Dryfujący tankowiec zwiastuje dryf ceny ropy? Zjawisko niepokoi traderów

Dryfujący tankowiec zwiastuje dryf ceny ropy? Zjawisko niepokoi traderów

Tankowiec, który od kilku dni dryfuje zakotwiczony nieopodal chińskiego wybrzeża zaczyna niepokoić obserwatorów rynku naftowego. Sytuacja ta bowiem – biorąc pod uwagę zawartość jednostki oraz jej pochodzenie i destynację – normalnie zdarza się rzadko lub prawie nigdy. I może oznaczać zawirowania wpływające na ceny ropy.

Jednostka, o której mowa, to supertankowiec Big Star. Ma on w swoich magazynach ładunek 2,1 miliona baryłek rosyjskiej ropy ESPO. Nazwa to abrewiacja od „Eastern Siberia-Pacific Ocean”, i jest to, jak nazwa wskazuje, gatunek wydobywany na rosyjskim dalekim wschodzie. Cechuje się stosunkowo wysoką jakością oraz niewielką zawartością siarki. Z tego powodu – a także ze względu na korzystne ceny ropy, jakie w związku z sankcjami Rosjanie zmuszeni są oferować swoim „partnerom” – jest chętnie kupowany przez chińskie rafinerie.

Tankowiec w dryfie

Tak miało być i w tym przypadku – miało być, ale było inaczej. Big Star został załadowany ropą niedaleko portu Zarubino. Jego ładunek pochodził przy tym nie z instalacji załadowczych, ale z pokładów trzech mniejszych tankowców. Następie popłynął na południe, gdzie jego celem miał być chiński port Jieyang w prowincji Guangdong. Do portu tego jednak nie dopłynął. Zamiast tego, od niemal tygodnia stoi na kotwicy w regionie cieśniny tajwańskiej.

Jak wskazują traderzy oraz obserwatorzy rynku, obydwa fenomeny w przypadku ropy ESPO zdarzają się rzadko. Zarówno przeładowywanie z tankowca na tankowiec, jak i długotrwałe oczekiwanie na możliwość rozładunku. Logicznym wnioskiem, który wypływa z tego drugiego, jest konstatacja, że na na ropę tę chwilowo nie ma nabywców. Co z kolei każe postawić pytanie, co sprawiło, że rynek chiński, pomimo ceny ropy, nie jest skłonny do jej zakupu.

Niebezzasadne jest także inne pytanie – po co tankowiec w ogóle wyruszył w drogę? Rynkowi ropy obce są bowiem raczej sytuacje spontanicznych transakcji „przy okazji” i pływania załadowanymi tankowcami w poszukiwaniu klientów, którzy przyjmą towar z miejsca. Na dalekowschodnim rynku węglowodorów standardem jest raczej składanie zamówień z co najmniej miesięcznym, w stosunku do terminu dostawy, wyprzedzeniem.

Ceny ropy to nie wszystko?

Jedną z teorii, które się formułuje, jest konkluzja, że od momentu wybuchu wojny celnej ze Stanami Zjednoczonymi chińscy nabywcy są w coraz większym stopniu ostrożni. W szczególności mają oni zważać na to, by uniknąć zaciągnięcia na siebie amerykańskich sankcji wtórych, obowiązujących wobec nabywców rosyjskich węglowodorów. Zjawisko to dotyczy jednak głównie dużych, często państwowych rafinerii, których działalność postrzegana jest nie tylko w kategoriach gospodarczych, ale i politycznych.

Na przekór temu zresztą największy z takich podmiotów, Sinopec, w maju wrócił do zakupów ropy ESPO. Wcześniej jednak od lutego jej nie kupował. Inaczej sytuacja ma się przedstawiać w przypadku mniejszych chińskich rafinerii, tych „niezależnych” (cokolwiek ten termin realnie w Chinach oznacza). Polityką zakupową tych kierować mają głównie ceny ropy. Stąd też chętnie kupują oni tak surowiec rosyjski, jak i irański (problem amerykańskich sankcji dotyczy również ropy z tego kraju).

A mimo to ładunek z tankowca Big Star, mimo tygodnia oczekiwania, nie znalazł jeszcze nabywcy. Może to zatem oznaczać albo poważny błąd logistyczny, poprzez zbyt wczesne wyprawienie jednostki w drogę – albo też zwiastować fakt spowolnienia na rynku naftowym w Chinach, o którym wcześniej nie raportowano. Pewną wskazówką będzie tu mógł być fakt, czy i kiedy Big Star w końcu rozładuje swoją ropę.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.