Crédit Agricole i Santander chcą krypto. Nie, nie inwestują swoich środków – ale chętnie przechowają cudze

Dwa działające we Francji banki zarejestrowały się w AMF jako dostawcy usług w zakresie aktywów cyfrowych. Mają one plany rozszerzenia swoich usług powierniczych o kryptoaktywa. Same uchodzą raczej za niechętne zasobom cyfrowym, ale skoro już te istnieją i uparcie nie chcą zniknąć, to przynajmniej wejdą na ich rynek.

Jeśli nie ufaliście bankom w kwestii Waszych pieniędzy, to teraz będziecie mieli okazję nie zaufać im także w kwestii krypto. Dokładniej – tę unikalną możliwość (unikalną w tym sensie, że dotąd banki raczej zwalczały krypto niż coś w tej kwestii oferowały) uzyskają na początek Francuzi, dzięki temu, że dwa działające tam banki, rodzimy Crédit Agricole, oraz hiszpański Santander, zarejestrowały się w AMF, tamtejszym nadzorze finansowym, który obejmuje też swoją niedobrowolną opieką rynek kryptoaktywów.

Zobacz też: Międzynarodowy Fundusz Walutowy stręczy ideę swojej platformy do transgranicznej obsługi CBDC

Nie od dziś uczuciem często spotykanym pośród wszystkich, którzy jako szarzy obywatele mieli wątpliwą przyjemność zetknąć się z usługami dzisiejszej korporacyjnej bankowości, jest głęboka rezerwa wobec ich podejścia wobec klienta. Podejścia, które nader wyraźnie wyziera zza szerokich, nieszczerych uśmiechów bankowych doradców.

Nic dziwnego – liczne są przypadki banków, które nie tylko postrzegają klienta w sposób jaskrawo nierównoprawny (mówiąc bardziej obrazowo, traktując go z tzw. buta), ale też mają zwyczaj pozwalać sobie na lekceważącą nonszalancję wobec zasobów, które są im powierzone. I czemu by nie miały tego robić? W końcu nawet jeśli wszystko prze*ają, to i tak nic im nie zrobicie, nie odzyskacie też, drodzy klienci, swoich środków z powrotem. Za to same banki dostaną za darmo bailout z Waszych podatków, zaś ich zarządy wypłacą sobie z tej okazji premie.

Nic, tylko korzystać.

A teraz szczęśliwcy mieszkający we Francji będą mogli być jeszcze szczęśliwsi, poszerzy się bowiem lista podmiotów, która chętnie uwolni ich kontroli nad zapasami ich kryptowalut. Jacyś chętni, żeby pozbyć się tego brzemienia?

La Belle France

W przypływie interesownej miłości do niegdyś nielubianego przez siebie krypto Santander oraz Crédit Agricole zarejestrowały się w Urzędzie Rynków Finansowych (Autorité des Marchés Financiers, AMF) jako dostawcy usług w zakresie aktywów cyfrowych (Digital Asset Service Provider, DASP), Musiały to uczynić obydwa, aby kontrolowana przez nie firma powiernicza, Caceis, mogła wejść na rynek powierniczy krypto.

Większościowym akcjonariuszem Caceis jest Crédit Agricole, posiadający 69,5%, podczas gdy, jak wskazuje matematyka, do Santandera należy 30,5%. Banki te dołączą do pokaźnego już grona działających we Francji DASP-ów, pośród których wyszczególnić można firmę ubezpieczeniową AXA, bank Societe Generale, a także – wszechobecny niczym restauracje „wietnamsko-chińskie” za rogiem – Binance.

Zobacz też: Słowacja: prawo do płatności gotówką zapisane w konstytucji!

Francuski reżim regulacyjny nie ma opinii szczególnie liberalnego, zaś podatkowy uchodzi za jeszcze gorszy. Do tego wszystkiego, jako wisienka na torcie, dochodzi radosna twórczość Komisji Europejskiej (ciała, przypomnijmy, formalnie technicznego i pozbawionego uprawnień legislacyjnych). Z drugiej wszakże strony ogromną zaletą francuskiego nadzoru jest relatywna stabilność oraz przewidywalność.

Sami przedstawiciele AMF podkreślali tę ostatnią cechę, zachęcając do otwarcia swoich filii we Francji Coinbase’a oraz inne amerykańskie podmioty, które mogłyby mieć dość zamordyzmu ze strony uzurpujących sobie prawodawcze uprawnienia biurokratów z SEC-u za oceanem.

Może Cię zainteresować:

Komentarze