Polska giełda na łopatkach. Inwestorzy masowo pozbywają się akcji. Kiedy koniec wyprzedaży?
Osoby inwestujące na giełdach w ostatnich dniach nie mają powodów do zadowolenia, niektórym pewnie przybyło siwych włosów. Dotyczy to także naszego rynku. Po tragicznej końcówce tygodnia WIG nadal się załamuje. Amerykański wiceprezydent kilka dni temu mówił o operacji na chorym pacjencie, który teraz może zdrowieć. Możliwe, że niewłaściwie zdiagnozowano u niego chorobę.
Cła Donalda Trumpa ciosem w giełdy na całym świecie
W piątkowy poranek pisałem, że czwartkowe notowania zakończyły się na sporych minusach – indeks WIG 20 grupujący największe podmioty na rodzimym rynku osunął się względem poprzedniego zamknięcia aż o ponad 4 proc. Warszawski parkiet nie był jednak wyjątkiem – czerwień na rynkach rozlała się globalnie z powodu ceł nałożonych na inne kraje przez USA. Amerykańska giełda też zanurkowała: Nasdaq spadł o niemal 6 proc.
Biały Dom zadowolony: operacja się udała, pacjent zdrowieje
Administracja Białego Domu była jednak w dobrych humorach. Wystarczy przywołać wiceprezydenta: J.D. Vance informował w piątek za pośrednictwem telewizji Newsmax, że ludzie Donalda Trumpa są zadowoleni z wprowadzonych w środę ceł. Polityk powtórzył, że ich skutek będzie korzystny dla gospodarki USA. Stwierdził też, że jeden zły dzień na giełdzie przyniesie długotrwały boom na rynku. Produkcja towarów ma wrócić do Stanów Zjednoczonych.
Wiceprezydent porównał sytuację do leczenia chorego pacjenta. Przeprowadzono operację, po której ten ma wyzdrowieć. Miejsca pracy mają wrócić z Chin do USA. I może Wall Street przez krótką chwilę będzie cierpieć, ale celem jest poprawa sytuacji pracowników i małych firm. Co ciekawe, Vance stwierdził, że administracja Białego Domu rozważała nawet wprowadzenie wyższych ceł, ale ograniczyła się w geście dobrej woli.
WIG mocno obrywa. Gigantyczne straty w ciągu kilku dni
Słowa o jednym gorszym dniu na giełdzie brzydko się zestarzały już w piątek. Przypomnę, że tego dnia indeks WIG 20 spadł o 6,37 proc. W przypadku WIG było to 5,76 proc. Wzrosty notowane na początku roku były szybko wymazywane. A działo się tak m.in. za sprawą rosnących obaw o wybuch wojny handlowej. Chiny szybko ogłosiły, że nie będą stać z założonymi rękami i nałożą na USA wysokie cła odwetowe. Nad swoją odpowiedzią pracuje też Unia Europejska.
Czy w weekend sytuacja się uspokoiła i dzisiaj obserwujemy na rynkach odbicie? Nie. O poranku indeks Hang Seng tracił około 12 proc. DAX spada o 6 proc. (było znacznie więcej). Niewiele mniej tracą indeksy we Francji czy Wielkiej Brytanii. Rodzimy WIG 20 ponownie zaliczył srogi zjazd, po otwarciu rynku zrobiło się około 6 proc. na minusie. Pojawiają się opinie, że dzisiaj będą ustalane lokalne minima na rynkach i to od nich inwestorzy spróbują się odbić w kolejnych dniach.
Co dalej? Coraz głośniej wybrzmiewają wezwania do zawieszenia ceł i rozpoczęcia negocjacji. W przeciwnym wypadku giełdy mogą dalej krwawić. Ale to nie jedyny problem. Na horyzoncie majaczy już widmo recesji. I tym razem nie dotyczy to Niemiec czy innego kraju UE, ale USA. Swoje obawy w tym zakresie wyrazili już analitycy JP Morgan czy Goldman Sachs. Amerykanie podjęli niebezpieczną grę, która może się dla nich okazać zabójcza. Najwyraźniej operacja, o której mówił wiceprezydent Vance, nie przebiega tak pomyślnie, jak przekonywał