Co jeśli recesji nie będzie? Wielka hossa. Lynch: 'Zawsze jest jakiś powód do obaw’

Media i analitycy w ostatnich miesiącach poświęcili wielką uwagę recesji i spowolnieniu gospodarczemu. Reuters, Bloomberg – wszystkie topowe portale inforamcyjne zafixowały się na jej punkcie. Stała się obok inflacji najczęściej wymienianym słowem przez działy analityczne w funduszach i bankach. Możemy śmiało powiedzieć, że już każdy inwestor słyszał o niej i miał okazję przeanalizować czy boi się jej wystarczająco by pozbyć się akcji, obligacji czy innych aktywów.

Tymczasem zaledwie kilka dni temu Peter Lynch, legendarny inwestor zarządzający przez kilkadziesiąt lat funduszem inwestycyjnym Magellan udzielił rzadkiego wywiadu telewizji CNBC. Pzez kilkanaście lat na przestrzeni 1977 – 1990 roku wypracował rekordową stopę zwrotu w Magellan mnożąc 20 milionów dolarów setkrotnie, do 14 miliardów dolarów. Ich realna wartość w owym czasie była kilkukrotnie wyższa niż dziś. Zadajmy sobie pytanie – co będzie, jeśli recesji nie będzie (lub będzie zaskakujaco płytka)?

Lynch nie boi się recesji?

Z wywiadu jakiego udzielił Lynch płynie ponadczasowa 'mądrość’. Mądrość człowieka, który zdołał utrzymać średnią dwucyfrową stopę zwrotu funduszu, który przeprowadził przez kilka recesji i rekordową inflację z lat 80-tych. W skrócie – zapytany o recesję, wyśmiał on jej wpływ na potencjalny wynik rynku akcji, nazywając ją 'najbardziej spodziewaną recesją’ o jakiej kiedykolwiek miał okazję słyszeć. Zapytany o czynniki ryzyka podkreślił, że 'zawsze istnieje coś, co daje powody do zmartwień’. To charakterystyczne dla rynków byka. Towarzyszy im wieczny strach, lecz ostatecznie to kupujący przechylaja szalę na swoją korzyść. Ktokolwiek myśli, że trwające kilkanaście lat cykle hossy były okresem pozbawionym wątpliwości i powodów do zmarwień – myli się.

Lynch nie stracił poczucia humoru

Ton jego wypowiedzi brzmiał wręcz jakby bagatelizował geopolityczne tarcia, spowolnienie gospodarcze, ryzyko zadłużenia USA. Wspomniał w tym miejscu m.in. lata 80-te, gdy większość Amerykanów w otoczeniu potężnej inflacji i szalonej polityki Volckera z Fedu spodziewała się, że Japończycy wygrają wyścig technologiczny. Nad giełdą zbierały się czarne chmury. Dziś o tym niemal nikt nie pamięta – a czarny poniedziałek z 1987 roku jest ledwo dostrzegalny na wykresie Dow Jones czy S&P500. Lynch podkreslił jednak, że inwestorzy powinni uważać co kupują: wybierać spółki niezadłużone, posiadające świetne produkty i najlepiej takie, którymi nie interesuje się Wall Street „To, że frajerzy kupują, nie jest dobrym powodem by również kupować” – prześmiewczo komentował. Podkreslił też, że ludzie są bardzo ostrożni kupując zmywarkę ale potrafią zainwestować tysiące dolarów w firmę, o której słyszeli tylko w autobusie.

Recesja jak w zegarku?

Jeden z gości w studiu CNBC wszedł z Lynchem w krótką polemikę, wskazujac że USA nie powtórzy już świetnego wyniku z lat 1990 – 2020. Nie będzie stymulować sektora prywatnego ani ciąć stóp procentowych. Dekady wielkiego wzrostu są skończone. W odpowiedzi na to Lynch podkreślił, że nie zna przyszłości. Wskazał, że obecnie recesja jest szeroko komentowana i wyczekiwana jak nigdy wcześniej. Co miał na myśli? Zapewne fakt, że giełda wycenia przyszłość. Jeśli wszyscy zdążyli wyprzedać się, w obawie przed recesją – kto będzie sprzedawał gdy recesja się wydarzy? Wtrąćmy – Lynch wychował się bez ojca i nie pochodził z zamożnej rodziny. Finansował własną edukcję inwestując na rynku akcji. Obecnie angażuje się w działalność charytatywną i od kilkunastu lat jest na finansowej ’emeryturze’. Jego wywiad dla CNBC był zaskoczeniem dla całego środowiska inwestycyjnego. Na ogół Lynch nie udziela się w mediach.

Co mają byki?

Byki maj w rękach co najmniej kilka mocnych kart. Pierwszą jest pivot Fed. Ten prawdopodobnie jest kwestią czasu (nie wiadomo tylko w jakich okolicznościach nadejdzie). Drugą to AI, która napędza technologiczny sektor w USA. Przełomowy charakter tej technologii jest znany i porównywany do wynalezienia koła, czy internetu. Wydaje się więc, że NASDAQ przynajmniej paliwa do spekulacji nie zabraknie. Kolejna rewolucja technologiczna może wiać w plecy spółkom BigTech, które asymetrycznie powiększają przewagę nad niewielką konkurencją.

Powód? Potężne wolne przepływy pieniężne, dźwignia na rynku pracy (najlepsi specjaliści) oraz niemal brak zadłużenia. To właśnie BigTech waży najwięcej a amerykańskich benchmarkach (Microsoft, Meta Platforms, Apple, Amazon). Siłą rzeczy więc jeśli FAANG będzie mocny – indeksy prawdopodobnie również. Inflacja choć wciaż za wysoka – powoli spada. Być może zbyt powoli dla niektórych członków Fed ale trend jest 'południowy’. Jednocześnie rynek pracy i dane makro jeszcze nie osłabły (!). To może obrócić się na korzyść byków (jeśli presja cenowa zaskakująco, wciąż będzie słabnać). Albo przeciwnie – doprowadzi do nieoczekiwanych zdarzeń. Być może na rynku kredytowym. Fed będzie musiał radykalizować działania, jeśli rynek pracy pozostanie odporny, a dane makro wciąż umiarkowanie pozytywne (proinflacyjne środowisko).

Może Cię zainteresuje:

Komentarze