Chiński juan – oficjalną walutą w nowym kraju

Kirgistan zamiaruje nadać chińskiej walucie status prawnego środka płatniczego w kraju. Począwszy od 1. września, chiński juan dołączy do grona (jest ich bowiem kilka) oficjalnych walut tego kraju. Jednak nie bez haczyków.

Wedle wersji oficjalnej, celem jest „ustabilizowanie systemu finansowego” kraju oraz „usprawnić relacje handlowe z Chinami”. W istocie, te ostatnie są kluczowym partnerem handlowym, jednak by oddawać tak istotną część suwerenności, jak kontrola nad środkiem monetarnym, w ręce innego państwa?

Chiński smok pożera monetarną owcę? Nie do końca

Tyle jednak teorii. W rzeczywistości bowiem można podejrzewać, że ruch ten (nieco) dostosowuje prawo do realiów. Zamieszkująca Kirgistan ludność od dawna korzysta bowiem z całego szeregu walut, niewiele robiąc sobie z oficjalnej polityki w tym zakresie.

Co więcej, z uwagi na poziom korupcji w kraju, próby wytępienia tego zjawiska jawią się jako z góry skazane na niepowodzenie. Juan dołączy zatem do waluty narodowej, som – ale też dolara, euro i rubla jako oficjalny środek wymiany.

Krok ten świadczy więc o ekonomicznym statusie Chin. Jednak geopolitycznych jastrzębi z Pekinu, śniących o nadchodzącym ekonomicznym Pax Sinica, może czekać rozczarowanie. Nie jest to bowiem przejaw świadomej ekspansji gospodarczej Chin, lecz po prostu unormowanie realiów.

Kirgistan po swojemu

Kirgistan to na tle krajów postsowieckiej Azji środkowej państwo pod wieloma względami wyjątkowe. Uchodzi za znacznie mniej „stabilny” (w azjatyckim rozumieniu tego słowa), za to z bardziej niepokorną populacją, w której żywy pozostaje podział klanowy.

W odróżnieniu od rządzonych przez ponure dyktatury sąsiadów, kraj ten od upadku Związku Sowieckiego przeżył już kilka buntów publiki. Prezydenci zmieniają się tam relatywnie często, i daleko im do despotycznej władzy przeciętnego postkomunistycznego satrapy.

Kraj otwarty jest na chińskie inwestycje – to samo można jednak powiedzieć o amerykańskich czy europejskich. Zarazem stanowczo unika on zbyt „bliskich” więzów z dowolnym z większych graczy geopolitycznych. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę doświadczenia historyczne, z Rosją

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.