Cła Trumpa uderzyły w giełdy. Europejskie rynki w czerwieni. Krach na akcjach jednej z polskich potęg
Świat reaguje na cła nałożone przez administrację Donalda Trumpa na partnerów handlowych. Gdy amerykański prezydent mówi o „dniu wyzwolenia”, decydenci pozostałych wielkich gospodarek przygotowują odpowiedzi na te działania. Wszystko to ma oczywiście wpływ na giełdy, także na polski parkiet. Poważnie traci jedna z najjaśniejszych gwiazd GPW, ale powodem nie są wyłącznie ruchy USA.
Cła USA uderzają w cały świat. No, prawie cały
Minimalna stawka ogłoszonych wczoraj ceł to 10 proc. Tyle wynoszą one w przypadku Wielkiej Brytanii. Ale już dla Unii Europejskiej, a zatem także Polski, jest to 20 proc. Jeszcze większy problem mają azjatyckie potęgi: Chiny (34 proc., do tej stawki należy doliczyć 20 proc. ogłoszone wcześniej – stawka dla tego kraju wynosi zatem 54 proc.), Indie (26 proc.), Korea Południowa (25 proc.) czy Japonia (24 proc.). Dodatkowych ceł unikną Meksyk i Kanada, czyli najwięksi partnerzy handlowi Stanów Zjednoczonych. Nowymi cłami objęta została Ukraina, ale Rosja już nie. Taryfy zaczną obowiązywać w najbliższych dniach.
Chiny odpowiedzą, UE także. Ale na razie konkretów brak
Łatwo się domyślić, że działania USA spotkają się z odwetem. Chiny już ogłosiły, że podejmą działania, jeśli Amerykanie nie wycofają się ze swoich decyzji. Na razie trudno przewidzieć, jakie kroki podejmie Pekin. Dość zabawnie brzmią jednak słowa tamtejszych polityków i urzędników o zasadach handlu międzynarodowego. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen reagując na decyzje Trumpa stwierdziła, że zgadza się z nim, że niektórzy nieuczciwie wykorzystują obecne zasady. Zapewne miała na myśli właśnie Chiny, chociaż nie ujęła tego wprost.
Szefowa KE długo zwlekała z odpowiedzią na decyzje Białego Domu. Ostatecznie pojawiło się oświadczenie, ale nie zawiera ono konkretów. W dokumencie nie podano wartości towarów z USA, które zostaną objęte cłami odwetowymi. Na razie wiadomo tyle, że dopracowywany jest pierwszy pakiet taryf i trwają prace nad kolejnymi. Tu może się jedna pojawić problem, bo krajom członkowskim bardziej będzie pewnie zależało na obronie swoich interesów niż tych wspólnotowych.
Polski minister finansów, Andrzej Domański, stwierdził za pośrednictwem platformy X, że „to nie jest optymistyczny poranek dla konsumentów i firm, ale Polska i Europa wyjdą z tego silniejsze”. Czy rzeczywiście tak będzie, czas pokaże.
Giełdy na czerwono. Polski rynek nie jest wyjątkiem
Co z giełdami? Jeszcze przed otwarciem rynków w Europie, wiadomo było, że bardzo prawdopodobne są spadki. Wystarczyło spojrzeć na rynki azjatyckie: Nikkei (Japonia) tracił 3 proc., a Hang Seng (Hongkong) 1,5 proc.). Niemiecki DAX spadł o około 2,3 proc. I trudno się temu dziwić – gospodarka naszych zachodnich sąsiadów jest nastawiona na eksport, w tym na wywóz towarów do USA. Jeśli Amerykanie przestaną kupować np. niemieckie samochody, pojawi się problem.
Co z GPW? Na początku notowań WIG20 spadł o 1,7 proc. Ponad 2,5 proc. traci KGHM, którego wyniki zależą od kondycji globalnej gospodarki. Liderem strat jest jednak LPP, czyli polski potentat odzieżowy. Kurs tego podmiotu o poranku spadł o około 6,5 proc. Dlaczego akurat ten gracz traci tak dużo? W tym przypadku nie są winne cła. Z wyliczeń PAP Biznes wynika, że LPP zanotował znacznie niższe wyniki niż zakładali analitycy. Jednocześnie polski podmiot zapowiada wielkie wydatki inwestycyjne. Tylko na rozbudowę sieci stacjonarnej firma chce przeznaczyć 2,3 mld zł.