Ford zawiesza dostawy do Chin. 'To zły omen’. Czarne chmury nad światowym handlem?

Ford zawiesza dostawy do Chin. 'To zły omen’. Czarne chmury nad światowym handlem?

Ford wstrzymał wysyłki aut do Chin, jak przyznał w komunikacie „bilans nie ma sensu przy obecnych cłach”. Stawki sięgające 150 proc. zatrzymały w porcie amerykańskie pick‑upy F‑150 Raptor, Mustangy, Bronco i Lincolny Navigator. Silniki i skrzynie biegów płyną dalej. Ale gotowe auta czekają na lepsze czasy.​ Parasol ceł nie dosięga (na razie) produkcji lokalnej Forda, w Chinach.

Joint‑venture Changan Ford spokojnie składa SUV‑y Explorer i lincolnowskiego Nautilusa w fabrykach w Chongqing, Hangzhou i Harbinie. Linie produkcyjne pracują mimo przeszkód na razie pełną parą. Firma nie może sobie pozwolić na przestój i przygotowuje się na każdy scenariusz związany z cłami. Wydaje się, że decyzja Forda to tylko przedsmak wojny handlowej.

Cena wojny handlowej

Według analizy Center for Automotive Research 25‑procentowe cło na importowane auta podbije koszty branży o 108 mld USD już w 2025 r. Dealerzy Forda dostali już ostrzeżenie, w komunikacie dowiadujemy się, że: „jeśli nic się nie zmieni, cenniki pójdą w górę latem” niestety odbije się to najbardziej na klientach.

Ekonomista Wolfgang Alschner nazywa nową falę ceł „handlowym tsunami”. Towary, których USA i Chiny nie wymienią bezpośrednio, zaczną omijać ich granice. Nawał aut i części może popłynąć do Europy, Ameryki Łacińskiej i Azji Południowo‑Wschodniej w takim scenariuszu najbardziej ucierpią lokalni producenci.

Równolegle Bruksela negocjuje z Pekinem zastąpienie 45% ceł na chińskie auta elektryczne mechanizmem minimalnej ceny importu. Najwięksi producenci tacy jak: BYD, Geely i SAIC są na tapecie. Niemieckie koncerny kibicują ugodzie, bo Chiny to ich kluczowy rynek. Unia ma czas do sierpnia inaczej wrócą wysokie taryfy w tym czasie również Pekin grozi podatkiem od europejskich SUV‑ów.

Światowa Organizacja Handlu ostrzega, że spirala taryf może ściąć globalny obrót towarami nawet o 1 proc. w 2025 r.. Spadek może być większy, jeśli napięcia wzrosną.​ Warto również przypomnieć jak szybko potrafi wysychać światowy obrót towarami… Gdy polityka handlowa uderza w wymianę handlową. Poniżej przykład po Smoot-Hawley Act z 1930 roku.

Spirala kurczenia się globalnego handlu od 1929 do 1933 r.; każdy kolejny rok zbliża się do środka, obrazując pogłębiający się kryzys. Źródło: League of Nations, World Economic Survey 1933/34
  • Granatowy (1929) leży najdalej od środka – handel był wtedy jeszcze największy.
  • Pomarańczowy (1930) i zielony (1931) są mniejsze, bo wymiana zaczęła spadać.
  • Jasnoniebieski (1932) niemal dotyka osi zerowej – handel skurczył się do minimum.
  • Purpurowy fragment (początek 1933 r.) pokazuje ledwie zauważalne odbicie.

Miesiąc po miesiącu handel cofał się w głąb spirali, dokładnie tak, jak dziś może stać się przy przedłużającej się wojnie celnej USA‑Chiny i nowych barierach w Europie.

Droga na skróty

Firmy już szukają alternatyw na cła. Rośnie tranzyt amerykańskich aut przez Dubaj do klientów w Azji. Stal i podzespoły zamawia Korea oraz Turcja, gotowe wypełnić lukę po Chinach. Donald Trump zapowiedział, że „rozważa korektę” taryf. Decyzję tą może ogłosić po czerwcowym szczycie G20.

Już latem samochody w USA i Chinach podrożeją, a Europę zaleją tańsze elektryki z Azji, bo producenci chronią się przed cłami, przenosząc montaż do Chin. Eskalacja taryf przetasowuje łańcuchy dostaw i miejsca pracy, więc branża musi śledzić każdy celny ruch.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.