W pierwszym kwartale 2025 roku gospodarka USA niespodziewanie skurczyła się o 0,2%. To pierwsza taka sytuacja od 2022 roku. Dane opublikowane w czwartek wskazują, że winna jest głównie gwałtowna fala importu, spowodowana obawami przed polityką celną Donalda Trumpa. W efekcie inwestorzy reagują nerwowo. Czy Ameryka naprawdę zmierza w stronę recesji?
Importowa panika zaburza obraz wzrostu
Nagły spadek tempa wzrostu w USA nie jest przypadkowy. Wiele firm zaczęło masowo sprowadzać towary z zagranicy, bo obawia się nowych ceł i barier handlowych. Prezydent Trump zapowiedział bowiem kolejną rundę podwyżek taryf. Biznes zareagował natychmiast.
Niestety, nie doszło przy tym do zwiększenia konsumpcji lub zapasów. Gwałtowny wzrost importu został więc nieproporcjonalnie silnie odzwierciedlony w danych o PKB. Konsumenci zaś wydają mniej – zwłaszcza na usługi i mieszkania. To efekt rosnącej inflacji i niepewności ekonomicznej.
Eksperci twierdzą, że dane mogą nie oddawać rzeczywistego stanu gospodarki. Brakuje bowiem precyzyjnych informacji o poziomie zapasów. Firmy sprowadziły więcej, lecz niekoniecznie zdołały to sprzedać lub składować. Dlatego też wyniki mogą zostać w przyszłości skorygowane w górę.
Bitcoin traci na niepewności gospodarczej
Rynek kryptowalut nie pozostaje obojętny. Inwestorzy wycofują się z ryzykownych aktywów. Strach przed recesją oraz nieprzewidywalność amerykańskiej polityki handlowej robią swoje.
Choć oficjalnie nie mówi się jeszcze o recesji, to obawy rosną. Reakcja Bitcoina pokazuje, jak bardzo rynki są wyczulone na każde załamanie. Zwłaszcza gdy dotyczy ono największej gospodarki świata.
Eksperci jednak uspokajają. Obecne dane nie muszą oznaczać trwałego spowolnienia. Jeśli firmy zdołają uzupełnić zapasy, a konsumpcja wróci do normy, gospodarka może odbić się już w kolejnym kwartale. Na razie jednak inwestorzy wolą dmuchać na zimne.
