowane.

„Sądowy zamach stanu” vs. „obrona demokracji”

Nic nie mogłoby być dalszego od prawdy, stwierdziła administracja Trumpa w swojej pilnej apelacji. Jej zdaniem, to Sąd w sposób rażący nadużył swoich uprawnień, uzurpując sobie kompetencje do podejmowania decyzji w sprawach administracyjnych. Byłaby to, skądinąd, kolejna z bardzo długiej listy podobnych sytuacji, w której federalni sędziowie – szczególnie ci nominowani przez Baracka H. Obamę i Joe Bidena – seryjnie blokują wszelkie akty Trumpa.

Sytuacje takie miały miejsce w istocie we wszystkich dziedzinach – od kwestii działalności DOGE, przez zagadnienia dot. polityki imigracyjnej i deportacji nielegalnych imigrantów, politykę kadrową w rządzie federalnym i zdolność Białego Domu do odwoływania nominatów politycznych, po tak, zdawałoby się, niebudzące wątpliwości sprawy jak to, komu administracja Trumpa zobligowana jest przyznać dotacje, i czy wolno jej odwoływać decyzje administracyjne podjęte przez administrację Bidena.

Krytyka imputowanej samowoli sędziów federalnych i ich uznaniowej uzurpacji, jak twierdzą krytycy, konstytucyjnych kompetencji administracji prezydenckiej doprowadziła już nawet do prób ograniczenia możliwości wydawania tymczasowych zabezpieczeń sądowych (preliminary injunction). Zwłaszcza tych, któe które obejmowałyby całe USA, nie tylko jedną sprawę sądową. Stosowny projekt dołączono do niedawno uchwalonej przez Izbę Reprezentantów ustawy uzgadniającej budżet.

Sąd sądem, a cło zostaje

Nie wiadomo, czy waszyngtoński Sąd Apelacyjny zgadzał się z tymi argumentami (można podejrzewać, że nie do końca). Zamroził jednak sądowe zabezpieczenie na cło, w oczekiwaniu na formalną rozprawę. Tak czy tak, cła i tak pozostałyby w życiu – wskazała rzeczniczka Białego Domu. A to dlatego, że Ustawa o Nadzwyczajnych Międzynarodowych Uprawnieniach Gospodarczych nie jest jedynym aktem, na podstawie którego prezydent może nałożyć bariery celne.

W przypadku podważenia tej, Biały Dom mógłby po prostu przywrócić cła, powołując się na inne przepisy. Takie jak Sekcja 232 Ustawy o Ekspansji Handlowej (Trade Expansion Act) czy Sekcja 301 Ustawy o Handlu (Trade Act). Na to właśnie wskazał w swojej analizie bank Goldman Sachs, wskazując, że rynkowe emocje dot. wyroku w sprawie ceł są raczej nieuzasadnione. Cła bowiem pozostaną – tyle, że ewentualnie pod inną nazwą i pretekstem prawnym.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.