Niemcy: pieniądze się kończą. W budżecie zieje czarna dziura, ostrzega minister finansów

  • Jak sygnalizuje niemieckie Ministerstwo Finansów, w budżecie państwa kończą się środki. Niemcy muszą podjąć w związku z tym natychmiastowe środki oszczędnościowe.
  • Ostrzeżenie to pojawiło się przed rozpoczynającymi się niedługo negocjacjami koalicyjnymi w sprawie budżetu na 2025 rok.
  • Opozycja krytykuje poziom wydatków, jak również sposób prowadzenia oszczędności. Twierdzi także, że rząd ignorował jej ostrzeżenia.

Ocenia się, że minister Christian Lindner z FDP chce w ten sposób przygotować publiczny grunt pod bolesne cięcia. Liberalna partia Lindnera od dawna opowiada się za cięciami, utrzymaniem możliwie niskiego (lub przynajmniej nie rosnącego aż tak szybko) długu publicznego oraz niepodwyższaniem podatków.

Ostrzega on, że niekontrolowany wzrost deficytu budżetowego może doprowadzić do wzrostu długu publicznego w perspektywie długoterminowej do 140 procent PKB. A to i tak ma być wariant optymistyczny. W pesymistycznym bowiem estymacje ministerstwa mówią o długu na poziomie 345 procent. Reguły budżetowe UE, przypomnijmy, narzucają tymczasem ograniczenie długu do 60 procent.

Wszystko to, jak zaznacza, woła o natychmiastowe oszczędności i redukcję wydatków państwa.

Zobacz też: Nie tylko Google: jaskrawa dyskryminacja białych osób – „drobnym” problemem także…

Po pierwsze – sondaże

Jednak koalicjanci – socjaldemokraci z SDP i zwłaszcza Zieloni – nie chcą słyszeć o cięciach wydatków, a wręcz dopominają się nowych. Miałyby one być sfinansowane oczywiście przez zwiększony fiskalizm i zadłużanie się na przyszłe lata. Notowania wszystkich partii są nadzwyczaj słabe, i logika finansowego dowartościowania „swoich” grup wyborców dyktuje postępowanie ich wszystkich.

Kruchą zgodę w koalicji rządowej pomiędzy tymi sprzecznymi oczekiwaniami zgruchotało sławetne orzeczenie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. W listopadzie ubiegłego roku orzekł on, że 60 miliardów euro, które Niemcy pożyczyły specjalnie w celu walki z pandemią Covid, ma być w istocie przeznaczone na walkę z pandemią.

Nie zaś na socjalne pomysły rządu, który nakreślił budżet tak, jak gdyby środki te stanowiły jego uznaniowe kieszonkowe. Werdykt zepchnął rząd w spiralę poszukiwania oszczędności i jednoczesnego pogodzenia otwarcie sprzecznych żądań politycznych, zaś Niemcy – w potencjalny kryzys zadłużeniowy.

Zobacz też: San Francisco pozwane przez uniwersytet z powodu handlu narkotykami. Agonia dawnej…

Czy Niemcy mają na czym oszczędzać…?

Opozycja z CDU oraz AfD (ze szczególnym naciskiem na tę drugą) oskarża rząd, że sygnalizowała taki bieg wypadków. Rząd miał te głosy jednak zignorować, gdyż tak mu było wygodniej. AfD domaga się dodatkowo radykalnych cięć w absurdalnych jej zdaniem zasiłkach dla nielegalnych imigrantów.

Chce także zaprzestania dofinansowania wypłacanego przez Niemcy państwom afrykańskim, oraz zakazania transferów pieniężnych dokonywanych przez azylantów do swoich krajów pochodzenia, w których rzekomo mieli być „prześladowani“.

Koalicja wydaje się jednak zdeterminowana, aby wydatki socjalne uchronić przed cięciami. Podobnie nieuzasadnione ekonomicznie „zielone” programy. Przymierzała się już do likwidacji dotacji paliwowych do rolnictwa (kompensujących narzucone koszta paliwa), jednak ogromne strajki rolników w zimie zmusiły rząd do podkulenia ogona.

Może Cię zainteresować:

budżetcięcia budżetoweFinansekoalicjaKryzysNiemcyniemiecka gospodarkaPaństwopolitykaproblemy
Komentarze (0)
Dodaj komentarz