SpaceX: 100 miliardów w miesiąc. Wystrzałowy wzrost wartości, firma rozważa ofertę na akcje
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, które dyplomatycznie zwykło określać się jako „pochodzące ze źródeł zbliżonych do” firmy, kosmiczny potentat Elona Muska, SpaceX, ma rozważać sprzedaż pakietu akcji. I okazało się przy tej okazji, że firma jest znacząco droższa, niż jeszcze zupełnie niedawno temu.
Jak wynika z obecnych szacunków, jej rynkowa waluacja opiewa na około 350 miliardów dolarów. Tymczasem miesiąc wcześniej – czyli na kilka dni przez wyborami w USA – jej wartość wyceniano na 250 miliardów dolarów.
Wzrost ten jest o tyle meteoryczny, że w ciągu całego poprzedniego roku, notabene udanego dla firmy i znaczonego jej sukcesami (jak starty rakiet Super Heavy), wartość ta wzrosła „zaledwie” z 210 miliardów. Zeszłomiesięczny wzrost jest zatem, w istocie, niespotykany.
Co znamienne, SpaceX nie jest firmą obecną na giełdach (tj. „publicly traded„, wedle amerykańskiej nomenklatury). Uchodzi ona za obecnie największy na świecie prywatny startup. Nie znaczy to, że w całości jest w rękach Muska – bo nie jest (choć ten mimo to posiada znaczącą większość udziałów i kontroluje firmę). Udziały te jednak nie są wystawiane na sprzedaż poprzez ofertę publiczną.
SpaceX i kosmiczna wartość
W kwestii przyczyn tak gwałtownej aprecjacji należy najpewniej wymienić czynniki natury zarówno ekonomicznej, jak i politycznej. SpaceX jest obecnie bez wątpienia najlepiej prosperującą i najbardziej zaawansowaną technologicznie firma kosmiczną w USA i na świecie.
W trzecim kwartale tego roku odpowiadać miała za wyniesienie na orbitę aż 85,7% użytecznej masy – bezapelacyjnie deklasując tym samym konkurencję.
„Urok” polityki
Zarazem nie sposób było uciec od pewnych zagrożeń dla rozwoju firmy. Do tych należała z pewnością niechęć ustępującej administracji Bidena i Demokratów. Rosła ona w miarę ewolucji stanowiska politycznego Muska.
W ciągu ostatnich miesięcy zaś, w toku których założyciel SpaceX-a otwarcie poparł Donalda Trumpa, a nawet dołączył do jego ekipy, nieprzychylność ta nabrała charakteru zupełnie jawnego. W tym kontekście wybory należało uznać za ogromne ryzyko dla firmy. Ich odmienny wynik mógłby bowiem (jak niedwuznacznie sugerował sam Musk) oznaczać koniec kontraktów od rządu federalnego oraz nasiloną, wrogą presję prawno-regulacyjną.
To ryzyko rynek najpewniej wkalkulował także w cenę akcji firmy, skutecznie zaniżając ich wartość. W momencie, gdy czynnik ten zniknął – zastąpiony przez perspektywę przychylnej administracji w Białym Domu – waluacja firmy wystrzeliła.