60 tys. raportów o awarii. Starlink nie działa, gigantyczna kraksa
We czwartek wieczorem doszło do zakrojonej na wielką skalę awarii satelitarnej sieci komunikacyjnej Starlink. Sieć ta, należąca jak wiadomo do firmy SpaceX Elona Muska, doświadcza szeroko występujących przerw w działaniu i ma charakter globalny. Właśnie z uwagi na ten zasięg awaria miała być nietypowa.
Nie jest, naturalnie, nietypowym sam fakt, że awaria w ogóle wystąpiła. W tak dużym i skomplikowanym układzie technologicznym, jakim jest Starlink, defekty siłą rzeczy, na mocy statystyki, muszą się pojawić. Co więcej, sama zasada działania tej sieci, złożonej z tysięcy satelitów oraz współpracujących z nimi odbiorników, jest w naturalny sposób bardziej podatna na czynniki zewnętrzne i środowiskowe niż np. bezpiecznie wkopany i zabezpieczony światłowód.
Sama w sobie awaria nie powinna być zatem takim zaskoczeniem, jakim jest. Zaskoczeniem jest natomiast jej skala i zasięg. Duża liczba satelitów, z których składa się zasadnicza infrastruktura sieci Starlink, zapewniają jej bowiem spory margines redundancji. Z reguły zatem awarie, których Starlink niekiedy doświadcza, mają charakter albo lokalny, albo częściowy. Względnie też sprowadzają się do obniżenia przepustowości łączy, gdy nieuszkodzone przekaźniki przejmą funkcje wykonywane przez te objęte kraksą
Tym razem natomiast Starlink miał zaprzestać działania w ogóle, i na całym świecie. Na temat przyczyn spekuluje się, że coś wspólnego z masywną kraksą mogło mieć uruchomienie usługi komunikacyjnej firmy T-Mobile, opartej właśnie na sieci Starllink, które miało miejsce we środę. Prócz zbieżności czasowej, a także braku kolejnych uaktualnień informacji od firmy, nie ma jednak dowodów na to, że faktycznie to w jakiś sposób przyczyniło się do awarii.
Starlink frustruje odbiorców
Co ciekawe – użytkownicy narzekający na brak dostępu do sieci (co skądinąd jest absolutni zrozumiałe) swoje pretensje wylewali właśnie w sieci. Przedmiotem utyskiwań internautów miał być brak indywidualnego wsparcia ze strony serwisu sieci Starlink (co ponownie, jest zrozumiałe, tylko że z drugiej strony – przy takiej ilości zgłaszających nie dziwi fakt, że obsługa klienta nie daje rady pomóc wszystkim, albo choćby znaczącej ich części). Narzekali oni także na konieczność ciągłego restartowania połączenia.
Znacznie istotniejsze skargi, jeśli chodzi o powagę zarzutu, mieli przedstawiciele ukraińskiej armii. Mieli oni doznać raptownej przerwy w komunikacji (a nieoficjalnie – także w możliwości naprowadzania dronów i pocisków, choć oficjalnie SpaceX tej działalności nie aprobuje) na całej długości linii frontu. Awarię w przypadku ukraińskich miano zażegnać po 150 minutach. Stanowiło to jakoby najdłuższą podobną przerwę od początku rosyjskiej agresji i wybuchu wojny.
Według użytkowników, w pierwszych godzinach nocnych piątku Starlink z powrotem był online.
