Masakra na warszawskiej giełdzie. Winne nie tylko cła Trumpa. Co pogłębiło panikę?

Wczoraj o poranku rodzima giełda zaliczała zjazd, ale był on kontrolowany – GPW wyglądała nawet nieźle na tle niektórych rynków. Była to jednak cisza przed burzą. Ostatecznie sesja okazała się jedną z najgorszych na przestrzeni ostatnich kilku… lat. Winne cła nałożone przez Trumpa, ale swoje dołożył też prezes NBP.

GPW na łopatkach. Liderem spadków LPP

Indeks WIG spadł wczoraj o 3,55 proc. Mniejsze spadki zaliczyły indeksy WIG40 (2,28 proc.) czy WIG80 (1,94 proc.), ale zdecydowanie gorzej poradził sobie WIG20 grupujący największe podmioty na rodzimym rynku – ten osunął się względem poprzedniego zamknięcia aż o ponad 4 proc. Na minimalnych plusach na GPW były PGE oraz Orange.

Na drugim krańcu skali znalazła się firma LPP, która zanotowała niemal 10-procentowy spadek. Wczoraj wspominałem już jednak, że w tym przypadku winę ponoszą nie tylko zawirowania na rynku globalnym. Inwestorom nie spodobały się wyniki polskiego giganta odzieżowego. Nie pomogły też plany rozwoju spółki. Grubo ponad 5 proc. stracił także KGHM. Potentat wydobywczy podąża za szybko taniejącą miedzią.

Prezes NBP zapowiada cięcia stóp. Wybrał kiepski moment

Nie jest tajemnicą, że indeks WIG20, ale też kondycja całej naszej giełdy, uzależnione są od tego, co dzieje się w sektorze bankowym. I ostatnio działo się w nim dobrze, czego przykładem gigantyczne zyski oraz zapowiedź wielkiej dywidendy. Doszło nawet do tego, że PKO BP został pierwszą polską spółką na GPW o kapitalizacji ponad 100 mld zł. To już jednak dość odległa przeszłość – obecnie kapitalizacja największego rodzimego banku wynosi około 90 mld zł.

Bankami na GPW wstrząsnęły nie tylko cła Donalda Trumpa, ale też wystąpienie prezesa NBP. Podczas wczorajszej konferencji dał on wyraźnie do zrozumienia, że cięcia stóp procentowych mogą mieć miejsce już niebawem. I nie muszą to być zmiany kosmetyczne. Deklaracja o tyle dziwna, że przez ostatnie miesiące szef banku centralnego powtarzał, iż na obniżkę stóp na razie nie ma szans. Ale nastroje w RPP miały się ponoć zmienić na gołębie.

Niższe stopy procentowe to oczywiście dobre wieści dla kredytobiorców, bo raty będą niższe. Ale jednocześnie to kiepskie informacje dla banków, bo ich wyniki ulegną pogorszeniu. Nie powinno zatem dziwić, że w gronie firm, które najmocniej wczoraj traciły, znalazły się banki. W ich przypadku kursy zmniejszyły się o nawet ponad 5 proc. Trzeba też dodać, że doniesienia o luzowaniu polityki monetarnej osłabiły złotego, co raczej nie pomogło wczoraj GPW. Tym oto sposobem poranne spadki zamieniły się w popołudniową masakrę.

W USA nie jest lepiej. Postawiono na szokową terapię

Za oceanem też nie działo się dobrze. Na Wall Street odbyła się jedna z najgorszych sesji od czasów pandemii COVID-19. Główne indeksy traciły po kilka procent (Nasdaq osunął się o niemal 6 proc.). Jednego dnia z tego rynku wyparowało grubo ponad 3 bln dolarów (o tyle zmniejszyła się kapitalizacja spółek notowanych w USA). Patrząc na wykresy niektórych firm, także tych bardzo znanych (Apple, Nike, Dell) można mówić o kolejnej masakrze.

Co dalej? Dzisiaj powinno być spokojniej, inwestorzy będą lizać rany. I wyczekiwać doniesień z gabinetów polityków. Bo rozwój wydarzeń w dużej mierze będzie zależał do tego, czy globalne potęgi zafundują wszystkim wojnę handlową.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.