Finance Critic: jak garstka terroryzuje cały kraj? Czyli obraz polskiego górnictwa

Chyba żadna grupa społeczna nie ma aż tak wielkiego wpływu na władzę w Polsce jak górnicy. Palenie opon pod sejmem, głośne i wielotysięczne marsze protestacyjne i cykliczne strajki w postaci kilkudniowego przebywania pod ziemią to klasyczny obrazek, który od czasu do czasu można spotkać w polskim górnictwie. W minionym tygodniu również mieliśmy do czynienia ze strajkami w kilku kopalniach. Niestety zakończyły się one niesamowicie korzystnie dla górnictwa, które po raz kolejny sterroryzowało władze.

Najowocniejszy strajk w historii

Wczoraj w południe, Polska Agencja Prasowa poinformowała, ze konflikt na lini górnicy – rząd, został zakończony. Podpisano porozumienie w sprawie zasad i tempa transformacji górnictwa. Z podanych informacji wynika, że:

Powołany przez działające na Śląsku związki zawodowe Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy i delegacja rządowa podpisały porozumienie w sprawie zasad i tempa transformacji górnictwa . Ostatnia kopalnia węgla kamiennego w Polsce ma zakończyć działalność w 2049 r.

Jest to informacja dość dobra, ponieważ już od wielu lat w Polsce trwa dyskusja na temat przyszłości górnictwa. Każda kolejna władza unikała tego drażliwego tematu jak ognia aby nie utracić znaczącej ilości potencjalnych wyborców. Problem tkwi w detalach podpisanej umowy pomiędzy rządem a górnikami. Szef lokalnej Solidarności Dominik Kolorz ocenił porozumienie i wskazał jeden bardzo istotny fakt:

Podpisaliśmy likwidację jednej z najważniejszych branż w historii Rzeczpospolitej Polskiej. Zgodnie z porozumieniem, ostatnia kopalnia przestanie wydobywać węgiel w 2049 r. Do tego czasu górnictwo ma być subsydiowane przez państwo.

Jak widzimy górnictwo ma być subsydiowane przez państwo przez następne 29 lat. Niestety nie jest mowa o jakich kwotach myśleli albo górnicy albo rządzący. A jest to dość istotna informacja dla nas wszystkich, skoro to subsydiowanie odbywa się z naszych pieniędzy zapłaconych w podatkach.

Bezrobocie niemożliwe

PAP przytacza jednak kilka dokładnych informacji na temat porozumienia:

Już wcześniej informowano, że strony zgodziły się, iż transformacja górnictwa ma być rozłożona na wiele lat, a górnicy dołowi mają mieć gwarancję pracy w kopalniach do emerytury.

Podpisane w piątek porozumienie związkowców i strony rządowej daje gwarancje zatrudnienia do emerytury wszystkim górnikom pracującym przy produkcji węgla. W sytuacji, w której nie będzie to możliwe, zostaną przygotowane osłony socjalne.

Nikt, który jest zatrudniony na kopalniach produkujących węgiel energetyczny, nie straci pracy.

Jak możemy przeczytać, górnicy dołowi (czyli Ci pracujący bezpośrednio przy produkcji węgla w szybach pod ziemia) otrzymali gwarancje zatrudnienia do emerytury. Jest to wręcz czysta abstrakcja i niedorzeczność.

Problem gwarancji pracy

Kilkadziesiąt lat temu na terenie Polski funkcjonował już system, w którym każdy miał pracę. Idealne rozwiązania ekonomiczne płynące z przebłysku geniuszu Karola Marksa, dawały gwarancję zatrudnienia wszystkim. Państwo efektywnie zarządzało rynkiem pracy i jeszcze efektywnie lokowało zasoby siły roboczej do poszczególnych gałęzi gospodarki. Ten idealny stan pełnego zatrudnienia i gwarancji pracy spowodował przez 45 lat, że w latach 90 w Polsce praktycznie każdy klepał słodką biedę. Tylko jak to możliwe? Przecież wszyscy mieli prace i wszyscy zarabiali pieniądze? Dlaczego więc byli biedni?

Niestety (bo jeżeli to by tak działało to byśmy w końcu odnaleźli idealny system gospordarczy), gospodarka i rynek pracy to niezależne żywioły, których mocna kontrola państwa, najczęściej kończy się źle dla wszystkich. I nawet w pęczniejących gospodarczo Chinach jest to okupione ścisłą kontrolą życia obywateli i pogwałceniem wielu ich swobód obywatelskich.

Nie można stworzyć efektywnego systemu gospodarki z pełnym zatrudnieniem przez cały czas. W gospodarce naturalnie występują okresy rozkwitu i wyhamowania. Naturalnie zmienia się też wtedy stopa bezrobocia. Oczywiście państwo może i czasami nawet powinno czuwać nad rynkiem pracy (np. poprzez oferowanie efektywnych metod podnoszenia kwalifikacji dla bezrobotnych czy ułatwienia otwierania im działalności gospodarczych), ale nie może w nie tak gwaltownie ingerować jak robią to politycy w górnictwie.

Stała praca albo góra złota

Nie zapominajmy, ze każdy pracujący górnik dołowy nie zostanie zwolniony! Tak umówił się rząd z górnikami. A jeżeli już jakimś złym trafem zostanie zwolniony to dostanie odprawę, i to zapewne taką, ze zwali niejednego z nóg. Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń powiedział:

W sytuacji, w której to nie będzie możliwe zagwarantowanie stałości zatrudnienia, będą przygotowane ustawowe osłony socjalne, ale jesteśmy zdeterminowani, aby wszyscy pracownicy pod ziemią mogli dopracować do okresu emerytury.

Niestety nie poinformowano ile taka osłona socjalna może wynosić. Jednak istnieje ryzyko dla nas, podatników, że być może będzie wynosić tyle, ile górnik zarobiłby do emerytury w momencie zwolnienia. Tylko, że zamiast rozłożone w czasie, pieniądze te zostaną zapewne wypłacone z góry.

Uprzywilejowana branża

Największy problem polskiego górnictwa to nie wysokie ceny polskiego węgla, nieefektywne metody wydobycia czy skostniałe struktury związków zawodowych terroryzujące kolejne rządy. Największy problem to jego uprzywilejowanie w skali innych grup społecznych i zawodów.

Koronnym argumentem górników jest ciężar i trud ich pracy. I to prawda, że przebywanie kilka godzin dziennie kilkaset metrów pod ziemią, przy sztucznym świetle, w ogromnym hałasie, pyle i przy wysokich temperaturach to ciężka praca. Jednakże pamiętajmy, że nie wszystkie osoby pracujące dla kopalń pracują w takich warunkach. Bardzo duża część pracowników pracuje na powierzchni i nigdy nie schodzi pod ziemię (np. administracja), bądź robi to bardzo sporadycznie (np. ratownicy).

Górnicy podlegają też pod inny system emerytalny i nie pracują do 60 czy 65 roku życia. Pracują dużo krócej. Otrzymują również dodatki do pensji jak i jej 13 sztukę w ciągu roku. Mają także nawet swoje oficjalne święto, które co roku obchodzone jest  kolokwialnie mówiąc, z mocną pompą.

I pomimo tego wszystkiego, dostali teraz gwarancję pracy do emerytury albo zapewne bardzo sowite odprawy. W odniesieniu do innych branż jest to po prostu skandal. I to za nasze pieniądze.

Inni tak dobrze nie mają

Zanim rzucicie mi się do gardła i powiecie, że nigdy nie przepracowałem dnia pod ziemią (co jest prawdą), powiem Wam, że część mojej rodziny też pracuje w sektorze górniczym. Niektórzy z nich pracowali bezpośrednio przy urobku węgla i w wieku 40 lat cieszyli się sowitą emeryturą, przywilejami i dość dobrym do dnia dzisiejszego zdrowiem. I będąc blisko z tymi osobami, umacniam się tylko w przekonaniu, że inni tak dobrze nie mają.

Nie mają tak dobrze ratownicy medyczni, którzy bezpośrednio ryzykują swoje zdrowie każdego dnia (np. poprzez możliwość zakażenia od chorych). Niektórzy z nich wyrabiają po dwa etaty w miesiącu a wypłata jest zapewne w okolicach najniższej krajowej.

Nie mają tak dobrze pracownicy przedsiębiorstw utylizacji opadów, którzy zimą przy największych mrozach zbierają odpady komunalne. Nieważne czy jest upał, czy leje, czy jest -20 stopni, oni codziennie wykonują swoją pracę.

Nie mają tak dobrze pracownicy przedsiębiorstw komunikacji miejskich, kiedy już zostają wprowadzane autonomiczne linie metra. Nikt nie gwarantuje im zatrudnienia.

Nie mają tak dobrze zatrudnieni w sektorze finansowym, kiedy z dnia na dzień pracę traci tysiące osób dzięki restrukturyzacjom w bankach czy firmach ubezpieczeniowych.

Nie mają tak dobrze zatrudnieni w przemyśle motoryzacyjnym, który również potrafi zwalniać bez skrupułów.

Nie mają tak dobrze Ci wszyscy, którzy na umowach śmieciowych modlą się o stałość zatrudnienia i dobre zdrowie. W momencie zamknięcia gospodarki, dziesiątki tysięcy z nich wylądowało na bruku. I nikt z nich nie protestował, że chcą gwarancji zatrudnienia do emerytury.

Jedni mają za to bardzo dobrze. I najgorsze jest to, że od lat wychodzi im naciskanie władzy tak, aby było im jeszcze lepiej i to za nasze pieniądze.

Finansowy Krytyk

Komentarze