Finance Critic: Jak zabezpieczyć się przed inflacją? Część II

Kilka tygodni temu GUS podał informację o rozpędzającej się w Polsce inflacji, która wyniosła 3.4% w grudniu. Prognozy i ekonomiści szacują, że to dopiero początek i nic nie zapowiada tego aby GUS-owski koszyk towarów i usług miał stopniowo wyhamowywać wzrost swoich cen.

Za rosnącą inflacją stoi kilka zjawisk takich jak mania na rynku nieruchomości, nieprzemyślana socjalna polityka obecnego rządu, a także konsumpcyjne podejście do pieniędzy większości polskiego społeczeństwa. Również banki centralne na całym świecie nie próżnują i drukują pieniądze 24 godziny na dobę. Zmierzamy więc ku gospodarce permanentnie wysokiej inflacji. Jak odnaleźć się w nowych realiach? Gdzie lokować kapitał, żeby nie tylko zyskać, ale przynajmniej uchronić go przed dewaluacją? Które aktywa najlepiej spisują się przy wysokiej stopie inflacji?

W minionym tygodniu omówiliśmy akcje oraz złoto i ich zachowanie względem wysokiej inflacji. Więcej o tym możecie przeczytać tutaj. Dzisiaj omówimy sobie obligacje, waluty i niezwykle gorące ostatnio nieruchomości.

Waluty safeheaven

Stosunkowo prostym do realizacji dla każdego inwestora, a zaskakująco skutecznym zwłaszcza w okresach wysokiej inflacji czy nawet hiperinflacji jest inwestowanie w najstabilniejsze i najbardziej wymienialne waluty świata z gospodarek, które mają ugruntowaną pozycję na świecie. W przypadku ostatnich kryzysów inflacyjnych w takich krajach jak Zimbabwe, Wenezuela czy Argentyna za każdym razem najskuteczniejszą formą obrony majątku przed wpływem inflacji okazywało się kupno amerykańskich dolarów. W przypadku Zimbabwe, gdzie inflacja wyniosła 231 milionów proc. wg oficjalnych źródeł w 2008 roku, a wedle szacunków 89 tryliardów, 2 lutego 2009 roku wprowadzono po denominacji walutę powiązaną właśnie z USD.

Oprócz amerykańskiego dolara, do walut „safe haven” zalicza się japońskiego jena oraz szwajcarskiego franka. Podobnie obligacje tych państw uważane są za jedne z najbezpieczniejszych i w przypadku większych kryzysów finansowych to właśnie w kierunku tych aktywów przepływa kapitał. Dlaczego tak się dzieje? W przypadku USA mowa o najpotężniejszej gospodarce w historii globu, gdyby ona padła, padłby cały świat. W przypadku Japonii mowa o szalonym banku centralnym, który posiada już 70% udziałów we wszystkich japońskich ETF-ach i w zasadzie bankructwo kraju i dewaluacja jena jest niemożliwa. W przypadku Szwajcarii, mowa o neutralnej i bardzo mądrze planowanej gospodarce oraz rządzących, którzy są dla ludzi a nie dla napełniania własnych kieszeni.

Nieruchomości

Kupno mieszkania to chyba jedna z najbardziej chodliwych fraz w wyszukiwarce Google w ostatnim czasie. Wszyscy są teraz ekspertami od remontów, flipów, kawalerek i kupna pod wynajem. Moim skromnym zdaniem na rynku nieruchomości w Polsce mamy już objawy bańki, która jest podsycana nie przez rosnącą inflację ale przez bardzo niskie (historycznie niskie) stopy procentowe. Kredyty mieszkaniowe są niezwykle tanie i udzielane każdemu. Nawet tym, na których je nie stać. Oczywiście w teorii stopy procentowe powinny podążać za inflacją. Dlaczego w Polsce jest inaczej? O to zapytajcie prezesa Glapińskiego, który wydaje się chyba zapomnieć podstaw ekonomii i matematyki.

Należy jednak pamiętać, iż możliwy jest trwały spadek cen nieruchomości, gdy gospodarka danego kraju przeżywa trwałe załamanie, najczęściej spowodowane niemożnością obsługi długu oraz niską efektywnością. Takie kryzysy dotknęły Grecję, Wenezuelę czy Argentynę i odcisnęły swoje piętno również na cenach za m2 lokali w tych krajach. Takie zachowanie ma również związek z możliwością wynajmu nieruchomości. O ile gdy rośnie inflacja w fazie ożywienia gospodarczego najemca może bez większych problemów podnosić czynsz o poziom inflacji lub nawet mocniej, o tyle w fazie kryzysu gospodarczego jest to niemożliwe, gdyż może nie znaleźć chętnych do wynajmowania. W szczególnie ostrych kryzysach jak np. ten w Wenezueli z racji braku popytu na nieruchomości może dojść do całkowitego załamania się rynku.

Nieruchomości w krótkim terminie nie obronią również przed nagłymi podwyżkami stóp procentowych. Bank Centralny Turcji we wrześniu 2018 roku zdecydował się na podwyższenie głównej stopy procentowej do 24%, aby walczyć z rosnącą inflacją. W efekcie w 2019 roku ceny nieruchomości w Turcji, mimo iż nominalnie wzrosły, realnie po uwzględnieniu inflacji zanotowały mocne spadki.

Obligacje

W przypadku obligacji możemy rozróżnić pomiędzy korporacyjnymi i skarbowymi. Skupmy się przez chwilę na tych pierwszych. Szczególnie w Polsce są one bardzo złą sławą i nie ma co się dziwić. Afera GetBack, gdzie przepadło ponad 3 miliardy złotych, spłoszyła skutecznie inwestorów z tego rynku. Coraz częściej pojawiają się głosy, że także w USA sytuacja na rynku obligacji korporacyjnych jest słaba, a większość ratingów i tak jest zawyżana, ponieważ znaczna część firm nie wyszłaby z kategorii śmieciowych obligacji gdyby agencje ratingowe nie były skorumpowane. Należy jednak wspomnieć, że na takich obligacjach można zarobić od 5% (obligacje z najwyższym ratingiem) do nawet kilkunastu % (śmieciowe obligacje, tzw. junk bonds). W przypadku nawet inflacji na poziomie 5% mamy więc i realny zarobek. Chociaż można się kłócić czy ryzyko nie jest nawet większe niż na rynku akcji.

W przypadku polskich obligacji rządowych sprawa ma się zgoła jednak inaczej. Te papiery wartościowe poświadcza Skarb Państwa i cały jego majątek, więc o spłacalność przynajmniej w krótkim terminie nie ma się co martwić. Jednakże polskie obligacje stałoprocentowe płacą zaledwie 1.5% w przypadku 3 miesięcznych oraz 2.1% w przypadku 2 letnich. Polska inflacja obecnie wynosi 3.4% czyli mamy realną stratę!

Rozwiązaniem mogą być 4, 6, 10 czy 12 letnie obligacje indeksowane inflacją. Płacą one odpowiednio według kolejności, 2.4%, 2.7%, 2.8%, oraz 3.2% w pierwszym roku. Aczkolwiek w kolejnych latach płacą one odpowiednio w kolejności 1.25%, 1.5%, 1.75% oraz 2% ale są również indeksowane o wskaźnik inflacji GUS. Oznacza to, że w przypadku 12 letnich obligacji indeksowanych inflacją w pierwszym roku zarobimy 3.2%, czyli stracimy 0.2% po uwzględnieniu inflacji. Aczkolwiek w kolejnych latach nawet jak inflacja będzie wynosić 10% to my dostaniemy 12%, jeżeli inflacja wyniesie -1% to my dostaniemy 1%.

Jak widać, obligacje skarbowe indeksowane inflacją nie są najgorszym pomysłem na wysoko inflacyjne lata. Może nie ma szału ale dają realnie zarobić i to w zasadzie przy zerowej wiedzy ekonomicznej i braku poczynionego jakiegokolwiek wysiłku inwestycyjnego.

Część pierwsza jest dostępna tutaj.

Maciej Kmita

Od Redakcji

Czy zapisaliście się już do newslettera Bithub i odebraliście swój Kurs Analizy Technicznej Bitcoina i Kryptowalut Alternatywnych? Możecie to zrobić z poziomu strony głównej naszego serwisu lub poniższego artykułu:

Finance CriticInflacjaNieruchomościobligacjeWaluty
Komentarze (0)
Dodaj komentarz