Europejskie banki zbankrutują. Teoria spiskowa, czy CDS obnażył prawdę?

O CDS (ang. credit default swap) ponownie zrobiło się głośno na fali niepokojących informacji z banku Credit Suisse, dla którego poziomy spreadów CDSów wspięły się już powyżej szczytów z 2008-2009 i co gorsze… za bardzo nie chcą spadać. To prawdopodobnie znaczy, że mało jest dużych spekulantów wystarczająco odważnych by sprzedawać je na krótko i stawiać na spadki. Pytanie brzmi, jeśli bank jest tak zdrowy dlaczego CDSy nie spadają i nikt nie ma odwagi powstrzymać tej spirali? Credit Suisse zamierza 27 października, zgodnie z deklaracjami prezesa, Ulricha Kornera zaprezentować plan restrukturyzacji i ujawnić więcej na temat struktury finansowej banku (choć wg. Bloomberga są naciski by bank zrobił to wcześniej i uspokoił inwestorów). W piątek Credit Suisse zdecydował się na ograniczenie 3 mld. długu przez zakup obligacji jednak czy to wystarczy by ratować wizerunek i być może europejską branżę bankową? CDSy wzrosły nie tylko dla Credit Suisse ale dla innych europejskich banków również (choć mniej dynamicznie) m.in. dla szwajcarskiego UBS, który raz już był reaninowamy przez Szwajcarię oraz dla Deutsche Banku.

W przeszłości niepochlebnie na temat tzw. nagich CDSów bez pokrycia, które stanowią 90% rynku CDS się m.in. George Soros i Warren Buffett. Obaj legendarni już za swojego życia inwestorzy opisywali nagie CDSy m.in. jako „finansową broń masowego rażenia’ oraz 'posiadania polisy na życie i jednoczesnej licencji na zabicie danej osoby’. Argumenty przeciwne krytyce wciaż jednak wybrzmiewają i wskazują, ze rosnące CDSy przyspieszają proces ujawnienia problemów banków oraz instytucji finansowych, które i tak nie byłyby w stanie z nich wyjść. Mimo to UE zakazała handlu nagimi CDS w przypadku gry ryzykiem zadłużenia państw, w 2011 roku. Umożliwienie spekulacji nagimi CDSami mogłoby spowodować ryzyko płynące z bezprecedensowej skali zadłużania jako pewnego rodzaju 'naturalny, spekulacyjny hamulec bezpieczeństwa’. Pójdźmy o krok dalej:

Czym są CDSy?

Na począku uprośćmy – CDS to rodzaj umowy między stronami, która jest elementem wyceny ryzyka potencjalnej niewypłacalności lub zaistnienia innych negatywnych zdarzeń zatem im bardziej rośnie spread CDS danej instytucji lub banku, tym pewniejszy rynek spekulacyjny jest odnośnie przyszłych problemów danej instytucji. CDS jest więc zabezpieczeniem na wypadek niewykonania zobowiązań. Innym bardzo ważnym czynnikiem wpływającym na cenę CDS poszczególnych banków czy instytucji jest określany przez instytucje ratingowe jak S&P Global, Moody’s czy Fitch poziom ryzyka transakcji. Kontrakty CDS wykupywane przez banki lub fundusze nie posiadające jednocześnie obligacji (długu) na którym oparty jest kontrakt nazywa się tzw. nagimi kontraktami CDS.

Wydaje się, że europejskie banki stoja przed perspektywą ryzyka jaką jest bezprecedensowa recesja i galopujące ceny energii, które doprowdzą do niewypłacalności miliony przedsiębiorstw i kredytobiorców na Starym Kontynencie. Rośnie zatem ryzyko niewykonania zobowiązań przez europejskie, największe banki co wydaje się uzasadniać i pokazywać rosnący CDS, który dosłownie macha do wszystkich i krzyczy 'Hej, tutaj coś zaczyna źle pachnieć!’.

Rosnący brak zaufania wobec banków (nakręcany przez informacje o CDSach) może powodować masową wypłatę środków z tych instytucji co w połączeniu z bankructwami klientów może skończyć się naprawdę źle i rodzi obawy o dejavu z czasów… Wielkiego Kryzysu. Badania Fedu wskazały, że upadające podczas kryzysu banki często były bardzo silne finansowo, a mimo to potrafiły upadać szybciej od tych które miały słabe zabezpieczenia – lub te mające słabe zabezpieczenia przetrwały, a silne upadły. Ma to związek z nieracjonalnymi wypłatami środków przez klientów banków, które w czasie kryzysy były dokonywane zależnie od sentymentu wokół danego banku, nie jego faktycznej kondycji finansowej. Przeczy to klasycznej teprii ekonomii, która zakłada że inwestorzy, kredytobiorcy i ogólnie klienci banków są racjonalnymi podmiotami. Wiemy, że nie są. I wiemy, że raz nadszarpnięty wizerunek banku może popchnąć go w ramiona bankructwa, nawet jeśli był dobrze zarządzany. Badania z 2021 pokazały, że 71% z 4000 pozycji CDS pośród 381 funduszy hedgingowych w Europie w 2021 roku było spekulacyjnymi pozycjami nagimi, pozbawionymi pokrycia w obligacjach. Efekt zaciskającej się pętli może sprawić, że na fali słabnącego zaufania banki zaczną masowo bankrutować lub nawet zamrożą wypłaty klientów, co wywoła jeszcze większą falę paniki.

Fani teorii spiskowych mogą powiedzieć teraz, że spadek zaufania do banków skłoni miliardy ludzi w stronę Bitcoina oraz przede wszystkim technologii blockchaim, umożliwiającej transparentność. Mało tego, niewypłacalność banków może wywołać kryzys finansowy, przez który ludzie będą chcieli oddania większej ilości władzy centralnym organom osądzając 'złe banki’ o nieuczciwe praktyki i kreowanie pieniądza z powietrza (tak jakby zaczęło sie to 5 lat temu). Przypomnijmy jednak, że technologia blockchain leży w centrum zainteresowania tzw. algokratów (ang. algoracy), a zaproponowanie jej jako totalnej alternatywny dla działań banków może jedynie wspomóc konsolidacje wpływów finansowch wokół grupy emitującej i zarządzającej nowymi CBDC (Central Bank Digital Currency). Zejdźmy jednak na ziemię bo jak na razie nic takiego nie miało miejsca, natomiast to co ma miejsce to bez wątpienia masowa fala bankructw europejskich biznesów, na którą skłaniają się:

  • Rosnące ceny energii
  • Rosnące stopy procentowe i koszty kredytów wraz z rosnącymi cenami najmu (niewypłacalność)
  • Problemy z chińskim łańcuchem dostaw
  • Wzrost kosztów pracownika (zwłaszcza gdy zwiększa się place minimalną)
  • Drapieżna, proinflacyjna polityka fiskalna rządów sympatyzujących z socjalizmem
  • Inflacja ograniczająca zdolności konsumpcyjne społeczeństwa

Nie trzeba być geniuszem by dojść do wniosków, że banki mogą na tym stracić. Pytanie ile i jak wielu ludzi nie będzie w stanie spłacać zobowiązań? Być może jakaś instytucja to policzyła i stąd wzrost … CDSów?

CDSy to nie to samo, co ubezpieczenia

Oczywiście podobieństwa między mechanizmem działania CDS, a ubezpieczeniami występują, podstawowym jest fakt, że nabywca CDS płaci tzw. składkę, w zamian za co otrzymuje pieniądze gdy nastąpi negatywne zdarzenie (zmiana umowy kredytowej, zawieszenie spłaty, niewypłacalność etc.). Różnice są jednak ogromne. Najważniejsza jest taka, że CDS zapewnia taką samą wypłatę dla posiadaczy, która liczona jest przez ogólnorynkowe, uzgdodnione metody ( w ubezpieczeniach odszkodwanie występuje, gdy straty ubezpieczającego są rzeczywiste i mają związek z aktywami w których ma on żywotny i osobliwy interes ubezpieczeniowy). Na rynku, posiadacz kontraktów CDS nie musi być wcale właścicielem bazowego papieru (np. obligacji), mało tego. Nie musi nawet doświadczyć żadnej straty z tytułu zdarzenia niewykonania zobowiązania (!). Inne różnice to m.in.:

Instytucja sprzedająca CDS nie musi być zobowiązana do posiadania rezerw na pokrycie sprzedawanej ochrony (w ten sposób m.in. upadł bank AIG w 2008 roku ponieważ spekulował a nie posiadał wystarczajacej ilości rezerw by pokryć wypłaty spowodowane załamaniem na rynku nieruchomości). Sprzedawca CDSów nie musi być podmiotem objętym regulacjami choć jest to rynek zdominowany przez banki. Jeśli mowa o ubezpieczeniach, nabywca musi ujawnić wszystkie znane mu ryzyka, natomiast w przypadku CDSów tak nie jest. W przypadkach niektórych instrumentów (patrzmy na CDO w 2008) może być bardzo trudne do ustalenia co właściwie jest ubezpieczane choć CDS jako towar rynkowy de facto jest dostępny do prześwietlenia (nie jest to jednak takie proste i nie zawiera wyczerpujących informacji. Zwykle jednak sprzedawcy CDSów określają potencjalne czynniki ryzyka by zachęcić transparentnością nabywców. Handlujący CDS ograniczają ryzyko poprzez… zabezpieczanie się za pomocą innych CDSów lub na rynku obligacji bazowych danego instrumentu (ryzyko efektu domina). W przypadku umów ubezpieczeniowych zwykle umowa może być anulowana wraz z zaprzestaniem płatności – CDS wymaga rozwiązania umowy co rodzi dodatkowe ryzyko roszczeń.

Narzędzie to umożliwia w ten sposób spekulację na aktywach dłużnych, strony spekulujące nie muszą być w żaden sposób bezpośrednio powiązane z 'ryzykiem’ które reprezentuje CDS. Można zatem pokusić się że instrumenty CDS służą do pewnego rodzaju ujawniania złej sytuacji finansowej jakiegoś banku, o której mogą wiedzieć nieliczni. W przeszłości sprawiało to, że regulatorzy w USA niechętnie skłaniali się ku ograniczeniom spekualcji na CDSach. Banki wiedząć, że ich CDS może wzrosnać mogą prowadzić bardziej przejrzystą działalność i zabezpieczać ryzyko tak, by spekulanci nie zaczęli rozszerzać spreadu CDSów (nie zaczęli obstawiać rosnącego ryzyka niewypłacalności, problemów instytucji). Wydaje się mało prawdopodobne, że spekulanci operujący na rynku CDS podejmowaliby potężne ryzyko podbijania CDSów danej instytucji wiedząc, że jej kondycja finansowa jest i prawdopodobnie będzie bardzo dobra wystawiając się na ryzyko likwidacji pozycji przez gracza, który uznałby to za 'nierozważny ruch’. Z drugiej strony spekulacja nie podlega ograniczeniom przez co może mieć miejsce sytuacja w której bank lub instytucja X staje się ofiarom ataku spekulacyjnego, który okazuje się być samospełniającą się przepowiednią (CDSy rosną tak mocno, że zdrowie banku jest kwestionowane, odchodzą kontrahenci, spada wiarygodność, zaufanie i wydarza się rzeczywity krach).

Już jutro wrócimy do tematu CDS, w drugiej częśći artykułu.

Może Cię zainteresuje:

BankiEuropaKryzys finansowyUSA
Komentarze (0)
Dodaj komentarz