InPost znowu szaleje z portfelem. Wywodząca się z Polski firma przejmuje dużego gracza w Wielkiej Brytanii
InPost potwierdził, że chce odgrywać poważną rolę na rynku dostarczania przesyłek nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Firma poinformowała o przejęciu jednego z brytyjskich dostawców: Yodel. Szef InPostu, Rafał Brzoska, przekonuje, że ta inwestycja poważnie przyspieszy rozwój jego firmy w Wielkiej Brytanii.
Przejmowany Yodel ma wzmocnić InPost na brytyjskim rynku
Z przekazanych przez InPost informacji wynika, że firma przejmie większość (ponad 95 proc.) udziałów w spółce JLL, która zarządza Yodel. Ten ostatni ma być jednym z największych dostawców przesyłek w Wielkiej Brytanii. Mariaż pozwoli biznesowi Brzoski umocnić pozycję „trzeciego niezależnego operatora logistycznego w Zjednoczonym Królestwie”, jak podaje spółka. Nowy twór ma posiadać około 8 proc. udziałów w tym rynku.
Wywodzący się z Polski podmiot szacuje, że zakup zwiększy wolumen przesyłek do około 300 mln sztuk rocznie. Będą one trafiać zarówno pod drzwi klientów, jak i do punktów odbioru. Tych ostatnich grupa ma już na rynku brytyjskim ponad 18 tys., z czego przeszło 10 tys. to paczkomaty. Z taką bazą InPost zamierza zmienić rynek dostaw w Wielkiej Brytanii, jak przekonuje Rafał Brzoska.
Firma Brzoski kupowała już konkurencję na Wyspach
Warto przypomnieć, że nie jest to pierwsze przejęcie InPostu na tym rynku. Jeszcze w 2023 roku zakupiono 30 proc. udziałów w Menzies – jednym z wiodących graczy na rynku logistycznym w Wielkiej Brytanii. Firma z polskimi korzeniami zapewniła sobie wówczas możliwość zakupu pozostałych udziałów w ciągu trzech lat. I skorzystała z tej opcji w ubiegłym roku. Nabyto wtedy 70 proc. udziałów w dwóch oddziałach Menzies: Express i Newstrade (trzeci, czyli MDS został wydzielony z transakcji). Przy okazji tamtej transakcji podkreślano, że pozwoli ona skalować operacje na rynku brytyjskim.
Powstaje europejski potentat. InPost nie wyklucza dalszych zakupów
Jeszcze wcześniej przejęto francuską spółkę Mondial Relay. I była to naprawdę duża transakcja – za firmę dostarczającą przesyłki w formacie „poza domem” zapłacono ponad 500 mln euro. Ten ruch pozwolił biznesowi Brzoski wejść nie tylko na rynek francuski, ale też do krajów Beneluksu i Półwyspu Iberyjskiego. InPost działa także od kilku lat we Włoszech.
Czy to koniec przejęć? Otóż firma nie wyklucza, że będzie dalej kupować podmioty ze swojego rynku, ale wszystko zależy od tego, czy trafi się okazja inwestycyjna. Co ciekawe, prezes InPostu nie wyklucza, że w przyszłości celem może być rynek niemiecki, czyli prawdziwy moloch w tym biznesie. Na razie jednak takich planów nie ma. Brzoska zaznaczył, że funkcjonowanie w tym sektorze za naszą zachodnią granicą nie należy do rzeczy prostych i jeśli ktoś chce tam zarabiać, musi być mądrzejszy od podmiotów już tam działających.
Biznes rośnie. Ale niekoniecznie na giełdzie
Kilka lat temu InPost zadebiutował na giełdzie Euronext w Amsterdamie. Jak radzi sobie spółka na tym parkiecie? Różnie. Przez kilka kwartałów pod debiucie cena akcji przeważnie spadała: z przeszło 20 euro za papier zeszła poniżej 5 euro za akcję. Potem zaczęła się mozolna wspinaczka i jesienią ubiegłego roku udało się zbliżyć do progu 19 euro. Ale ostatnie miesiące upłynęły pod znakiem spadków – obecnie za jedną akcję trzeba zapłacić mniej niż 14 euro. Tylko w tym roku kurs InPost zmniejszył się o ponad 17 proc.