
Ta spółka okazała się giełdowym hitem. Z zainwestowanych 10 tys. zł można było zarobić 150 tys. zł
Elektrotim działa na rynku ćwierć wieku i w tym czasie realizował projekty elektroenergetyczne w różnych sektorach gospodarki. Jednak inwestorów najbardziej zapewne interesuje ostatnie pięć lat. W tym czasie akcje firmy podrożały w spektakularny sposób. Na początku dekady wystarczyło zainwestować relatywnie niewielką kwotę, by dzisiaj móc cieszyć się małą fortuną.
Elektrotim postawił na dywersyfikację. Opłaciło się
Jeśli ktoś nie kojarzy tego podmiotu, wyjaśniam, że zajmuje się on m.in. budową i modernizacją stacji oraz linii elektroenergetycznych średnich, wysokich i najwyższych napięć. Podmiot projektuje i buduje sygnalizację i oświetlenie drogowe, realizuje też projekty z zakresu zasilania trakcji kolejowej, tramwajowej, trolejbusowej i metra. Do tego dochodzi sektor OZE i np. zlecenia z rynku militarnego. Zdecydowanie nie można w tym przypadku pisać o wąskim gronie odbiorców usług.
Jak przekłada się to na wyniki? Zysk netto w 2024 roku wyniósł ponad 54 mln zł wobec niespełna 22,4 mln zł rok wcześniej. Przychody ze sprzedaży w tym czasie wyniosły odpowiednio 524,7 i 546,9 mln zł. W komunikacie podsumowującym 2024 rok zwrócono uwagę, że kluczowa okazała się m.in. dywersyfikacja działalności, o której wspomniałem wcześniej. Podmiot podkreślił, że nie jest „firmą jednego kontraktu”.
Gruby portfel zamówień. I dzielenie się zyskiem z akcjonariuszami
Wrażenie robić mogą nie tylko wyniki, ale też portfel zamówień. W kwietniu firma informowała, że na koniec lutego miał on wartość niemal 700 mln zł, z czego ponad 520 mln zł planowane jest do realizacji jeszcze w tym roku. W tamtym czasie informowano też, że zarząd pracuje nad tym, by ów portfel miał wartość około 1 mld zł rocznie.

Notowania Elektrotim/Źródło: Stooq
Do tego dochodzi dywidenda. Na ten cel przeznaczono niemal 25 mln zł zysku z 2024 roku. Oznacza to, że na jedną akcję przypadnie 2,5 zł. Dzień dywidendy ustalono na 20 czerwca, a termin jej wypłaty na 25 lipca br. W tym miejscu warto zaznaczyć, że nie jest to odosobniony przypadek: notowana na GPW od 2007 roku spółka wielokrotnie dzieliła się zyskiem z akcjonariuszami.
Kurs rośnie. W ciągu kilku lat można było dobrze zarobić
Niektórych bardziej niż dywidenda i wyniki interesują zapewne wspomniane we wstępie wzrosty ceny akcji. Powtórzę: były spektakularne. O ile wiosną 2020 roku jedną akcję można było kupić za około 3,5 zł (a zdarzały się niższe kursy), o tyle kilka tygodni temu za jeden papier płacono powyżej 53 zł (w szczycie ponad 55 zł). Nawet jeśli nie przyjmiemy skrajnych wartości w obliczeniach, to można śmiało napisać, że w ciągu tych pięciu lat notowania wzrosły o około 1,5 tys. proc. A to oznacza, że zainwestowanie 10 tys. zł po pięciu latach pozwoliło osiągnąć 150 tys. zł zysku.
Ktoś oczywiście stwierdzi: ale na te zyski trzeba było czekać pięć lat! A przecież inwestorzy wykręcali kosmiczne wyniki w kilka miesięcy. Ba, w kilka tygodni! Najlepszym przykładem Rafako. Owszem, niektórzy wykręcali. Ale inni stracili pieniądze w tej grze. Bo to była czysta spekulacja: kurs szybko rósł, by jeszcze szybciej runąć, o czym więcej przeczytacie w tym tekście. Tymczasem Elektrotim urósł na giełdzie, bo po prostu rozwinął się w swojej branży…