Tryliardowa inflacja w Zimbabwe: oto historia gospodarczej katastrofy

Zimbabwe, niegdyś kwitnące państwo w południowej Afryce, stało się w krótkim czasie areną jednej z największych katastrof ekonomicznych i społecznych w historii świata. Inflacja, inaczej ogólny wzrost poziomu cen osiągnęła w tym państwie poziomy nie do wyobrażenia dla przeciętnego Kowalskiego, a gospodarka została de facto zniszczona. Case study Zimbabwe jest ostrzeżeniem dla rządzących i wyborców w systemie demokratycznym o skutkach złej polityki gospodarczej i braku odpowiedzialności cywilnej i politycznej. W czasach niewidzianego od dekad wzrostów cen w sklepach, salonach usługowych i stacjach benzynowych warto przyjrzeć się temu niefortunnemu przypadkowi.

Nie tak dawno temu, za górami, za sawannami…

Konflikt polityczny, który wybuchł w latach 70. między mniejszościowym rządem Republiki Rodezji, Afrykańskim Narodowym Związkiem Zimbabwe (ZANU) i Afrykańskim Ludowym Związkiem Zimbabwe (ZAPU), doprowadził ostatecznie do zwycięstwa ZANU i objęcia władzy przez współzałożyciela Związku, Roberta Mugabe, w 1980 roku. Choć początki rządów tego człowieka nie były radykalne, to Partia głosiła hasła socjalistyczne i marksistowskie, co wpłynęło na późniejsze podejmowane decyzje społeczne i gospodarcze. Kraj targany był przez wewnętrzne konflikty polityczne w których brały udział rząd oraz co bardziej radykalne ugrupowania marksistowskie wewnątrz ZANU.

Miejsce Zimbabwe na mapie świata, źródło: Wikipedia

W latach 90. Zimbabwe doświadczyło dwóch poważnych susz, które dotknęły gospodarkę kraju. Wpływające na produkcję rolno-spożywczą gwałtowne zdarzenia pogodowe spowodowały spadek PKB i pogorszenie sytuacji ekonomicznej. Rząd podejmował co prawda doraźne próby naprawy gospodarki, lecz ostatecznie ich skutki okazywały się krótkotrwałe, niemoralne i/lub tworzyły nowe problemy.

Zobacz też: Polska nie graniczy już z Kaliningradem, a Królewcem. Datę zmiany wybrano nieprzypadkowo

Lawina zaczynała się powoli

W 1992 roku wprowadzono ustawę o nabyciu ziemi, która nakazywała sprzedaż ziemi w sytuacji kiedy grunt był opuszczony, nie było na niej właściciela, otoczona była ona terenami komunalnymi lub kiedy właściciel posiadał wiele farm. Państwo planowało osłodzić nowe rozwiązania poprzez wypłacanie poszkodowanym stosownych odszkodowań. Polityka ta, motywowana m.in. dążeniami do redystrybucji gruntów, nadwyrężyła budżet i wprowadziła mimowolnie element chaosu i niepewności na rynku. Jak się później okazało- bardzo słusznie.

W 1997 roku rząd wprowadził program odszkodowań dla weteranów „walczących o niepodległość” (konflikt znany też pod innymi nazwami) który miał objąć 6000 osób i kosztować 3% PKB, co nie zostało jednak uwzględnione w budżecie. Bank Światowy odciął Zimbabwe od linii kredytowej do czasu unormowania sytuacji, co stawiało rząd Mugabe w coraz bardziej podbramkowym położeniu.

PKB per capita krajów sąsiednich, analiza porównawcza

Nacjonalizacja komercyjnych farm białych osadników na przełomie nowego tysiąclecia okazała się być kolejnym katastrofalnym w skutkach krokiem w polityce gospodarczej rządu Mugabe. Zagraniczni inwestorzy zaczęli masowo wycofywać się z kraju, motywując exodus obawami o utratę kapitału i zdolności do uregulowywania swoich zobowiązań przez Zimbabwe. Postępujący kryzys doprowadził do kompletnego załamania się rynku i do wyczerpania rezerw walutowych kraju. Rząd próbował finansować swoje przedsięwzięcia poprzez podniesienie podatków, co tylko nakręciło spiralę nieszczęść i przy okazji zwiększyło niezadowolenie społeczeństwa. Na tym etapie inflacja wynosiła już 70%.

Zobacz też: Konferencja NBP na temat aktualnej sytuacji gospodarczej Polski. Przemawia prezes Adam Glapiński

Drukarki idą w ruch

W kolejnych latach inflacja w Zimbabwe nadal rosła gwałtownie. Niezrażony zwiastunami katastrofy hiperinflacyjnej Mugabe kontynuował politykę nacjonalizacji własności prywatnej oraz represji wobec zaradnych i niepokornych obywateli. Jako że państwo nie miało zwyczajnie środków na jakiekolwiek rekompensaty, dobra przejmowano po prostu siłą, a Mugabe aktywnie umieszczał na zajmowanej ziemi wspieranych przez siebie partyzantów. Władza wprowadziła również dodatkowe programy socjalne polegające na de facto rozdawaniu dóbr i pieniędzy, co bynajmniej nie wpłynęło dobrze na dyscyplinę budżetową upadającego już ekonomicznie kraju.

Szczyt hiperinflacji miał miejsce na przełomie 2007 i 2008 r.

W efekcie Zimbabwe zaczęło drukować coraz większe ilości waluty, aby tylko sprostać stale rosnącym wydatkom bieżącym. To zjawisko, znane w literaturze przedmiotu jako hiperinflacja, spowodowało gwałtowny spadek wartości lokalnej waluty, dolara zimbabweańskiego. Mieszkańcy byli zmuszeni do noszenia ogromnych ilości pieniędzy tylko po to, aby zakupić artykuły pierwszej potrzeby dla siebie i swoich rodzin.

W 2008 roku inflacja w Zimbabwe osiągnęła poziomy legendarne. Wartość lokalnej waluty była tak bezwartościowa, że rząd wprowadził banknoty o najwyższym nominale w historii – banknoty o nominale tryliona dolarów zimbabweańskich. Mimo podobnych doraźnych rozwiązań inflacja wcale nie chciała się zatrzymywać, a gospodarka kraju pogrążała się w chaosie.

Dolar zimbabweański o legendarnym nominale. Źródło: Investopedia

Społeczeństwo Zimbabwe doświadczyło skrajnej biedy, brakach w żywności i innych towarach pierwszej potrzeby. Wzrastał również wskaźnik bezrobocia, a infrastruktura kraju uległa bezpowrotnej degradacji. Wielu obywateli było zmuszonych wyemigrować w celu poszukiwaniu lepszych warunków do życia. W międzyczasie rząd podjął kolejną genialną decyzję: kontrolę cen. Nietrudno się domyślać jakie były skutki takiej polityki.

Zobacz też: Dedolaryzacja postępuje: Kraje ASEAN i BRICS oficjalnie odchodzą od dolara amerykańskiego

Mapa braków w żywności w kraju, 2008 rok. Źródło: Wikipedia

W 2009 roku rząd Zimbabwe podjął prawdopodobnie jedną z kilku dobrych decyzji: zdecydowano bowiem o porzuceniu lokalnej waluty i przyjęciu dolara amerykańskiego oraz innych walut obcych jako legalnych środków płatniczych. Częściowo zahamowało to hiperinflację, jednak dokonane już zniszczenia potrzebowały wielu lat aby załatać zadane już rany.

Krótki okres relatywnej (w porównaniu do katastrofy) stabilizacji zakończył się w roku 2019. Wtedy to ogłoszono plany powrotu do dolara zimbabweańskiego oraz zakończenie używania obcych walut. Doprowadziło to ponownie do gwałtownego wzrostu ogólnego poziomu cen: w 2019 inflacja wynosiła 175%, na wiosnę 2020 r. już 500%, a w czerwcu 2020 r. aż 750%.

Niech case study Zimbabawe będzie lekcją dla naszych decydentów w tych ciekawych czasach.

Może Cię zainteresować:

GospodarkahistoriaInflacjapieniądzerodezjaZimbabwe
Komentarze (0)
Dodaj komentarz