Absolutna legenda motoryzacji kończy 60 lat. Nie sposób pomylić go z żadnym innym

Absolutna legenda motoryzacji kończy 60 lat. Nie sposób pomylić go z żadnym innym

Wsiąść do Forda Transita z 1965 roku to jak przenieść się w czasie. Zero dotykowych ekranów, brak radia, brak pasów bezpieczeństwa. Jest za to ogromna kierownica, masywny prędkościomierz i toporne pokrętło od ogrzewania. Na drodze trzęsie, stuka, potrafi wyskoczyć z biegu. Hamulce? Cóż, te w „Maluchu” czy „Polonezie” przy tych to poezja. Trzeba mieć sporo wiary w życie.

60 lat legendy na kołach. Ford Transit – od hipisowskich wypraw po „najbardziej poszukiwany” wóz w Wielkiej Brytanii

A jednak w momencie debiutu – 9 sierpnia 1965 roku – był to absolutny hit. W porównaniu z konkurencją oferował przestrzeń, moc i wygodę, które w tamtych czasach robiły wrażenie. Dla wielu drobnych przedsiębiorców i rzemieślników stał się narzędziem pracy numer jeden. Dla innych nawet biletem do wolności.

Transit szybko stał się obowiązkowym środkiem transportu dla muzyków w trasie. Jeździli nim Led Zeppelin, Black Sabbath czy Slade. Byli też tacy, którzy wykorzystywali go w zupełnie innym stylu – jak Peter Lee, założyciel klubu miłośników Transita. Ten przez 13 miesięcy mieszkał w nim w Hiszpanii, pracując na farmie truskawek.

Na początku lat siedemdziesiątych w życiorysie maszyny pojawił się mniej chlubny rozdział. Policja twierdziła, że Transit był używany w 95% napadów na banki w Wielkiej Brytanii. Szybki, pojemny i niepozorny. Idealny „wóz do zadań specjalnych”. Prasa ochrzciła go wtedy mianem „najbardziej poszukiwanego vana w kraju”.

Zmiana adresu, ta sama legenda

Przez prawie pół wieku produkowano go w Wielkiej Brytanii. Potem, w 2013 roku, fabryka w Southampton została zamknięta, a montaż przeniesiono do Turcji. Decyzja wywołała burzę, związki zawodowe mówiły o zdradzie. Dziś Ford nadal podkreśla brytyjskie korzenie modelu, ale serce produkcji bije nad Bosforem.

W Dunton wciąż projektuje się nowe wersje, a w Dagenham i Halewood powstają silniki i elementy do modeli elektrycznych. Bo przyszłość Transita – podobnie jak całej branży – to zeroemisyjne napędy i coraz więcej „inteligentnych” rozwiązań.

Elektryczny, ale wciąż Transit. Nowa era

Ford obiecuje, że nowa era będzie tak samo przełomowa jak ta z 1965 roku. Tyle że dziś rewolucja dotyczy nie tyle samej karoserii, co napędu i oprogramowania. Elektryczne Transity mają być tańsze w eksploatacji, łatwiejsze w serwisowaniu i zarządzaniu flotą na odległość.

Czy uda się powtórzyć sukces sprzed 60 lat? Transit nie jest tylko „białym vanem”. To kawał historii motoryzacji, który od dekad woził marzenia, sprzęt, ludzi. Nie zawsze w dobrej wierze i krystalicznie z czystym sumieniem.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.