Cykl Bennera podał datę giełdowego krachu. Załamanie jest bliskie? To treść 150-letniej prognozy

Cykl Bennera podał datę giełdowego krachu. Załamanie jest bliskie? To treść 150-letniej prognozy

W czasach, gdy rynkami finansowymi rządzą algorytmy, sztuczna inteligencja i reakcje na każdy przecinek w komunikacie Fedu, coraz więcej inwestorów wraca do… XIX-wiecznego kalendarza. Nie brzmi to jak recepta na sukces? Dla niektórych właśnie tak jest.

Tak zwany cykl Bennera, oparty na analizie ręcznie spisywanych danych sprzed 150 lat, nie tylko przetrwał próbę czasu, ale co więcej — z niepokojącą wręcz dokładnością przewidział większość wielkich krachów giełdowych ostatnich dwóch stuleci. I teraz wskazuje jasno: szczyt hossy jest tuż za rogiem, a po nim może nadejść bolesna bessa. O prognozie Bennera pisaliśmy więcej m.in. tutaj.

Rolnik z Ohio, który przechytrzył Wall Street

Wszystko zaczęło się w latach 70. XIX wieku. Samuel T. Benner, rolnik z Ohio, stracił niemal wszystko w wyniku paniki finansowej z 1873 roku. Zamiast jednak porzucić temat gospodarki, zaczął… analizować dane. Przez lata studiował cykle cen towarów, zachowań biznesowych i notowań giełdowych. Efekt? Stworzył Benner Cycle — prosty wykres oparty na założeniu, że gospodarki poruszają się w przewidywalnych rytmach, niezależnie od polityki czy technologii.

Benner nie korzystał z komputerów ani z Bloomberga. Używał wyłącznie pióra, papieru i danych historycznych sięgających wczesnych lat 1800. Mimo to wyciągnął wnioski, które do dziś budzą respekt:

  • Panikę rynkową przewidywał co 8–9 lat
  • Okresy hossy i dobrobytu pojawiają się co 16–18 lat
  • Ceny dołują zgodnie z cyklami 7- lub 11-letnimi

Na tej podstawie stworzył prosty, ale zadziwiająco skuteczny wykres, który z czasem trafnie wskazał m.in. załamania z lat 1884, 1903, 1929, 2000, 2008 czy 2020.

Rok 2025 – czas sprzedaży?

Zaktualizowany wykres cyklu Bennera, dostosowany do współczesnych realiów, nie pozostawia złudzeń. Po okresie postcovidowego odbicia i euforycznego wzrostu (2023–2025), zbliżamy się do szczytu. Lata 2025–2027 to według cyklu potencjalny moment maksymalnych wycen, po którym może nadejść korekta — a nawet poważny krach.

Benner nie mówił „kiedy Fed podniesie stopy” ani „co zrobi CPI”. Dla niego rynki nie były zbiorem losowych wydarzeń, lecz żywym organizmem poruszającym się w rytmie zbiorowej psychologii: euforii na szczycie, strachu w dołku i chciwości gdzieś pomiędzy.

Dlaczego wciąż warto go słuchać?

W erze FOMO, TikToka i mikrosekundowych transakcji trudno zaufać analizie z epoki przed telefonem. A jednak siła cyklu Bennera tkwi w jego uniwersalności. Nie opiera się na szumie medialnym. Nie analizuje wyników kwartalnych. Skupia się na tym, co niezmienne: ludzkich emocjach, zachowaniach tłumu i cyklach kredytowo-inwestycyjnych.

To dlatego, mimo upływu lat, jego prognozy ciągle się sprawdzają. Inwestorzy, którzy potrafią spojrzeć ponad bieżące nagłówki, znajdują w tej metodzie coś więcej niż tylko ciekawostkę – narzędzie do budowania strategii defensywnych.

2026 – czas na obronę

Warto zwrócić uwagę, że z cyklem Bennera dobrze koreluje też tzw. 18-letni cykl nieruchomości, który sugeruje szczyt na rynku mieszkaniowym w 2026 roku. To może oznaczać pogorszenie koniunktury nie tylko na giełdzie, ale również w sektorze realnym. Czas więc, jak piszą autorzy analizy, „zagrać na obronie”: ograniczyć ryzyko, zgromadzić gotówkę, nie dać się wciągnąć w euforyczne rajdy.

Podsumowanie: przeszłość może powiedzieć więcej niż sądzisz

Czy Benner miał rację? Czy jego 150-letni model znowu trafi w punkt? Tego nikt nie wie. Ale jedno jest pewne: historia lubi się powtarzać. A jeśli na serio traktujesz swoje inwestycje, to czasem warto zamknąć Twittera, odłożyć raport kwartalny i sięgnąć po… stary, ręcznie rysowany wykres rolnika z Ohio. Bo być może właśnie on wie, kiedy czas sprzedać.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.