Cios w 'scam zorganizowany’. Odcięte dostawy energii do zagłębia oszustów

Cios w 'scam zorganizowany’. Odcięte dostawy energii do zagłębia oszustów

Tajlandia poinformowała, że odetnie dostawy form energii do wybranych regionów sąsiedniej Birmy. Krok ten ma na celu walkę z ogromnie rozrośniętym „biznesem”, z którego słynie okolica, a którym są zdalne oszustwa na skalę przemysłową. Ekspansja finansowej przestępczości w regionie zaczynała poważnie zagrażać ekonomicznym widokom regionu.

Decyzję o odcięciu energii, już wcześniej anonsowaną przez premier Paetongtarn Shinawatrę, podjęła Narodowa Rada Bezpieczeństwa. W myśl decyzji tego organu, Tajlandia przestanie dostarczać prąd, paliwa, a także umożliwiać dostęp do Internetu podmiotom z Birmy. Decyzja dotyczy przede wszystkim trzech przygranicznych regionów. Chodzi o Myawaddy, Payathonzu oraz Tachilek.

O decyzji powiadomione zostały uprzednio oficjalne władze Birmy – które jednak przypuszczalnie nie odczują jej skutków. Warto bowiem pamiętać, że kraj ten, oficjalnie znany ostatnio jako Myanmar, od uzyskania niepodległości w 1948 roku znajduje się w stanie nieomal permanentnej wojny domowej. Władze centralne, tworzone przez reżim wojskowy, kontrolują mniej niż połowę kraju.

Co kryje Złoty Trójkąt

Poza jego wpływami pozostają szczególnie górzyste, trudno dostępne tereny na północy i zachodzie Birmy. W tym także te, z którymi graniczy Tajlandia. Wiele z nich jest kontrolowanych przez miejscowe grupy plemienne, armie rebelianckie, warlordów oraz zorganizowaną przestępczość. Różnica między tą ostatnią a „prawdziwą” grupą rebeliancką jest przy czym częstokroć płynna i nieuchwytna.

Takie właśnie otoczenie, wzmacniane przez fizyczne i geograficzne oddalenie oraz praktyczną nieobecność „prawa”, zapewniło doskonałe warunku do bujnego rozwoju przestępczości. W szczególności dotyczy to okolic tzw. Złotego Trójkąta, czyli zbiegu granic Tajlandii, Birmy oraz Laosu. Tereny te od przysłowiowego zawsze słynęły z produkcji narkotyków oraz wielkich wpływów ich producentów.

Ostatnimi czasy doszedł do tego nowy element. Pograniczne okolice Laosu i Birmy (w mniejszym stopniu północna Tajlandia) stały się światowym zagłębiem scamu, zdalnych oszustw, wyłudzeń finansowych i temu podobnej działalności. Tę najczęściej kontrolują chińskie syndykaty, które pojawiły się w regionie po 2020 r. i fali represji, jakie w samych Chinach w tę „branżę” rozpętał rząd Xi Jinpinga.

Tajlandia walczy z „konkurencją”

Skala tej działalności, w połączeniu z towarzyszącymi jej zjawiskami (jak handel ludźmi, praca przymusowa, ogromna korupcja etc.), zaczęła poważnie zagrażać krajom regionu. A nawet jeśli nie całego regionu – w Birmie i tak trwa wojna domowa, zaś represyjne, autorytarne władze Laosu powszechnie podejrzewa się o współpracę z przestępcami – to przynajmniej Tajlandia ma tu sporo do stracenia.

Ten stan rzeczy począł bowiem odstraszać turystów. Jego świadomość wzrosła szczególnie po niedawnym, i bardzo głośnym, porwaniu jednego ze znanych chińskich aktorów. Mając to na względzie, rząd Królestwa Tajlandii uznał za niezbędne konkretne działania weń wymierzone. Premier Shinawatra udała się ze specjalną wizytą do Chin, by pozyskać ich wsparcie w walce z organizacjami oszustów.

Teraz zaś przyszła kolej na prąd, paliwa i Internet. Zakaz ma wejść w życie we środę, o godzinie 9 rano.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.