Dwa tygodnie temu poruszyłem temat kreowania wartości dodanej w sposób nieograniczony. Dla przypomnienia, przedstawiony był model, w którym gospodarka po pandemii byłaby wypadkową wartości dodanych pomnażanych przez wiedzę i specjalizację, przedsiębiorczości oraz czasu. Dzisiejszy felieton pośrednio wiąże się z poprzednim tematem. Będzie o sztuce. Nie tej, którą uprawiają artyści rynków, lecz o tej, która służy wyrażaniu tego, co w głowie artysty, za pomocą formy. Zapraszam na artykuł pt. „Gospodarka oparta na sztuce”.
Dlaczego sztuka jest tak wyjątkowa z punktu widzenia ekonomii?
W poprzednim artykule pokazałem mechanizm kreowania wartości dodanej w sposób nieograniczony. Posłużyłem się przykładem programisty, który koduje za pomocą swoich umiejętności, z których może korzystać za darmo, gdyż jest to jego nabyta wartość intelektualna. Nie musi wymieniać kilku półproduktów na finalny produkt, czy też wymieniać swojego czasu na stawkę za roboczogodzinę.
Posłużmy się przykładem malarza obrazów jako podmiotu tworzącego określony produkt. Ponosi on stosunkowo niewielkie koszty w postaci farb, płótna oraz swojego czasu przeznaczonego na pracę. Powstaje produkt finalny, czyli obraz. Warto na tym etapie rozważań zapytać, jak to się dzieje, że kombinacji farb i płótna mamy przykładowy „NO 5” Jacksona Pollocka z 1948 sprzedany w 2006 roku za 140 milionów dolarów?
Jak zawsze – czas na model
Wyodrębnijmy, jakie zmienne wpływają na pomnażanie wartości dodanej w przypadku sztuki. Wszak nie każdy obraz staje się uznanym dziełem, a sporo artystów umiera w nędzy, by zostać docenionym pośmiertnie. Czy da się zatem opracować strukturalny wzór na powstawanie wartości ekonomicznej dzieła sztuki? Tak, ale zanim rozpiszę wzór ekonometryczny, wyodrębnić zdarzenia, jakie musiałyby zajść, aby doprowadzić do powstania ekonomicznej wartości obrazu.
Najpierw wyjaśnienia
Na początku z środków pracy, pracy oraz czasu powstaje produkt, czyli obraz. Następnie jego cena jest kształtowana w zależności od prestiżu artysty, oraz popytu na jego dzieła, który będzie zależał od popytu na sztukę, który jest kształtowany przez…no właśnie tutaj się zatrzymajmy. Odwołując się do czystej teorii ekonomii, dzieła sztuki to dobra Veblena, paradoksalnie wraz ze wzrostem ceny będzie rósł popyt. Tutaj elastyczność cenowo popytowa będzie kształtowała się powyżej jeden, to na pewno. Wzrost ceny dzieła sztuki o milion (w przypadku „NO 5.” Pollocka 1/140 jego ceny) sprawi, że zmiana procentowa ilości osób, które go na wskutek tych wydarzeń zechcą może być nieproporcjonalnie większa niż 1/140.
E >1 = % Δ popytu / %Δ ceny
To brzmi skomplikowanie, ale sedno jest takie, że jest taka grupa ludzi, która widząc, że coś jest coraz droższe, chce tego jeszcze bardziej i to jest swego rodzaju sprzężenia zwrotne. Cena będzie się podnosić, więc popyt będzie rósł, następnie jak popyt wzrośnie to cena się podniesie i tak w kółko do momentu, aż ktoś tego obrazu nie kupi, powiesi na ścianie i zatrzyma cały opisany mechanizm (do momentu, aż nie postanowi go znów sprzedać).
Model ekonometryczny
VA = a0 + a1*Q + a2*P + ε, gdzie P = a0 + (a1*P + a2*D)t + ε
Interpretacja: Ekonomiczna wartość dodana (VA – value added) jest funkcją ilości dzieł sztuki (Q – quantity) na rynku oraz ceny (price), gdzie cena jest funkcją sprzężenia zwrotnego dodatniego wynikającego z paradoksu Veblena i jej wartość zależy od siebie samej i popytu (D – demand) oraz czasu ceteris paribus.
Jak ten rynek się kształtuje w liczbach?
Na świecie wartość rynku dzieł sztuki kształtuje się w sposób następujący. Na poniższej grafice widzimy wartość sprzedaży dzieł sztuki z segmentacją na konkretne poziomy ceny. Globalna wartość tego rynku to około 19 mld w 2018 roku. Jak podaje w swoim raporcie GUS, w Polsce w 2018 roku wartość sprzedanych dzieł sztuki i antyków wyniosła 133,5 miliona złotych.
Kończąc
Rynek dzieł sztuki rządzi się swoimi prawami. Jest bardzo wyjątkowy pod względem możliwości kreowanie wartości dodanej. Tworzyć może każdy. Uznanym artystą zostanie promil tej zbiorowości. W tekście poruszyłem temat malarzy. Nie zapominajmy, że sztuka to też rzeźby, fotografie, instalacje itp. Fascynującym zjawiskiem jest rynek sztuki nowoczesnej. Przypomina mi się tutaj case banana przyklejonego do ściany taśmą na pewnej wystawie. Znalazł się na to kupiec, który dał 120 tys. dolarów. Oczywiście nie krytykuje sztuki nowoczesnej, ale tam gdzie jedynym kryterium sztuki jest brak jakichkolwiek kryteriów, często dochodzi do nadużyć. Cóż, dla gospodarki to dobrze – pamiętajmy, że ten banan jest opodatkowany :).
Polecam poprzednie #alternatywki. Jeśli ktoś chciałby zaproponować temat, podesłać coś do wymodelowania, np. kształtowania się wartości wina, auta itd. podaję maila – [email protected]. Zapraszam do komentowania.