Fundstrat zapowiada odbicie na giełdach – czy wraca hossa? Oto powód i data
Na giełdy wróci hossa, euforia, radość i harmonia! Zaś inwestorom, co bieży przed nimi baranek, znów zaprezentują się wspaniałe perspektywy zysków dzięki zwyżkom notowań akcji. Graj, giełdowa muzyko! W ten właśnie, tyleż pseudo-poetycki, co częstochowski w tonie sposób można scharakteryzować przewidywania, jakie w odniesieniu do nastrojów na rynkach finansowych i inwestycyjnych kreśli szef działu badań rynkowych firmy doradczej Fundstrat Global Advisors. Tom Lee, bo o nim mowa, jest też tej firmy współzałożycielem.
W tej roli zasłynął z szeregu optymistycznych predykacji. Niestety nie wszystkie z nich – zwłaszcza w ostatnich tygodniach i miesiącach – okazały się trafnie odczytywać kierunki rozwoju sytuacji ekonomicznej. Mimo to, Lee nie traci optymizmu i wiary w rynki. I twierdzi, że w tym roku wszystko jeszcze przed nimi – nawet mimo faktu, że wielu obserwatorów nie do końca podziela jego optymizm. Zaś pośród inwestorów dominuje raczej nastrój ratowania przed nadciągającymi zawirowaniami tego, co się da, oraz ucieczki w bezpieczne aktywa.
Topór recesji nad rynkowymi karkami
Rzecz jasna, mają oni ku temu aż nadto wystarczający powód. Wywrócenie stolika w światowym handlu, którego dokonał Donald Trump, wprowadzając swoje cła symetryczne na towary importowane do USA, zapoczątkowało całą serię wstrząsów. I choć w oczekiwaniu na wynik rozpoczynających się negocjacji z partnerami handlowymi Trump zawiesił większość z tych ceł, pozostawiając (a nawet zwiększając) jedynie te wymierzone w Chiny, to dla obserwatorów dość jasne jest, że powrót do status quo ante w najbliższej przyszłości będzie raczej mało prawdopodobny.
Może, a nawet musi pociągnąć to za sobą różnorakie konsekwencje, tak poza Ameryką, jak i w samych USA. W odniesieniu do tych ostatnich, jedną z tych konsekwencji może być możliwa recesja. Cła (w tym zwłaszcza te nałożone na Chiny) kładą się ciężkim brzemieniem na obecnym modelu biznesowym wielu korporacji, wymuszając jego prawdopodobną zmianę w niedługiej przyszłości. Mimo to Lee nie traci nadziei na odmianę sytuacji. W swoim wywiadzie wskazuje, że rynek wliczył w swoje kalkulacje biznesowe 60-procentowe prawdopodobieństwo recesji, i stosownie się przygotował.
Lee – będzie dobrze… jak zawsze
Odnotowywane w ostatnich tygodniach masywne tendencje spadkowe mogą natomiast, według jego sugestii, do końca roku zamienić się w równie masywne wzrosty, składające się wręcz na giełdową euforię. Oczywiście wszystko to zawiera jeden „drobny” (czytaj: ogromny) haczyk. Opiera się bowiem na założeniu, że dojdzie do deeskalacji w dziedzinie ceł i konfliktu handlowego. Obecną sytuację niepewności (oraz, w stosunku do Chin, utrzymywania zaporowych ciężarów celnych) traktuje jako przejściową. Mającą służyć jedynie wynegocjowaniu nowego stanu w relacjach handlowych.
Gdy tylko sytuacja, która Lee uważa za „absurdalną”, się unormuje (tj. cła zostaną zniesione – co uważa on za naturalne), prawdopodobne jego zdaniem byłoby gigantyczne odbicie na rynkach akcji. To samo mogłoby też dotyczyć niektórych innych aktywów, jak np. kryptowalut. Oczywiście nie od razu – miałoby to nastąpić w drugiej połowie roku, w zależności od tego, jak szybko politycy uporają się z zadaniem obniżenia temperatury konfliktu handlowego.
Warto wspomnieć, że Fundstrat oraz sam Lee przyznali, że nie docenili skali działań, jakie planował Donald Trump oraz jego ekipa w odniesieniu do ceł. Optymistyczne prognozy, z których słynie ta firma, sprawdzały się w ostatnich latach bardzo dobrze. Dopiero od stycznia tego roku Fundstrat począł notować coraz większe rozdźwięki pomiędzy swoimi przewidywaniami, a faktycznymi realiami.