Ostatnie 40 lat było dla rynków okresem prosperity, w czasie którego instytucje jak i mądrze zarządzający portfelem inwestorzy mogli uzyskać stopy zwrotu idące w dziesiątki lub setki tysięcy procent. Niemal każdy z nas przywykł myśleć, że będzie tak zawsze, choć nie zawsze tak było. Inwestorzy co prawda w międzyczasie przeżywali kilka załamań m.in. bańkę dot-com, kryzys 2008 czy pandemiczny krach ale żaden z nich nie był w stanie odwrócić długoterminowego, byczego trendu. Nic jednak nie trwa wiecznie, według Loretty Mester, szefowej Fed z Cleveland, stopy w całym przyszłym roku będą musiały zostać utrzymane powyżej 5% co znaczy, że o obniżkach możemy zapomnieć. Wydaje się to stosunkowo dziwne patrząc na dynamicznie spadającą inflację w Stanach. Czy Fed napompował balon tylko po to by ostatecznie przebić go z hukiem? Czy może jesteśmy u progu momentu Minsky’ego?
Po 2008 roku działania banków centralnych, które rozpoczął Fed by ratować Wall Street sprawiły, że rynki otrzymały dodatkowy wiatr w żagle. Można porównać ten okres do ruchomych schodów. Będąc na platformie powoli posuwamy się naprzód. Ale gdy jednocześnie zaczniemy iść, ruch platformy sprawi że będziemy pokonywać odległość jeszcze szybciej. Przez programy stymulujące gospodarke, luzowanie polityki monetarnej przy stopach procentowych bliskich zeru w ciągu ostatnich prawie 13 lat rynki finansowe znalazły się na takiej platformie. Było dobrze, koniunktura była pozytywna, a dodatkowo stymulujące Wall Street działania Rezerwy Federalnej sprawiły, że weszliśmy w opisywaną przez H. Minsky’ego gospodarkę boomu charakteryzującej się tanim długiem sprzyjającym rosnącym wycenom aktywów oraz przekonaniem, że bycze momentum będzie trwać wiecznie. Według koncepcji Minsky’ego, którego prace zyskały popularność w 2008 roku taka sytuacja nieuchronnie prowadzi do długu. Upraszczając proces opisywany przez Minsky’ego wygląda mniej więcej tak:
- Koniunktura gospodarcza jest słaba przez co utrzymujaca się awersja do ryzyka sprawia, że inwestorzy zaczynają ostrożnie zarządzać pieniędzmi, a z rynków akcji (również kryptowalut) odchodzą pieniądze powodując nieuchronne spadki prognozowanych przychodów spółek. Postępująca tezauryzacja sprawia, że inwestorzy zaczynają 'siedzieć na gotówce’ i następnie są skłonni ją wydawać.
- Gdy okazuje sie że sytuacja gospodarcza nie jest tak zła jak myślano i dodatkowo zaczyna się poprawiać, rynki oraz instytucje finansowe zaczynają podważać poprzedni margines bezpieczeństwa i zachowywać się coraz bardziej agresywnie finansując podmioty spekulacyjne i Ponzi. Proces polegający na finansowaniu długiem możemy porównać do nadmuchiwania balona. Wyceny rosną w miarę jak coraz większa ilość kapitału na rynek, a gdy kapitał na niego trafia i jest inwestowany – powoduje wzrosty, machina staje się samospełniającą przepowiednią.
- Proces trwa a w jego szczycie rynek nabiera przekonania, że trwał będzie zawsze. To przekonanie powoduje nadmierną agresję inwestorów, którzy zmuszeni są podejmować coraz większe ryzyko chcąc inwestować w szczycie bańki ponieważ wyceny aktywów są już przewartościowane. Pompująca się bańka napędzana długiem i niskimi stopami procentowymi pęka gdy rynek zaczyna orientować się, że nie jest tak dobrze jak wcześniej myślano. Wówczas finansowane długiem podmioty upadają jak kostki domina, a do procesu tego doprowadza zwykle konkretne wydarzenia (w 2008 był nim upadek Bear Sterns i Lehman Brohters), które trwale zmieniają nastawienie psychologiczne inwestorów. Cykl zawraca.
Okoliczności gospodarcze w latach 2008 – 2021 były bardzo nietypowe i nigdy wcześniej nie miały miejsca w takiej skali, w całej nowożytnej historii rynków finansowych. S&P 500 rósł o średnio 16% rocznie w ciągu ostatnich 13 lat rosnąc w szczycie o prawie 700% od dołka z 2009 roku.
- Niskie stopy procentowe i potężny wzrost płynności wywołały ogromne wzrosty wycen aktywów w miarę jak coraz więcej kapitału trafiało na rynki szukając stóp zwrotu
- Wzrost gospodarczy i koszty odsetek napędzały zyski spółek notowanych na giełdach
- Niższe zwroty z 'bezpiecznych’ inwestycji powodowały, że inwestorzy zaczęli masowo kupować ryzykowne aktywa (m.in. kryptowaluty)
- Postępowało FOMO (strach przed ominięciem okazji), a rynki zdominowala agresja objawiająca się skłonnością do zakupów w trakcie korekt i spadków – inwestorzy widzieli okazje do zakupów dużo szybciej niż oczekiwano
- Dostęp do łatwego i taniego finansowania spowodował, że firmy i fundusze zaczęlu z niego masowo korzystać
- Rosnąca globalizacja i brak znaczących konfliktów zbrojnych między największymi państwami świata stanowił przyjazne tło dla hossy
Co widzimy dzisiaj?
- Stopy procentowe wzrosły gwałtownie, a płynność znika z rynków. Dodatkowo ograniczy ją postępujący program QT Fedu i EBC
- Banki centralne nie są skłonne do zaprzestania podwyżek mimo sygnałów spadającej inflacji, pokazujac że tym razem nie rzucą koła ratunkowego dla Wall Street
- Do obniżek jest jeszcze dalsza droga niż do zatrzymania podwyżek, nie mówiąc o powrocie do 0 czy ujemnych (!) stóp procentowych
- Rosnace stopy powodują problemy na rynku długu i sprawiają, że finansowanie długiem jest coraz droższe co znaczy, że instytucje i firmy korzystać z niego będą coraz rzadziej, a te które karmiły się nim u szczytu hossy mogą stanąć przed bezprecednsowymi problemami
- W efekcie ilość kapitału ulotniła się z rynków i wylądowała w bonach skarbowych i amerykańskim dolarze
- Zwroty z 'bezpieczniejszych’ inwestycji przewyższają zwroty z ryzykownych aktywów
- Oprocentowanie lokat bankowych rośnie przy niewielkim ryzyku oferując nawet 8% zwrotu z kapitału rocznie, co dodatkowo ogranicza apetyt na tonące akcje i kryptowaluty
- Obawy wokół globalnej recesji i spadku kondycji konsumentów powodują obawy o przyszłe zyski spółek giełdowych, co do których grudniowa prognoza kolejny raz została obniżona porównywalnie do lipca i marca 2022 roku
- Wojna w Ukrainie miała potężny wpływ na psychikę inwestorów a wciąż żywe napięcia między USA, Rosją i Chinami (konflikt o Tajwan) oraz 'wojna technologiczna’ stanowia potencjalnie zapowiedź końca globalizacji, o czym mówił m.in. Laurence Fink z BlackRock
- Co więcej BlackRock jeszcze wiosną informował, że strategia 'łapania dołków’ może przestać działać wobec zmian w polityce monetarnej sugerując tym samym, że stanęliśmy w obliczu bezprecedensowych okoliczności
- Koniec globalizacji może podsycać inflacje i rosnące koszty produkcji co moze wywierać presję na banki centralne by utrzymywały stopy procentowe na dużo wyższych poziomach
Wszystko to wygląda tak jakby na naszych oczach w 2022 zaszła potężna zmiana fundamentalna, która jak powolnie toczący się walec miażdży rynki, które zmuszone są ugiąć się pod jego naporem i siłą nemesis. Ponieważ nic nie trwa wiecznie, szaleństwem byloby sądzić że 40 letnia hossa będzie trwać nadal tylko dlatego, że w ciągu ostatnich 40 lat miała miejsce. Ekstrapolacje są zawsze ryzykowne. Wszystko wskazuje na to, że S&P 500 zamknie rok na kilkunastoprocentowej stracie. Historycznie niemal zawsze w kolejnym roku indeks odbijał, nie zrobił tego tylko w 1973/1974 roku, gdy w kolejnym roku pogłębił spadki o prawie 40%.
Czy rok 2023 przyniesie głębsze spadki, a psychologia inwestorów stanie się ekstremalnie defensywna powodując zmianę cyklu Bitcoina?
Może Cię zainteresuje: