„48 godzin na opuszczenie kraju”. Indie zrywają kluczowy traktat, blokują rzeki, w tle dziesiątki zabitych
Indie poinformowały, że przebywający na terytorium tego kraju obywatele Pakistanu mają 48 godzin na jego opuszczenie. Krok ten – w przeszłości często poprzedzający wypowiedzenie wojny – ma miejsce po tym, jak w wyniku ataku muzułmańskich separatystów w Kaszmirze zginęło 26 osób, a 17 zostało rannych. Pakistan jest szeroko (i wedle rozpowszechnionych opinii niebezpodstawnie) oskarżany o wspieranie tamtejszych separatystów.
Nakaz opuszczenia terytorium Indii to konsekwencja zawieszenia obowiązywania zapisów traktatu SAARC (South Asian Association for Regional Cooperation). Reguluje on, między innymi, kwestię ruchu bezwizowego pomiędzy obywatelami państw-sygnatariuszy – w gronie których były zarówno Indie, jak i Pakistan. Decyzję o zawieszeniu systemu Visa Exemption Scheme (SVES) podjął indyjski Rządowy Komitet Bezpieczeństwa (Cabinet Committee on Security), najwyższy tamtejszy organ kompetentny w tej sprawie.
Co więcej – i co według niektórych źródeł ma być bardziej dotkliwe niż odwołanie ważności wiz – Indie zamykają także przejście graniczne Wagah. Przejście to znajduje się na północy obydwu krajów, w pobliżu pakistańskiego miasta Lahaur oraz indyjskich Dźalandhar oraz Amritsar. Uchodziło za kluczową arterię dla transgranicznego handlu w regionie. Jego długotrwałe zamknięcie może położyć się trwałym brzemieniem dla gospodarki Pendżabu, największego regionu Pakistanu.
Woda życia
SAARC to zresztą niejedyny traktat, który Indie wypowiadają w ramach odwetu. Ani nawet najważniejszy, biorąc pod uwagę całokształt długofalowych konsekwencji. Za taki można uznać Traktat o Wodach Indusu z 1960 roku (Indus Waters Treaty of 1960). Porozumienie to wynegocjowano wówczas za pośrednictwem Banku Światowego. Reguluje ono, między innymi, podział wód największej i absolutnie kluczowej dla Pakistanu rzeki, Indusu, a także jego dopływów – rzek Bjas, Ćanab, Dźhelam, Ravi oraz Satledź.
Rzeki te dostarczają gros wody pitnej w tym ostatnim kraju. Także jego rolnictwo jest całkowicie od nich uzależnione. Tymczasem ich źródła znajdują się w Kaszmirze – po indyjskiej stronie granicy. Jeśli Indie faktycznie wstrzymają dopływ wody, konsekwencje mogą być długofalowe i ogromne w swej skali. Pakistan w przeszłości groził, że zerwanie Traktatu o Wodach Indusu potraktuje jako akt wojny. Dokładnie tak samo Indie traktują zresztą także ataki kaszmirskich separatystów.
Kaszmir, po podziale brytyjskiego Cesarstwa Indii pomiędzy dzisiejsze Indie i Pakistan w 1948 roku, został podzielony. Linia podziału okazała się korzystniejsza dla Indii, które uzyskały kontrolę nad centralną doliną tego malowniczego (i żyznego) himalajskiego zakątka. Zarazem większość populacji regionu, wyznająca islam, z najwyższą niechęcią przyjęła indyjskie rządy. Także władze w Islamabadzie uważają podział za niesprawiedliwy i twierdzą, że na mocy kryterium religijnego region należy się im.
Indie i Pakistan w swoim „żywiole”
W rezultacie Indie i Pakistan stoczyły już dwa konflikty zbrojne o ten region (z czterech w ogóle, które zdążyły między nimi wybuchnąć od 1948 roku). Prócz wybuchów otwartych starć, w regionie cały czas utrzymuje się napięcie zbrojne i działania partyzanckie na niewielką skalę. Te ostatnie prowadzić mają właśnie miejscowi separatyści, przy walnym wsparciu pakistańskiego wywiadu wojskowego ISI
Separatyści, w zależności od tego, czyje media raportują, określani są bądź to jako partyzanci, bądź terroryści. Także ostatni atak miał być ich dziełem. Zgodnie z doniesieniami, celowo wybrali oni na ofiary ataku nie-muzułmanów. Atak odbył się tuż po wizycie wiceprezydenta USA, J.D. Vance’a. Z kolei indyjski premier, Narendra Modi, udał się z wizytą w Arabii Saudyjskiej. Dodatkowo w Kaszmirze odbywały się też regionalne wybory (jakkolwiek stan ten jest administrowany centralnie – właśnie w wyniku niepokojów).
Jak deklaruje indyjski gabinet, Traktat o Wodach Indusu pozostanie zawieszony, dopóki Pakistan nie „zaprzestanie, wiarygodnie i nieodwołalnie, swojego wsparcia dla transgranicznego terroryzmu”. Rząd Pakistanu, tradycyjnie, odrzuca oskarżenia o wspieranie separatystów. Na subkontynencie, a zwłaszcza w Kaszmirze, znów pachnie prochem.