Naprawa – prawem nabywcy. Regulator, prokuratorzy pozywają giganta

Nabywca ma prawo ingerować w zakupiony przez siebie produkt. Ma prawo także zdecydować, w czyje ręce powierzona będzie jego naprawa, jeśli chce takową zlecić. To esencja zarzutów wobec firmy John Deere, który miał dopuszczać się działań to prawo utrudniających lub uniemożliwiających.

Amerykańska Federalna Komisja Handlu (Federal Trade Commission, FTC), a także prokuratorzy generalni stanów Illinois oraz Minnesota złożyli wspólny pozew. Na jego celowniku znalazł się koncern-gigant, Deere & Company, występujący pod marką John Deere. A jego przedmiot stanowi coraz bardziej zapalna kwestia w debacie publicznej i stosunkach biznesowych, jakim jest prawo do naprawy (right to repair).

Prawo to w teorii wynika z samej idei własności – nabywca produktu, płacąc zań lub w inny sposób wchodząc w jego posiadanie, staje się jego właścicielem. Nabywa w ten sposób komplet praw do dysponowania nim – w tym także dokonywania ingerencji w jego materię, bądź to po to, by ulepszyć jego działanie, bądź gdy w wyniku awarii niezbędna staje się naprawa.

Co to jest „własność”

To w istocie proste i, zdawałoby się, oczywiste założenie doznało zasadniczej komplikacji w wyniku świadomych zabiegów niektórych podmiotów korporacyjnych. Pośród nich wyróżnił się, choć raczej niezbyt pozytywnie, światowy potentat w dziedzinie traktorów, kosiarek, sprzętu ogrodniczego i innych maszyn, John Deere.

Koncern ten miał podejmować celowe działania, aby utrudnić lub zupełnie uniemożliwić nabywcom swoich produktów ingerencję w nie. Celem tych zabiegów było doprowadzenie, aby jakakolwiek naprawa mogła mieć miejsce wyłącznie w autoryzowanym serwisie bądź u dealera. To w oczywisty sposób rujnowało nie tylko niezależnych techników, ale też farmerów, którzy chcieli sami serwisować swój sprzęt.

Naprawa – rzecz gardłowa

Firma miała czynić to w ramach świadomej polityki w imię finansowego profitu, a także utrzymywania faktycznej kontroli właścicielskiej nad swoimi produktami, nawet wówczas, gdy formalnie były one już własnością nabywcy. Deere dokonywał tego poprzez specjalne blokady w oprogramowaniu sprzętu, które blokowały dostęp do jego funkcji administracyjnych, a także pozwalały firmie śledzić zachowania swoich klientów.

Już wcześniej John Deere był przez to obiektem zmasowanej krytyki. Doprowadziło to już do postępowania FTC, a także pozwów przeciw firmie. Działania te zakończyły się ugodą, która jednak – jak twierdzą farmerzy – nie jest przez firmę przestrzegana. Firma ma bowiem w dalszym ciągu utrudniać dostęp do części zamiennych, zaś oprogramowanie serwisowe, które (drogo) udostępniła, i tak nie dysponuje kompletem funkcji.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.