Z ostatniej chwili: Euforia zmienia się w panikę na Wall Street. USA wprowadzą 104% cła na Chiny!
Zaledwie kilka godzin temu inwestorzy świętowali możliwą ulgę w wojnie celnej, widząc nadzieję na 'deal’ trumpa z Chinami. Jednak nastroje na Wall Street zmieniły się diametralnie. Waszyngton ogłosił, że od 9 kwietnia na towary importowane z Chin nałożone zostaną 104% cła, co natychmiast wywołało falę niepewności na globalnych rynkach. Indeksy w USA wracają do spadków po euforycznym odbiciu, a obawy o sytuację gospodarczą rosną.
Niepewność rośnie
Choć Stany Zjednoczone tłumaczą tę decyzję koniecznością odpowiedzi na chińskie działania odwetowe, ton wypowiedzi przedstawicieli administracji sugeruje, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko reakcją. To początek poważnej fazy ofensywy handlowej. Strategia ma na celu nie tylko ochronę amerykańskich interesów i gruntowną przebudowę globalnych łańcuchów dostaw.
Zapłacą za nią amerykańskie firmy i konsumenci. Jak zauważyła amerykańska przedstawicielka ds. handlu, „status quo w handlu już nie wróci”. Mało tego, Stany zagroziły pobieraniem opłat od chińskich statków rozładowujących towary a amerykańskich portach. Podkreśliły też, że będą kontrolować Kanał Panamski. Inwestorzy mają powody, by obawiać się geopolitycznej eskalacji. Wojna handlowa może być wstępem do ostrzejszych tarć na linii Pekin – Waszyngton.
Ryzyko rośnie
Nowa polityka celna, zapowiedziana przez administrację Trumpa, to nie tylko element kampanii wyborczej. To także odpowiedź na rosnące obawy strategów amerykańskich. W centrum znajduje się idea uniezależnienia USA od Chin – zarówno w zakresie technologii, jak i surowców strategicznych. Równolegle trwają analizy dotyczące możliwości wprowadzenia zakazu importu uranu z Chin, a także dochodzenia w sprawie krytycznych minerałów, tak potrzebnych w sektorze nowoczesnych technologii.
Warto zauważyć, że półprzewodniki i farmaceutyki zostały tymczasowo wyłączone z reżimu celnego. Rząd tłumaczy to koniecznością przeprowadzenia osobnych, bardziej szczegółowych dochodzeń. Ale to tylko pozorne złagodzenie stanowiska. Przedstawiciele administracji nie ukrywają, że nawet te branże wkrótce mogą zostać objęte restrykcjami. Zagrozili też nawet 1 miliardem dolarów kary na tajwańskie TSMC. Powód? Sprzedaż podzespołów do chińskiego Huawei.
Fed w potrzasku. Inflacja i niepewność jutra
Ekonomiści Rezerwy Federalnej nie kryją niepokoju. W serii wypowiedzi radiowych członek Fed Austan Goolsbee przyznał, że skala obecnych ceł przekracza wcześniejsze prognozy i może doprowadzić do fali bankructw wielu dostawców. Szczególnie niepokojące są tzw. „dobra pośrednie” – półprodukty wykorzystywane przez amerykański przemysł – które mogą gwałtownie podrożeć, co z kolei uderzy w rentowność firm.
Jak podkreślają członkowie Fed, w obliczu tak dużej niepewności regulacyjnej przedsiębiorstwa wstrzymują inwestycje, a nastroje konsumentów zbliżają się do poziomów kryzysowych. Co ciekawe, pomimo wyraźnego pogorszenia sentymentu, nie obserwujemy jeszcze drastycznego spadku konsumpcji – co może świadczyć o pewnej odporności amerykańskiej gospodarki. Pytanie tylko, jak długo ten stan się utrzyma.
Globalne skutki: Fitch ostrzega
Międzynarodowe agencje ratingowe nie mają wątpliwości – konsekwencje nowych ceł będą odczuwalne na całym świecie. Fitch Ratings prognozuje, że wyższe taryfy celne osłabią dynamikę przychodów i rentowności w większości sektorów korporacyjnych. Szczególnie ucierpią firmy z branży budownictwa mieszkaniowego w USA i Chinach, meksykański sektor materiałów budowlanych, przemysł wielobranżowy, a także linie lotnicze w Ameryce Łacińskiej.
W odpowiedzi na gwałtowne zmiany w polityce handlowej USA, europejscy liderzy również zaczynają działać. Premier Włoch Giorgia Meloni zapowiedziała, że 17 kwietnia uda się do Waszyngtonu, aby osobiście rozmawiać z Donaldem Trumpem na temat przyszłości relacji handlowych. Choć większość krajów nie zapowiedziała retorsji, to wielu partnerów handlowych USA szuka jasności co do dalszych kroków, obawiając się eskalacji wojny celnej.
Gra o wysoką stawkę
Nowa faza polityki handlowej USA przypomina, że gospodarka światowa wciąż funkcjonuje w warunkach podwyższonego ryzyka geopolitycznego. Administracja Trumpa zdaje się zdeterminowana, by postawić wszystko na jedną kartę: odbudowę amerykańskiego przemysłu kosztem dotychczasowych porządków globalizacji. Jedno jest pewne – 104% cła nie są jedynie elementem technicznym.
To symboliczny i polityczny sygnał, że era łagodnego podejścia do Chin dobiegła końca. A dla inwestorów i przedsiębiorców oznacza to konieczność błyskawicznego dostosowania strategii do nowej rzeczywistości. Przedstawicielka Białego Domu, Greer podkreśliła, że Trump nie pozwoli, by Wall Street decydowało o gospodarce. Jak przystało na 'króla ludu’ bardziej martwi się o 'Main Street’. Czy przypadkiem obie grupy nie wyjdą z wojny handlowej równie poobijane?