Wziął pracowników banku jako zakładników, bo nie chcieli wypłacić jego własnych pieniędzy

Bank centralny w Bejrucie nie ma ostatnio dobrego PR.

Uzbrojony mężczyzna okazał się nieprawdopodobnym bohaterem w Libanie po tym, jak przetrzymywał jako zakładników pracowników w banku w Bejrucie. Domagał się dostępu do własnych pieniędzy, których potrzebował na operację dla swojego ojca. Posunięcie to wywołało szerokie poparcie społeczne.

https://twitter.com/WallStreetSilv/status/1557839734667354115

Czy twoje pieniądze nie są tak naprawdę twoje?

Właśnie takie pytanie z pewnością zadał sobie mężczyzna, który chciał w sierpniu wypłacić 210 tys. dol. Środki wcześniej zdeponował w banku i tłumaczył, że są one mu potrzebne na operację dla ojca. Ostatecznie poddał się policji, ale jego czyn jest obecnie często komentowany i doceniany przez lokalną społeczność.

Bank centralny traci zaufanie

Bassam al-Sheikh Hussein, bo tak nazywa się wspomniany mężczyzna, wymachiwał karabinem i groził oblaniem się benzyną. Nalegał od pracowników banku centralnego, aby nie zamrażali jego oszczędności w wysokości 210 tys. dol. Tłumaczył, że to jego pieniądze i są mu teraz potrzebne na opłacenie rachunku w szpitalu.

Fundusze niemal wszystkich Libańczyków są niedostępne od prawie dwóch lat. Banki dotknięte kryzysem gospodarczym pozwoliły deponentom wypłacać co miesiąc zalewie symboliczne wypłaty dolarów, które są niewystarczające do zaspokojenia nawet najbardziej podstawowych potrzeb.

Jak podaje The Guardin, niemal 80% populacji uważa się obecnie za „zubożałą po nałożeniu nieformalnej kontroli kapitału”.

Do sieci trafiło nagranie, na którym Hussein przetrzymuje zakładników i na pierwszy rzut oka niektóre osoby mogą założyć, że to terrorysta, który napadł na bank. Jest wręcz przeciwnie. To człowiek, któremu puściły hamulce. Miał własne, wypracowane pieniądze, do których dostęp zablokował mu bank.

Bank zaproponował 30 tys. dol.

W pobliżu banku szybko pojawiła się policja, mimo że w kraju od początku 2020 r. obniżono pensje już ponad dwudziestokrotnie, a wiele osób zarabia obecnie równowartość 70 dolarów miesięcznie.

Zobacz: Jak zrobić NFT

Przechodnie mówili o swoim poparciu dla odważnego aktu, który wielu zdawało się też podziwiać. I to nawet mimo faktu, że działanie Husseina doprowadziło do zablokowania znacznej części dzielnicy Hamra w Bejrucie, gdzie znajduje się siedziba banku.

Nie brakowało komentarzy przypadkowych ludzi, którzy mówili, że to nie jest prawdziwy złodziej. Padały komentarze typu: „Prosi tylko o to, co jest jego”. Osoby bardziej zaznajomione z polityką banku i tym, co dzieje się w tym regionie, wiedzą z kolei, że politycy i bankierzy wysłali swoje miliardy dolarów do szwajcarskich banków z pomocą banku centralnego, natomiast obywatele muszą cierpieć.

Hussein ostatecznie nie dostał pieniędzy. Bank chciał mu zaoferować 10 tys. dol., a gdy mężczyzna się nie zgodził, usłyszał propozycję 30 tys. dol. Gdy zbliżała się noc, pozwolił lokalnej restauracji, by dostarczyła jedzenie dla zakładników. Niedługo później poddał się policji.

Ahmad Yatoum, jeden ze świadków zdarzenia, przyznał: „Nikt nie powie, że [Hussein – red.] zrobił coś złego. Zdesperowani ludzie robią desperackie rzeczy. Wszyscy jesteśmy tacy jak on, nawet żołnierze i policjanci zdążyli go polubić”.

Bank centralny robi, co tylko chce

To już drugie tego typu zdarzenie w Libanie w tym roku. W styczniu inny zdenerwowany mężczyzna oblał paliwem klientów regionalnego banku i zażądał swoich oszczędności.

Są to akty nieposłuszeństwa, które nadal występują bardzo rzadko w Libanie, mimo że władze tego kraju postępują z ludźmi w fatalny sposób. Trwa tam nawet śledztwo w sprawie domniemanego sprzeniewierzenia i prania brudnych pieniędzy przez prezesa banku centralnego i jego brata.

Sprawdź: Helium

Raja Salameh, brat prezesa banku centralnego, uzyskał ponoć 330 mln dol. z „niewiadomych źródeł”. Prokurator Ghassan Oueidat chciał zdobyć informacje o kontach Raja, a prezes banku centralnego Riad Salameh nawet powiedział, że „wycofa się z kierowania komisją, aby nie było konfliktu interesów”. Była to jednak bardziej zagrywka PR niż cokolwiek innego, bo banki i tak odmówiły udzielenia informacji, powołując się na przepisy o tajemnicy bankowej.

Najwyższa pora, abyśmy przestali stosować powiedzenie: pieniądze bezpieczne jak w banku.

Na zdjęciu: Bassam al-Sheikh Hussein, 42, po wejściu do banku w Bejrucie / Fot. Hussein Malla/AP

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.