9 *bilionów* dolarów na rynek kryptowalut? Jest zielone światło w USA. Co dalej?
Wedle dostępnych informacji, w nadchodzącym tygodniu Donald Trump ma podpisać zarządzenie wykonawcze. Jego zakres w teorii będzie stosunkowo niewielki, znaczenie jednak – potencjalnie gigantyczne. Zwłaszcza dla rynków kryptowalut, metali szlachetnych, a także kontrowersyjnych w niektórych kręgach firm private equity. Zarządzenie dotyczyć będzie przy tym tematu bardzo wrażliwego i istotnego – jakim w USA są emerytury.
W czym clou całej sprawy? W myśl spodziewanego rozporządzenia Trumpa, zmianie ulegną zasady, które regulują zarządzaniem środkami gromadzonymi w ramach funduszy emerytalnych w Ameryce. Doczekają się one, mianowicie, znaczącej liberalizacji. Zgodnie z nowymi zasadami, środki stanowiące przyszłe emerytury mieszkańców Stanów Zjednoczonych będą mogły być inwestowane w znacząco szerszy niż dotąd katalog aktywów i lokat kapitału.
Środki te popularnie określa się w USA jako 401(k) – nazwa wzięła się od stosownej sekcji Kodeksu Przychodów Wewnętrznych, czyli amerykańskiego prawa podatkowego. Środki przewidziane na emerytury w ramach planów oszczędnościowych określonych w tej właśnie podsekcji cieszą się określonymi przywilejami podatkowymi. Warto przy tym jednak zaznaczyć, że nie stanowią one w prostej linii odpowiednika kont w ZUS-ie. Bliżej im do pracowniczych planów kapitałowych lub dobrowolnych ubezpieczeń emerytalnych.
W co inwestować emerytury
To powiedziawszy, plany 401(k) są w USA ogromnie popularne. Z tego względu zarządzanie gigantycznymi środkami w nich gromadzonymi ma kardynalne znaczenie. Wedle ocen, aktywa emerytalne w USA opiewają na kwoty rzędu 9 bilionów – ang. 9 trillion (!). Środki takiej wielkości, gdziekolwiek by trafiły, mogłyby wywołać ogromne rynkowe zmiany. W myśl spodziewanej treści zarządzenia, te ogromne zasoby będą odtąd mogły być inwestowane w:
- aktywa cybernetyczne (jak kryptowaluty),
- zasoby materialne (commodities; w gronie tym znajdą się zarówno metale szlachetne, jak i cenne surowce przemysłowe)
- udziały podmiotów z kategorii private equity, tzw. sępich funduszy, firm wyspecjalizowanych w przejęciach, kontraktach infrastrukturalnych, pożyczkach pozbankowych etc.
Zarządzenie Trumpa ma nakazać regulatorom i agencjom administracyjnym odpowiedzialnym za nadzór nad funduszami emerytalnymi zniesienie ograniczeń, które dotychczas to uniemożliwiały, a także zidentyfikowanie i likwidację innych potencjalnych przeszkód.
Dotychczas miażdżąca większość środków przeznaczonych na emerytury inwestowana była w akcje i udziały firm notowanych w obrocie publicznym oraz fundusze obligacyjne. Słowem, formy stosunkowo mało ryzykowne – oferujące jednak także ograniczone zwroty. Zarządzenie Trumpa nie nakazuje rozszerzenia katalogu aktywów – ma jednak dawać taką możliwość.
Katalog nieporozumień z wyprzedzeniem
Mimo to, już pojawiają się kontrowersje. Dotyczą one oczywiście potencjalnego ryzyka, na jakie narażeni mogliby być oszczędzający w emerytury oparte na bardziej labilnych aktywach. A także – przypadku nieodpowiedzialnego, egoistycznego lub nastawionego na krótkoterminowy zysk zachowania menedżerów owych funduszy. A że nie jest to obawa abstrakcyjna, wystarczy obserwacja zachowania banków, rzekomo instytucji „zaufania publicznego”…
Inne kwestie zapalne obejmować mogą kwestię potencjalnych konfliktów pomiędzy kategoriami oszczędzających, w co inwestować ich przyszłe emerytury. Część ludzi z pewnością skłonna jest do pewne ryzyka w imię większych zwrotów, część chce przede wszystkim pewności i spokoju. Wreszcie, przyczyną konfliktów mogą być także legendarnie wygórowane prowizje, obciążenia ”administracyjne” i inne śmieciowe opłaty, z domagania których słyną niektóre podmioty private equity.
